Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

rejs śmierci

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
Pseudoefedryna 210mg + dekstrometorfan 450mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Piątek, brzydka pogoda, totalna nuda, 5 dyszek w kieszeni.
Dzień zapowiadał się jak co tydzień- jaranko, szama i spać do domu.
Postanowiłem zrobić sobie mały odskok w bok.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
THC, amfetamina, metafetamina, butan propan, mieszanki ziołowe, opium, mefedron, lorazepam

raporty czapamajster

rejs śmierci

Godzina 16:20
Po odwiedzinach w aptece wracam z 2 paczkami acataru 30mg pseudoefedryny/tabs.
Razem z ziomkiem zjedlismy po 7 tabsów, reszte wyrzuciliśmy by najpierw dokładnie poznać dawkowanie.

Godzina 17:00
Zero skutków. Totalne dno i smutek na twarzy. Kolejna wycieczka do apteki.
W obawie przed brakiem fazy, tym razem pizdnelismy sobie po paczuszce acodinu- 30 tabs
15mg dekstromorfanu/tabs .
Następnie, poszliśmy do domu by wypić ciepłą herbatkę na rozpuszczenie tabsów w żołądku.

Godzina 18:00
Faza powoli się wchłania, kumpel dostał wymiotów. Całkowite odrealnienie i inne objawy czapy po dmx.

Godzina 19:00
Napływ ciarek, kolejne przybcie fazy. Rzeczywistość zamieniła się w sen.

Godzina 21:00
Czapa powoli mijała, więc postanowiłem ruszyć do domu.

Godzina 21:30
I właśnie tutaj, wszystko zaczęło się rozkręcać. Leżąc już w ciepłym łóżku, gotowy do snu- wyłączyłem telewizor i zamknąłem oczy. Minęło 5 minut.
Nagle bum- jak pizdnięcie młotkiem.
Fala myśli przewędrowała mi przez głowę. Totalnie nie kojarzyłem, gdzie jestem. Byłem półświadom swojego położenia. Otworzyłem oczy i spróbowałem wstać. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Po chwili jednak udało mi się wstać. Upadłem na ziemie.
Zacząłem krzyczeć. Byłem pewny, że już umieram. Zaraz lekko odpuściło.
Cudem podniosłem się i znów położyłem do łóżka. Było jak ze stali, każda pozycja sprawiała mi nieprzyjemność.
I znowu- kolejny przypływ. Zacząłem gadać totalne pierdoły. Czułem, że tracę kontakt ze swoją psychiką. W tym momencie byłem już pewny, że albo zostane jebnięty do końca życia, albo właśnie schodzę.
To uczucie nie odpuszczało już ponad godzinę. Gonitwa myśli, jakiej nigdy w życiu nie doświadczyłem. Bałem się następnego dnia, bałem się zamknąć oczy.
To już było jasne, że nigdy nie będę normalny. Mimo strachu, niewyjaśnionych ruchów, gestów, słów i innych nieświadomych czynów- udało mi się chwilowo przymknąć oczy.
Obrazy hipnograficzne błyskały jak zwariowane, robiąc jeszcze gorszy kocioł w głowie.
Nagle wstałem przerażony- coś z tym trzeba zrobic. Otworzyłem okno i wyjrzałem przez nie. Zimne powietrze nic nie pomogło. Obraz pojawiał się i znikał w tym samym momencie.
Zamknąłem okno i podszedłem do lampki. Zapaliłem światło, chociaż nawet nie wiedziałem czy świeci. Nie poznawałem swojego domu. Wszystko było inne- to nie mój świat. Poszedłem do kibla i z trudem przez sekunde skupiłem się na swoich oczach w lustrze.
Poczułem się, jakbym zobaczył śmierć, totalne obrzydzenie do własnej osoby, a nawet rozpacz.
Chciałem zapłakać, ale psychika była zajęta czymś innym. Miałem tylko lekki półkontakt ze świadomością.
Mój mózg, nie należał już do mnie. Nie mogłem się nim posługiwać. Byłem jak wrak.

Godzina 23:20
Tutaj, powoli zaczęło mi odpuszczać. Pojawiła się iskierka nadziei, a wraz z nią lekki przypływ świadomości. Zacząłem się modlić. Jeszcze jedna krótka chwila i położyłem się do łóżka. Tym razem udało mi się zamknąć oczy.
Wreszcie wróciła do mnie moja świadomość. Jeden przypływ myśli- "znowu ogarniam. jestem normalny". Otworzyłem oczy i poznałem swój pokój. To był moment, w którym, gdybym nie był naćpany, z radości doskoczyłbym do chmur.

Godzina 06:00 sobota
Nie spałem, a jednak czas mijał jak podczas snu. Nie pamietam o czym myślałem. Trudno mi ogólnie ogarnąć coś więcej z tego co się wczoraj wydarzyło.
Nadal dziwnie się czuję. Jeszcze się do końca nie wybudziłem z momentem, w którym to piszę włącznie(11:53).
 

Całkowicie odradzam łączenia tych dwóch substancji, nawet w małych ilościach,a tym bardziej, że sam nie wrzuciłem dużej dawki.
Boję się pomyśleć, co byłoby, gdybym dorzucił choćby 5 tabsów więcej.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Piątek, brzydka pogoda, totalna nuda, 5 dyszek w kieszeni. Dzień zapowiadał się jak co tydzień- jaranko, szama i spać do domu. Postanowiłem zrobić sobie mały odskok w bok.
Ocena: 
Doświadczenie: 
THC, amfetamina, metafetamina, butan propan, mieszanki ziołowe, opium, mefedron, lorazepam
Dawkowanie: 
Pseudoefedryna 210mg + dekstrometorfan 450mg

Odpowiedzi

Jedna uwaga. Piszesz o Acatarze 30mg pseudoefki na tabletkę. Tyle zawiera Acatar Zatoki (Acatar Actitabs zawiera 60mg pefki na tabletkę), który poza tym posiada 200mg ibuprofenu na tabletkę. Nie wiem czy rozsądnie jest zarzucać to rekreacyjnie. Poza tym pseudoefedryna sama w sobie jest raczej kiepskim pomysłem, lepiej przeprowadzić prostą reakcję i bawić się lepiej ;)

W sumie w tygodniu idzie mi 9-12 paczek sudafedu... (60mg pseudoef.-1tabs) i zgadzam się(j.w.)... lepiej utlenić sobie pefke i wtedy jestniezła zabawa.

Death.she

utlenic pefke? że co że jak?

odnośnie rejsu śmierci.

zjadłam niedawno 6 tab gripexu (przeziębiona byłam konkretnie więc i paracetamol się przydał) - fazy zero, lepiej się kontaktowało tylko człowiekowi... w rozsadnych dawkach fajnie laczyc dxm i p-efke.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media