seksualne uniesienia na dxm.
detale
raporty ereion
seksualne uniesienia na dxm.
podobne
Swoje przeżycia z DXM zaczęłam około pół roku temu. Większość moich tripów zawsze wahała się pomiędzy drugim i trzecim plateau, jedynie raz doszłam do czwartego. Dawkowanie ograniczam zawsze do 150mg, ze względu na to, że mam 1,68m i ważę 42kg. Przez ostatni rok brałam ketoprofen, tramadol w silnym dawkowaniu. Do tego morfina i dwukrotna długa narkoza.
Wstęp
Tamtego wieczoru miałam spotkać się z D. Najpierw szarpanka z profesorami, później dwugodzinna podróż, do tego warsztaty i przedzieranie się przez Warszawę do mieszkania przyjaciółki. Wszystko to wykończyło mnie fizycznie i zdołowało psychicznie. Nasilający się ból głowy wkurzał mnie jeszcze bardziej. Wypaliłam kilka papierosów w trakcie zajęć i wsiadłam w tramwaj. W mieszkaniu mojej przyjaciółki byłam po 21. Kolejny papieros, schody i uciążliwe kołatanie serca. Rozmowa z D. i decyzja: "Biorę" - 21:47 (18 tabletek/15mg).
21:47 - 00:00 "Oczekiwanie"
Czekanie to jeden z tych aspektów DXM, które mnie drażnią, zwłaszcza kiedy bierzesz, żeby zapomnieć o rzeczywistości. Zawsze wtedy następuje pytanie: "Kiedy mnie w końcu weźmie?". U niektórych DXM działa już po 30 minutach, u mnie zawsze czas oczekiwania na uderzenie waha się w granicach od 1,5 do 2 godzin. Wszystko zależy od stopnia zmęczenia, tego ile nieprzespanych godzin mam za sobą i jakie mam nastawienie. Przy większych dawkach z własnego doświadczenia nie polecam "przespania" czasu oczekiwania, bo uderzenie może być o wiele mocniejsze niż normalnie przy tej samej dawce... Chyba, że właśnie to mamy na celu. Czas mijał mi szybko. Długa rozmowa przez telefon, skakanie po kanałach i oglądanie beznadziejnych programów, lekki chillout przy "Pimpa`s Paradise"... Przebrałam się, poprawiłam makijaż i wyszłam z mieszkania. Była 23:20. Na ulicach pusto, kilka przecznic do metra. Cicho. W słuchawkach starsze próbki Fisza, w ustach czekoladowy Black Devil. O 23:40 zeszłam do metra. Na schodach poczułam lekkość, zapowiadała się niezwykła noc...
00:00 - 01:00 "Uderzenie, wejście w trip - pierwsze plateu"
Zawsze zaczyna się tak samo delikatnie. Każdy kto miał wcześniej styczność z DXM zna te uczucia na pamięć. Odczucie lekkości, roztargnienie, zmniejszenie fizycznej odczuwalności ciała, przyjemne zawroty głowy, spowolnienie. Kiedy czekałam na metro, odczuwałam na skórze każdy powiem powietrza. Metro zatrzymało się w odrębnej przestrzeni czasowej, tak jakbym zatrzymała się widząc każdy najmniejszy gest mojego ciała... Zmrużenie oczu, włosy uniesione przez gwałtowny powiew powietrza, rozchylenie ust. Za chwilę wszystko się cofnęło i to metro zwolniło, a ja szybko odwróciłam się, wchodząc pewnym krokiem do środka. Uderzenie ciepła (zawsze odczuwam je kiedy zaczyna działać). Usiadłam. Ludzie byli daleko, nie zwracali na mnie uwagi. Patrzyłam w swoje odbicie w szybie, układałam dłonią włosy. Czułam jak płynę. Zaczęło się. Wysiadłam kilka stacji dalej, wyszłam na zewnątrz. Padał śniego, było pusto. Przyjechał po mnie i razem pojechaliśmy do jego mieszkania. Przez całą drogę praktycznie się nie odzywałam. Pierwsza faza wejścia w trip minęła, teraz z powrotem byłam ogarnięta. Ból głowy zniknął, kołatanie serca ustało pomimo pokonania kolejnych schodów. Czułam się lekko, dobrze, euforycznie, a DXM ukazywało swoją obecność w postaci lekkich fal uniesienia i zawrotów przestrzeni. Wjechaliśmy do garażu. W lewo, w prawo, lewo... Białe światło, pełno samochodów, jego niespokojny wzrok. Zatrzymaliśmy się. Wysiadłam z auta. Szliśmy w kierunku windy, pamiętam dźwięk jaki wydawały klucze, kiedy się nimi bawił. Był jak szklane dzwonki, uderzał w środek myśli. Winda, drgająca żarówka... Drzwi do jego mieszkania. Duży, przestrzenny pokój. Świeczki. W głowie za bardzo stabilne odczucia, pierwsze plateu objawia się zazwyczaj większymi zawrotami głowy. Było spokojnie. Lekki high. Pozytywny nastrój. Rozmawialiśmy. Zrobił mi drinka. Zaczęliśmy gasić kolejne świeczki... W powietrzu unosił się zapach kadzidła. W głośnikach lekko płynęła stara muzyka, która początkowo drażniła mnie wewnętrznie i nie pozwalała rozluźnić. Napiliśmy się. Zdjęłam koszulę. Poczułam właściwe uderzenie. Rozdzielałam się z ciałem, rozmywałam się psychicznie. Uwielbiam to uczucie. Odpływałam ponad siebie. Zgasiłam świeczki. Podeszłam do niego, a kiedy mnie objął pochyliłam się na jego ramiona, odchylił mnie do tyłu i zaczął całować po szyji. Przygaszone światło i Portishead "Glory Box"... Czułam każdy dźwięk, uwielbiam to jak bardzo pod wpływem DXM muzyka przesiąka przez skórę... Popchnęłam go na łóżko... Ta noc jest moja kochanie...
01:00 - 02:00 "Apogeum DXM - stopniowo pogłębiany trip - przełamanie pomiędzy drugim i trzecim plateu"
...Czułam w sobie dotyk muzyki, płynęłam pomiędzy każdym dźwiękiem... Głowę odchylałam do tyłu, ciało seksownie poruszało się w mroku, było mi dobrze... Rozbierał mnie, a najmniejsze gesty spowalniały maksymalnie... Ułamki sekundy trwały wieczność. Bawił się moimi włosami, dotykałam jego delikatniej skóry. Opuszkami palców czułam wewnętrznie jego uczucia. Wiedziałam co myśli. Nastąpiło oderwanie pomiędzy myślami, a ciałem. Myśli unosiły się nad łóżkiem, kiedy na nie opadałam zatrzymywałam się w powietrzu. Moje ciało było oderwane od pościeli, sposób jej odczuwania jest ciężki do opisania. Muzyka, która wcześniej nie pozwalała mi na rozluźnienie, teraz płynęła w moich żyłach. Zatopiłam się w mroku. Byliśmy tylko my, papierosy i ciemność. Nigdy nie czułam się tak dobrze nago jak wtedy. Każdy jego pocałunek był jak pieczęć na moich ramionach, nogach, szyji... Jego zapach był w moich płucach, tak jakby wraz z pocałunkiem wpływał po ustach do środka. Wszystkie uczucia stawały się coraz głębsze, pożądanie rozpływało się po ciele jak palec, którym rysował ścieżki na moim ciele. Leżeliśmy obok siebie zatrzymani na pewnej wewnętrzno-emocjonalnej płaszczyźnie. Tańczyłam dla niego, a on był tylko mój. Zabijałam go słowami i miażdżyłam spojrzeniem. Epicentrum subtelności przerodziło się w hipocentrum agresywności. Uwielbiam mieć władzę. Wylądował na podłodze. Błysk w jego oczach przedzierał się przez moje źrenice. Polowałam na niego. A on nie był w stanie mnie powstrzymać. Nie mógł oprzeć się moim rozkazom. Kołysała mną przestrzeń, a on był zatrzymaniem czasu. Każde fizyczne doświadczenie pomiędzy pierwszą i drugą godziną, było przeszywające. Tańczyłam, a on patrzył. Unosiłam swoje ciało ponad łóżko, a jego wydziarane ramiona obejmowały moją talię. Nie uprawialiśmy seksu, to było coś o wiele lepszego...
02:00 - 03:00 - "Głęboki trip - przejście w trzecie plateu"
Po drugiej weszłam w stan trzeciego plateu. Było nam niesamowicie dobrze. Nie pamiętam o czym wtedy rozmawialiśmy. Często mi się to zdarza, kiedy przechodzę w trzeci stan. Zaspokajaliśmy swoje pragnienia. Kiedy wstałam z łóżka, by się napić zaczęłam tracić równowagę. Zawroty głowy nasiliły się, ale wciąż było to przyjemne. Miałam kłopoty z utrzymaniem równowagi. Po chwili ustało. Wróciłam do niego. Całowaliśmy się, wszystko docierało do mnie stopniowo, jak przez mgłę. Zawsze tak reaguję kiedy przechodzę w głęboki trip. Później była już tylko rozkosz. Przestrzeń załamywała się nade mną. Ale odczucia wciąż pozostawały niesamowitą przyjemnością, było to wyraźne trzecie plateu, gdyż w przeciwieństwie do czwartego nie wystąpiły zaburzenia na pograniczu bad tripu (pod raportem znajduje się krótka notka o tym i o powikłaniach). Ta chwila była prawdziwą, namacalną rozkoszą. Wydawało mi się, że trwało to całą noc. Tak naprawdę były to tylko trzy godziny. Zaburzenia czasowe dały o sobie znać. Po trzeciej D. postanowił odwieźć mnie z powrotem. On rano wyjeżdżał, a ja miałam pociąg powrotny o 11. Ubrał mnie, nie przestając całować. Napiliśmy się, zapaliliśmy. Całowaliśmy się do utraty tchu w windzie. Zaburzenia równowagi były bardzo wyraźne, zawirowania w głowie coraz mocniejsze... Kiedy mnie odwoził, odcięłam się od rzeczywistości. Moje myśli zniknęły. Byłam pustką, której nie potrafiłam wypełnić. Nie wiedziałam o czym mówił, miałam wrażenie że nie rozmawia ze mną. Po kilkunastu minutach wróciłam do swojej świadomości. Porozmawialiśmy. Pożegnałam się z nim. Wysiadłam z auta. Odjechał. Zamiast iść do mieszkania stanęłam na środku jednej z uliczek i paliłam ostatniego papierosa. Pamiętam chłodne powietrze i śnieg. Każdą drobinkę śnieżnego pyłu, która wplątała się w moje włosy. Dopaliłam papierosa. Weszłam na osiedle. Bloki zamykały się nade mną jak klatka. Kopuła uderzająca w skronie. Schody zakręcały, jakby prowadziły do nikąd. Weszłam do mieszkania. Przyjaciółka na mnie czekała, ona też tego wieczoru zaliczyła przyjemny chillout. Kiedy położyłam się do łóżka, po zamknięciu powiek mrok stawał się coraz głębszy. Wszystko wirowało, czułam chłód uderzający w łóżko. Zaczynało ze mnie schodzić (zawsze wtedy to czuję). Nie słyszałam jednak wewnętrznych rozmów, jak było to w przypadku jednego z moich ciekawszych tripów na DXM, co zapewne kiedyś opiszę. Ciało było lekkie, na przemian z uczuciem oderwanego od psychiki ciężaru wbijającego w łóżko cielesność. Zasnęłam.
Był to jeden z moich lepszych tripów z DXM. Nie licząc wewnętrzych rozmów z obcą osobowością i percepcyjnych zaburzeń, które dały efekt świadomych halucynacji w połączeniu z marihuaną. Rano odczułam ból głowy, jak przy przeciętnym kacu. Zdarza mi się to coraz częściej, zwłaszcza kiedy zafunduję sobie DXM trzy razy w tygodniu. Dla własnego bezpieczeństwa nie powinno się brać częściej niż raz w tygodniu. Można to przypłacić niewydolnością płuc i serca, tak jak w moim przypadku. Zazwyczaj mija po dwóch tygodniach i organizm powraca w miarę do normalności. Ale w rzeczywistości mogą być to nieodwracalne uszkodzenia. W przypadku osób, które bawią się w to częściej pozostają jednak inne efekty uboczne, takie jak zaburzenia przestrzenne i trudności w koncentracji. Pamięć krótkotrwała powoli zaczyna się plątać. Często zdarza się też, że zapominam co miałam zrobić, albo co przed chwilą czytałam. Odradzam też przejścia z trzeciego na czwarte plateu. W czwartym plateu odpłynęłam tak bardzo, że bałam się zasnąć bo czułam, że się nie obudzę, ale to był inny trip. Ten trip zamykam. Pod względem emocjonalno - fizycznym było genialnie.
- 27916 odsłon
Odpowiedzi
Troche soft erotyki na
Troche soft erotyki na neurogroove nie zaszkodzi, to milo, ze potrafisz po DXM obudzic w sobie pozadanie - niewielu osobom sie to udaje z powodu znieczulenia, ale mozna sie tego nauczyc. Mam jednak wrazenie, ze to, co opisujesz jako trzecie plateau jest w rzeczywistosci niskim drugi, plateau, przynajmniej dla mnie tak to wyglada. Trzecie polega raczej na lezeniu w lozku i przezywaniu wizji. Z reszta przy takiej dawce to technicznie malo prawdopodobne.
Zgadzam się z kolegą z góry.
Zgadzam się z kolegą z góry. To co opisywałaś , to był stan 2 plateau. Jestem zdziwiony tym że potrafisz "obudzić w sobie pożądanie". Mi nigdy się nie udało ,a brałem DXM setki razy.
Szukam towarzyszy do wspólnych przeżyć najlepiej z Krk ;)
Polecam dodać tylko trochę uczucia...
...bez niego stan ten jest wypłowiały :-)
Kolezanka bardziej ze mnie,
Kolezanka bardziej ze mnie, niz kolega :) To kwestia psychiczna, nie fizyczna, s&s musza byc idealne, zeby zagralo, trzeba wykazac sie duza dyscyplina nad umyslem i cialem w stanie dysocjacji, efekty zaskakujace. Bardziej zaskakujace sa jak sie do DXM zje odrobine powoju lub grzybow, sprawdzone. :)
Ja tam lubię po DXM zapalić
Ja tam lubię po DXM zapalić sobie co nie co :)
Szukam towarzyszy do wspólnych przeżyć najlepiej z Krk ;)
Zalezy od dawki, po 900 mg +
Zalezy od dawki, po 900 mg + mj mialam doswiadczenia bliskie smierci (nie odebralam tego jako cos zlego, przeciwnie, ale to dla amatorow naprawde mocnych wrazen). Jeszcze kiedys sprobuje zapalic do DXM jakies syntetyczne kanna, ale to bedzie na 100% urywajace dupe. Ktos bez doswiadczenia moze przestraszyc sie na smierc, ostrzegam przed tym polaczeniem, wielu skarzy sie na problemy z sercem w tym polaczeniu.
Kocham
Kocham to, trafiłam na ten tekst i w końcu mam pewność że są jeszcze normalni ludzie.. Szkoda że tylko w internecie
Chce więcej...
Twój opis zwalił mnie z nóg, jak to czytam to tam jestem, słyszę tą muzykę i każde doznanie! Oby takich więcej! Proszę o jeszcze!