godzina wieczności
detale
1 lufka mocarnej MJ
Pierwszy mocniejszy samotny trip z lekką dozą niepewności.
*4-HO-MET
*4-ACO-DMT
*2C-P
*Brefedron
*MXE
*DXM
*Kodeina
*Benzydamina
*Metkatynon
*Amfetamina
*Opium
*Gałka muszkatołowa
*Mieszanki ziołowe
raporty jajugga
godzina wieczności
podobne
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że poniższy trip raport będzie raczej nieudolną próbą opisania czegoś czego nie da się opisać słowami. Zdecydowałem się na publikację ponieważ dokonałem pewnych spostrzeżeń które mogą okazać się pomocne niektórym użytkownikom.
Pewnego sobotniego popołudnia zdecydowałem się na samotny dysocjacyjny trip. Z reguły nie tripuję sam gdyż nawet trzeźwy kompan daje mi swego rodzaju komfort psychiczny, gdyby coś poszło nie tak. Z lekkimi wątpliwościami pakuję w plecak najpotrzebniejsze rzeczy i udaję się do sklepu w celu zakupienia fajek i jakiegoś picia. Droga na miejsce docelowe mija z rozkminami na temat celu tej podróży lecz dochodzę do wniosku, że dziś nie wymyślę żadnego usprawiedliwienia i jest to tylko chęć przeżycia mocnej jazdy.
Po dotarciu na miejsce postanawiam podejść do sprawy ,,profesjonalnie" i zaczynam medytować myślę, że ta czynność mogła odegrać jedną z kluczowych ról w dalszych przeżyciach. Serdecznie polecam przed jakąkolwiek podróżą oczyścić swój umysł ze zbędnych myśli. Wstaję z łóżka zakładam słuchawki i puszczam Bonobo- Recurring http://www.youtube.com/watch?v=xGD6I8usrT4 muzyka wprawia mnie w bardzo dobry nastrój.
T+00
Przystępuję do intoksykacji zawartość torebki ląduje pod językiem. Po około pięciu minutach popijam sokiem. Przygotowuję w między czasie tripolot-łóżko. Gaszę światło panuje idealna ciemność.
T+10
Po przygotowaniu legowiska w słuchawkach pojawia się fenomenalny album Carbon Based Lifeforms - TwentyThree http://www.youtube.com/watch?v=7PhFrfIDlD8 to zapewne kolejny bardzo istotny czynnik tak bardzo odmiennych przeżyć niż dotychczasowe. Nagle czas, miejsce i ciało przestają istnieć. Widzę czarny tunel, w który się zapadam. Po chwili widzę kolumnę sześcianów, które okazują się pokojem, w którym się znajduję. Na pierwszy rzut oka sześciany były identyczne, lecz po dokładnym przypatrzeniu zauważam, że są jakby zdjęciami tego pokoju z różnych perspektyw. Po chwili czuję, że się unoszę, a raczej lecę do góry. Ku mojej wielkiej radości odkrywam, że jestem na zewnątrz budynku i obserwuję piękne gwiazdy. To był dla mnie moment wieczności, czułem, że przebywam tam bardzo długo ale uczucie radości nadal było takie samo.
Gdy spędzałem tak miło czas, intensywnie poczułem czyjąś obecność. Przybysz zapytał mnie jak mi się tu podoba (lecz to nie byla zwykła rozmowa, bardziej porównał bym to do bezpośredniej wymiany myśli) odparłem, że jest tu bardzo pięknie, czuję się spełniony i nie mam zamiaru wracać. Poczułem, że przybysz się zasmucił i odparł iż muszę coś zrobić. Czułem, że to coś ważnego i zacząłem intensywnie myśleć o swoim ciele. Zacisnąłem pieści i oddychałem. I tutaj pojawia się ciekawe zjawisko - otworzyłem oczy, widząc zarysy pokoju tak, jakby widziałem ,,w mózgu" nadal gwiazdy i sześciany. Postanowiłem ponownie zamknąć oczy i usunąć niepotrzebne myśli. Poczułem wibrację na całym ciele i czulem, jak moje ciało porusza się w róznych wymiarach tj. do góry i na boki. Sufit domku rozpłynął się i ponownie ujrzałem gwiazdy, lecz te gwiazdy byly zupełnie inne. Niektóre przypominały znane konstelacje. Gwiazdy za pierwszym razem były dużo bardziej spektakularne, widziałem różne mgławice itp. Postanowiłem aby przeleciec troszeczkę do przodu i ujrzałem czerwone wiadro za ogrodzeniem, które bylo ogrodzeniem od mojej miejscówki. Pomyślałem, że to napewno wkrętka, bo widziałem te ogrodzenie setki razy i mózg mógł je poprostu odtworzyć jak we śnie jedynie, wiadro się nie zgadzało ale o tym później.
T+80
Zacząłem mieć przebłyski widoku pokoju i domyśliłem się, że to już niestety koniec i trzeźwieję. Tak też było, odczułem bardzo silną potrzebę oddania moczu, motoryka była bardzo zakłócona. Ledwie ustałem na nogach. Zaznaczę, iż w domku nie ma WC i trzeba bylo urządzić sobie spacer na dwór. Po wyjsciu na zewnątrz okazało się, że niemiłosiernie pada deszcz. Wróciłem tip-topkami do domku, aby cos temu zaradzić. W tym miejscu jakby częściowo utraciłem świadomość, odzyskałem ją stojąc na dworzu w deszczu cały mokry, ale poczułem, iż autopilot mnie nie zawiódł i oddałem mocz nie w spodnie. Przez chwilę zastanawiałem się skąd sie tam wziełem i dlaczego jestem bez koszulki. Tutaj jakby wróciła myśl, która była początkiem i uznałem to za oczywistą oczywistość, spacer w deszcz. Po powrocie do domku poleżałem chwilę zastanawiając się nad przeżyciami oraz czyniłem osobiste spostrzerzenia. Po retrospekcjach przypomniałem sobie, że wziąłem ze sobą MJ nabicie lufki. Przysporzyło trochę problemów, ponownie wychodzę na zewnątrz. Na szczęscie już przestało padać. Inhaluję się. Nie odczułem efektów, lecz było to tylko złudzeniem. Paląc papierosa poczułem wielką siłę i uginające się nogi postanowiłem wyrzucić fajka i tu także ciekawe zjawisko - strzlony pet zostawił za sobą smugę jak kometa, od ręki aż do samej ziemi. Uznałem że mam bardzo mało czasu i stopa za stopą wracałem do łóżka. Całe szczęście udało się.
Leżąc w łóżku czas znowu przestał istnieć. Miałem wizje bardzo wysokiej jakości, głównie był to widok z lotu ptaka na drzewa, które były tak bardzo piękne. Poruszające się liście na wietrze były bardzo realne, maniacy gier komputerowych widząc taką grafikę byliby bardzo usatysfakcjonowani. Po lotach skupiłem się na słyszanych przeze mnie dźwiękach. Głównie mieśnie na nogach wibrowały w rytm muzyki Carbonów, ale przy niektórych dzwiękach wibrowało całe ciało i czułem silne wibracje w klatce piersiowej. Otworzyłem oczy i mimo ciemnosci widziałem coś w stylu błysków stroboskopu zsynchronizowanych z wibracjami. Zacząłem dostrzegać jakieś niezidentyfikowane kształty i pomyślałem że niektóre częstotliwości mogą indukować w mózgu określone obrazy. Idąc dalej tym tokiem rozumowania wymyśliłem, ze niektóre częstotliwości fal które nadawane są np. z różnych satelit i anten mogą wpływać na myślenie ludzi i manipulować nim,i lecz porzuciłem te psychotyczne myśli i zacząłem przygotowywać się do powrotu do domu. Wracając specjalnie poszedłem okrężną drogą, która prowadzi za tą część ogrodzenia, przy której widziałem czerwone wiadro i o dziwo było tam!! Do tej pory nie wiem czy było to OOBE czy może ,,zanik świadomosci" taki sam jak w deszcz podczas którego szwędałem się lecz bardziej skłaniam się do wersji z opuszczeniem ciała. Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca.
- 15174 odsłony
Odpowiedzi
Naprawdę fajny raport,
Naprawdę fajny raport, świetnie się go czyta i daje pomysł na fajną fazę
Bardzo fajny trip, napisałes,
Bardzo fajny trip, napisałes, że z regóły nie tripujesz sam, bo ktoś obok daje ci pewien komfort psychiczny. Ja wolę właśnie sam, bo o to chodzi, żeby przezyć coś ekscytującego i odrobina strachu się przyda. Zwłaszcza, jeżeli strach ten może być spotęgowany dysocjacyjnym działaniem cudownej MXE :D
Też mam tripowe łóżko. :D
Co to palenia MJ po dycocjantach, to super sprawa, tylko faktycznie trzeba uważać. Niby nie czujesz efektów z początku, ale jak ko jakimś czasie cię strzeli, to może być za mocno. Np DXM + THC daje bardzo silną stymulacjęi czasami można przecholować, ale wiadomo wszystko jest dla ludzi :D
Super raport, oby więcej takich.
P.S> Co do OOBE, to warto to ćwiczyć, super sprawa ;p