pierwszy raz dmt - donosowo
detale
raporty johnnyrebel
pierwszy raz dmt - donosowo
podobne
Pierwszy raz DMT, bardzo dziwny i stresujący trip.
W sobotę wieczorem (około 10 - 11) wciągnąłem donosowo mniej więcej 100mg DMT.
To co się potem stało było niesamowite i przerażające zarazem.
Po około 4-5 minutach zacząłem czuć niesamowity body load.. Wtedy zaczęły wchodzić wizuale.. Na początku kolory stały się bardziej... kolorowe? Pamiętam, że powiedziałem coś w stylu "ten pokój wygląda jak obraz". Wizuale zaczęły być coraz bardziej oczywiste i oczywiste. Cały obraz był załamany, na oczach miałem niby siatkę z heksagonów, wszystko się morphowało, oddychało, przybliżało i oddalało. W pewnym momencie jasny i żółty pokój wyglądał, jakby ktoś zgasił światło!
I wtedy jak na pstryknięcie palcami weszła mocna faza.
Poczułem odruch wymiotny, wybiegłem w pośpiechu z pokoju i wbiegłem do ciemnej łazienki aby zwymiotować (tylko troszeczkę, naprawdę bardzo mało). Usiadłem na podłodze. Nie widziałem dokładnie wizuali, ale miałem wrażenie że jest ze mną w łazience conajmniej z 5 osób. Zacząłem się zatracać, zostałem przeniesiony do świata snów. Widziałem dziwny świat i postać lub zwierzę. Niestety bez ruchu lub kontekstu. Czułem, jakby to był zwykły sen.
Po zapewne paru minutach wstałem (mimo, że czułem jakbym siedział tam parę godzin) i poszedłem do pokoju cały zestresowany. Położyłem się, a raczej padłem na łóżko i zakryłem oczy ramieniem. Słyszałem "The best of Mozart", które leciało z mojego telefonu. Bardzo mnie to denerwowało, nie brzmiało to jak muzyka lecz jak puste dźwięki. Telewizor także był włączony, z jakimś programem kryminalnym.
Znowu zostałem przetransportowany do dziwnego świata nieruchomych snów, doświadczyłem kilka (jedyne co pamiętam to czerwony rynek w indiach z jakimś dziwnym potworem, jakieś bardzo zaśnieżone miejsce oraz dwa żółte węże na ciemnym tle). Zero kontekstu, niemalże zero ruchu. Cały czas musiałem sobie przypominać, że tripuje. Podczas doświadczania snów naprawdę o tym zapominałem. Ogólnie bardzo psychodeliczne i dziwne uczucie. Parę razy podniosłem ręke i głowę aby zobaczyć pokój, jednak wizuale były tak intensywne, że odrazu zasłaniałem oczy ręką. CEVy były bardzo statyczne i ciemne. Główne kolory to czarny, ciemno zielony i ciemno bordowy.
W pewnym momencie jakoś dałem radę wyłączyć Mozarta.
Kiedy trip się kończył, zacząłem się wsłuchiwać w telewizję. Słyszałem niski i przyjemny głos policjanta, który opowiadał o synie matki, który był ćpunem. Tak się wczułem, że jedyne co słyszałem, widziałem i czułem to był ten głos.
Potem wstałem, miałem jeszcze wizuale ale nie były one takie intensywne, czułem się już dobrze (przez cały trip byłem bardzo zestresowany i przerażony, oddychałem bardzo szybko i bardzo głośno). Dałem radę nawet jakoś napisać do kolegi na messengerze >bad trip<. Cały trip od wejścia mocnego body loadu aż do wiadomości na facebooku trwał około 22 - 24 minuty. Bardzo pomocna okazała się mokra szmatka, którą rzucił mi na twarz kolega w momencie, w którym wróciłem z łazienki.
Chwilę po zakończeniu tripa, gdy zeszły ze mnie wszystkie efekty, czułem się troszeczkę jak na mefedronie. Nieco chodziła mi szczęka oraz zrobiłem się bardzo gadatliwy i zrelaksowany, wręcz zmęczony. Po jakichś 30 - 40 minutach wyszedłem z domu, czułem się zupełnie normalnie.
Zapraszam do komentowania!
- 12323 odsłony