boska psychoza
detale
raporty delicsajko
boska psychoza
podobne
Za pozwoleniem autora wrzucam po delikatnej korekcie opis ostatnich wydarzeń:
Postaram się tu opisać w kolejności zdarzenia, o których po wytrzeźwieniu wiem, że to już była psychoza. Wcześniej były halucynacje itd. ale tylko po injekcji stima.
Kolejna doba acataru itd. nie klepie. Zacząłem bardzo starannie to robić: kupno manganu w tabletkach, odmierzenie wody, octu, wszystko dokładnie. Oczekiwanie aż osad z manganu osiądzie na dnie ( wydaje się, że tak się powinno robić zawsze ale ja nigdy tak nie robiłem jeszcze w ciągu na mega ciśnieniu ) trwało to czasami nawet po 2 godziny, a ja w tym czasie np. w lesie ( do każdej paczki acataru szukalem innego miejsca, to też nienaturalne ) i napierdala deszcz i po inj takiego metkata był tylko wjazd i mi to nie pasowało, całą dobę waliłem i nic. Po 6 paczce - jakoś było już nad ranem i nie miałem kasy i apteka nocna i tak by mi już nie pogoniła - poirytowany wkurwiony odpoczywam na PKP serce tak bolało, że miałem postanowienie rzucenia tego wpizdu; opróżniłem plecak ze sprzętem do kibla, poszedlem na stację benzynową po piwa i fajki, wypiłem nieopodal i popytalem żulków jaka linia jedzie na sor. W głowie mialem bardzo niesprecyzowane cele: raz detox, raz jakiś show, a raz wyłudzenie recept i finalnie zgłosiłem się z problemem zakrzepicy, bo miałem straszne obrzęki kończyn. Lekarz mnie bada, krew pobierają i wszystko ok dopóki nie gada z kimś na korytarzu słyszę "tu siedzi pacjent psychiatryczny, przyszedł z zakrzepicą ale przy okazji badań wyszło, że ma hcv. Weź mu to jakoś delikatnie przekaż, weź na oddział i możliwie daj dietę l "
Siedzę i obserwuję, później on mnie wzywa i mówi, że będę miał USG celem sprawdzenia żył i idę do innego budynku i czekam w poczekalni, w okienku pielęgniarka mówi "przyszyły wyniki pacjenta no wszystkie genotypy hcv są obecne "
Chwilę później radiolog robi mi USG i pyta o jakieś śmieci, a ja żyję w przeświadczeniu, że chcą mnie tu zatrzymać i ja po prostu usłyszałem to czego nie powinienem i byłem wrogo nastawiony.
Wracam na oddział sor wzywa mnie, że nie ma nowych zniszczeń żył, a ja mówię, że znam główną diagnozę i niech już mi odpuści i wraz z wypisem proszę o recepty. Mówię, że tyle wycierpiałem i potrzebuję się odstresować i potrzebuję klony 2mg on mówi, że się na tym nie zna i mi nie zapisze w zamian (chyba lub urojenie ) mówi, że da paracetamol przeciwbólowo ( nienawidzę tego leku ) w furii wybiegam z sor w przeświadczeniu, że robią ze mnie debila.
Wróciłem do ogarniania kasy; trochę zdobyłem, kupiłem thiocodin, kilka setek wódy i trochę posiedziałem zgrzany. Jak puściło uznałem, że wracam do domu. Szedłem na przystanek lecz pojebaly mi się mosty i również przystanki, czekam na autobus i nie ma. Jakieś dziewuchy przyszły i dyskutują między sobą, że czekają na ten sam co ja, więc czekam. Mija jakiś czas jedna dzwoni gdzieś i przekazuje drugiej, że dziś autobusu nie ma ale jej ciotka kończy o 3 ! W nocy zmianę i je podrzuci. Poszły, ja wkurwiony, że z takim obrzekiem nóg ledwo co chodzę, a do domu się nie dostanę i pada decyzja o samobójstwie. Udałem się do nocnego kupiłem wino i czytam po wyjściu ze sklepu, że dziś czynne do 3 rano xD myślę ok mam czas chleję to wino obok torów bardzo mocno naładowany, nerwowy myślę, że muszę to zrobić bo zwariuje i w tym momencie nie bardzo pamiętam początek i urywki reszty.
Ogólnie leżę na peronie półnagi, po otwarciu oczu widzę "prawdziwy" świat czyli dwa puste pociągi, po zamknięciu oczu różne rzeczy np. wizualizacje ciała człowieka od zapłodnienia po zwłoki i podczas obserwacji przeżywałem to wszystko później pamiętam, że leżę w trumnie i muszę uwierzyć w istnienie Boga, bo inaczej nie będzie kroku dalej. Opierałem się mówiąc czy jest wersja tej psychozy nie dla katolików lecz trwałem ciągle w tym więc uwierzyłem xD (chyba darłem ryj, że już uwierzylem ) później byłem w tym samym miejscu w którym piłem wino na przeciw był blok i jeździły pociągi.
Zadawałem różne pytania i pytałem o inne drogi życia niż 12 przykazań i za każdym razem było to samo.
Np. pytam a jakbym brał tylko sterydy to co ? I w odpowiedzi podświetla się np. miejsce, które nazwałbym jako więzienie.
A po chwili - to co mam zrobić ?
W odpowiedzi podświetla się miejsce które nazwałbym ośrodek.
I tak w kółko na każde pytanie "co mam zrobić?" odpowiedź ta sama tylko jak pytałem jakbym ćpał xX to co ? I były jeszcze miejsca detox/bezdomność / śmierć bez duszy ( pociąg podświetlony na czarno ).
Jak przejeżdżał pociąg to wskazywał dwie drogi jedna droga ku trzeźwości i ten wjeżdżał w białą przestrzeń, a drugi w czarną.
Bekę zacząłem sobie kręcić i mówić pierdolenie takie znowu mam jakieś loty tylko po czym ? Ktoś mi coś dał do ćpania nieświadomie ? W odpowiedzi pojawiła się wizualizacja tego jak skaczę pod pociąg towarowy i głos, że moja śmierć następuje zwykle w tym czasie i wszystko zaczyna się od nowa dopóki nie przeżyję życia godnie i tym razem to zapamiętam żebym mógł wyciągnąć wnioski.
Później się przeniosłem w inne miejsce tam się ukryłem w jakiejś skrzyni po odzieży z czerwonego krzyża? XD na przeciw siebie miałem lampę, drzewo i zejście do jakiegoś magazynu
I ta lampa mi tłumaczy ( już szczegółów nie pamiętam ) pojawiała się matka boska obok tej lampy, ogólnie to wyglądało to jak dobrze oświetlony "byt" nie lampa. Obok później pojawiło się coś w rodzaju demona i przekonują mnie do siebie, ja wzorkiem miałem wskazać kogo wybieram. Nie wiem czy odzyskałem świadomość czy coś ale zacząłem kumać, że to jazda i wybralem demona, on się zaśmiał i znikł i ja też beka i chwilę później lampa mówi żebym zszedł do dzwi w dół ( ten magazyn był podziemny ) i zerknal przez dzwi, więc przykładam głowę słyszę jęki, krzyki i po chwili taki widok jak z hostelu zjebalem w popłochu do skrzyni i w panice mówię "wybieram ciebie Boże".
Później pamiętam przyszedłem do budynku dworca na gaciach pytam ludzi o np. "co to jest ?" A trzymają telefon. Pojawia się staż ochrony kolei, gadam z nim, każe mi pójść z terenu dworca, a ja mówię spokojnie, że zostaję i dalej pytam ludzi. Psy przyjechały i zacząłem trochę kumać " już wróciłem do żywych " i poszedłem.
Schowałem się na klatce, pamiętam, że okropnie się tego wstydziłem, że jestem rozebrany; czułem się jak dziecko na tej klatce, chyba się zdrzemnąłem analizując to co się stało. Miałem jeszcze wizualizacje sexu jezusa z Magdalena, był to sex w stylu ocieraka z tv lata 90 xD i podpowiedź, że tak się to robi w prawym łożu.
I chyba jakiegoś marlina mansona ze sprzętem bdsm i podpowiedź że tak to grzech.
Wybiegam z tej klatki z postanowieniem zmian i poczuciem, że muszę natychmiast opuścić to miejsce dotarłem do mostu i flashbacki i w głowie nie pomyl miejsca i oczywiście zgodnie z prawem nie przeszedłem na żadnym czerwonym świetle xD
Nie czekałem na busa, szedłem pieszo taki wystraszony, gdy docieram do kolejnego mostu. Ten jest przez Wisłę, idę i narasta lęk, że zaraz skoczę do Wisły, bo pragnę tego skręcam na środek, jeżdżą auta, zatrzymuję stopa, jakaś kobieta pyta co się stało, mówię, że chyba ktoś coś do drinka mi dopisał dała mi wodę i jakąś koszule szpitalną żebym jakoś wyglądał i idę dalej. Psychoza jeszcze trwała np jak się w subiektywnej ocenie zezłościłem na to, że ktoś nie zatrzymał się jak macham to czułem znowu to potrzebę - tym razem skoku pod auto, więc ze stoickim spokojem szedłem. Dwa auta się zatrzymały, lecz na nogach spokojnie pokonałem ponad 20km. O dziwo ból kończyn nie powodował już złości tylko go ignorowałem myśląc, że walczę o życie, potrzebuje jedynie wody i paliwa i dam radę ( pytałem o kanapki np w wsi pod droga czy o dolanie wody ).
- 7338 odsłon