mój pierwszy raz
detale
MJ sporadycznie raz na tydzień.
raporty ogepza
mój pierwszy raz
podobne
Piękny poranek zwiastował jeszcze lepszy dzień. Byłem bardzo podekscytowany, czekałem na moje 25c od paru dni, a sms o jego dostarczeniu paczkomatu przyszedł już dzień wcześniej. Ja i mój kumpel (K) byliśmy umówieni w mieście na test specyfiku. Z powodu mojego miejsca zamieszkania (obrzeża miasta)i patrząc na pogodę jako środek transportu wybrałem rower (co też miało mi sie przydać do późniejszego wypadu do lasu aby bratać sie z naturą :) ) Droga trwała około 30 min, gdy dotarłem do paczkomatu złapałem kontakt do kumpla ale on jak to zwykle bywa wykręcił sie, ponoć jakiś przypał na chacie. Zostałem sam i stwierdziłem ze zaczekam z tematem az kumpel bedzie miał czas. (bałem sie ze psychika siądzie czy coś :> ) Pomyślałem ze nawet dobrze sie złożyło, bo miałem na chacie do pomalowanie troche płotu, nie czekając pojechałem do sklepu zakupić farbę. Szukanie jej zajęło mi ponad 30 min. Więc miałem dużo czasu na myślenie „Wezmę bez niego, przecież nie moze być tak źle.” Wychodząc ze sklepu wyjąłem z plecaka „znaczki” i wrzuciłem jednego na przednie dziąsło.
Punkt dziesiąta, nie czekając zwłoki rozpoczynam pierwszą przygode
T+0.00
Dało sie zauważyć metaliczny nieprzyjemny smak w buzi. Wsiadam na rower i jade. Słońce ładnie świeci ptaki śpiewają więc myśle czego chcieć więcej. Jade dużo wolniej bo chciałem zobaczyć rozmyte twarze ludków, wybrałem też droge krajoznawczą co by bardziej zżyć sie z naturą.
T+0.15
Strach przed nieznanym dał sie we znaki. Pisze smsa do kumpla ze jednak robie testa bez niego i bede mu zdawał relacje. (Z nadzieją ze jak bedzie trzeba to mnie ogarnie) Dojechałem do placu przed domem kultury, był tam jakiś festyn. Przycupnąłem na chwile i porozglądałem sie. Nic ciekawego, za to w mojej głowie wręcz przeciwnie. "Cisza myślowa" kompletny chill. Odrętwienie szczęki dało sie we znaki ale to chyba jedyny negatyny efekt z jakim sie spotkałem. Słońce i lekki powiew wiatru zachęcają do dalszej podróży.
T+0.30
Pisze do kumpla co sie dzieje, zbędna gadka szmatka i lece dalej. Wstępuje do supermarketu po coś na szame, chęć mam na kabanosy i to bardzo :) Wchodze do sklepu na kozaka, wywalone na świat, teraz istnieje tylko ja i dobrze ukryte kabanosy. Smiechawa złapała mnie niesamowita, absurdalny wydał mi sie fakt, że na nabiale nie ma kabanosów. W końcu je znalazłem, byłem prze szczęśliwy i podśmiechiwałem cały czas sam do siebie. Kabanosy pyk do plecaka i na rower.
T+0.45
Przycupuje na bulwarach blisko mostu aby zdać raport kumplowi. Jest spoko, świat taki ostry, słońce moim przyjacielem a ptaki umilają podróż ćwierkaniem. jednym słowem żyć nie umierać. Przechodzący ludzie nie wiedzą o co chodzi, są na niższym lvlu :)
T+1.00
Dojeżdżam do mojej wioski cały czas utrzymując konwersacje z K. Stoje na rozstaju dróg, asfalt albo droga polna, wybór banalnie prosty, integracja z naturą to teraz mój priorytet. Jade i patrze na kamienie wysypane na drodze z niedowierzaniem "To to" myśle. Kamienie układały sie w falujące linie, co ciekawe łatwo mozna było zobaczyć symetralną drogi. Trawa falowała jak spokojne morze. Znowu strach "Nie ogarne zaczne odpierdalać lece szybko do domu" znacznie nie przejąłem sie tą myślą ale nigdzie sie juz nie zatrzymywałem. Podziwiałem dalej piękne widoki falującego zielonego morza.
T+1.15
"Home sweet home" Widzę moją ukochaną twierdze, jeszcze spojrzenie na sąsiadkę, szybkie machnięcie ręką na przywitanie "Ciekawe czy wyczaiła ?"moja pierwsza myśl, ale to było nie ważne, klucz do zamku cyk otwarte i szybko zamknąć za sobą. Kot wybiegł mi na przywitanie, wtedy miałem myśl "Jedyna osoba(stworznie) która czeka na mnie w tym domu, miłość bez warunkowa, łasi sie jak ingdy pewnie czuje ze potrzebuje jakiegoś wsparcia teraz"
T~1.30
Zjadam moje ukochane kabanosy, halucynacje, zakrzywiona żeczywistość daje sie we znaki. Korek którym pokryty jest mój korytaż wydaje sie interesujący faluje i zmienia barwe na lekko zielonkawą. Wchodze do pokoju odpalam kompa i patrze na te wszystkie nieinteresujące mnie rzeczy, tapeta rusza sie jak oszalała. na białej ścianie widze lekko zielony kalejdoskop. Myślę "Ciężko się zaczyna robić". Otwieram okno i słońce daje mi siły "jest zajebiście". Patrze na bzy rosnące na podwórku i myślę "Fioletowy i zielony to są kolory tej substancji. Kot wbiega do pokoju rozmruczany i potulny jak nigdy. Kłade sie na łóżku tak aby moje ciało było w świetle słońca a głowa schowana w cieniu. Ostatni sms do kumpla "Wszystko jest ok. wracam za parę godzin"
T~1.45
Zrobiło sie zimno ale słońce daje rade lekkie, drgawki spowodowane nie wiem czym, zimnem, czy efekt uboczny nboma. Jestem senny ale nie moge spać, zamykam oczy kot kładzie sie obok mnie i zaczyna sie podróż w najdalsze zakątki umysłu. Wszystko staje sie dziecinnie proste, wiem czemu zwierzęta są podległe człowiekowi, jak działa ich świadomość. Nagle zrozumiałem moją samotną matule która ma problem z alkoholem (zrozumiałem czemu to robi). Empatia której doznałem była tak duża, że natłok informacji z wcielania sie w to nowe osoby czy zwierzęta był nie do zapamiętania. Śmieje sie sam do siebie z własnej głupoty, z rzeczy które robiłem. Wydawały mi sie one absurdalnie debilne.
T~2.30
POBUDKA. Myślę sobie nie "prześpię" całej fazy. Otwieram oczy, to co działo sie w moim pokoju było nie do opisania, sosnowa szafa na której widać słoje była bardzo "żyjąca". Słoje poziome wydawały się być jak jakaś taśma która ma przenościć przemioty, dość szybko słoje te poruszały się w górę, zaś słoje ogkrągłe dawały efekt kałuży wzbudzonej wpadającym do niej kamieniem. Kot śpi jeszcze przez chwile i dogrywa mi swoim mruczeniem, wstał za chwile i nagle rzucił sie na papiery z banku i zaczął je "zjadać" jak by polował, dostarczyło mi to takiej rozrywki, tyle śmiechu, że nie mogłem złapać tchu. No ale koniec tego, to są papiery z banku myślę wiec zabieram je z zjego zasięgu, ide zmienić otoczenie wchodzę do innego pokoju i otwieram okno, kompie sie znowu w słońcu. (moim zdaniem słońce i światło są to najwięksi przyjaciele w trakcie tripu na nbomie)
T~3.00
Kanapki z serem, robię je mimo, że w sumie nie mam ochoty jeść. Słysze jak mi jeździ po brzuchu, chwila słabości. Będę wymiotował ? Czekam minute patrząc na falujące drzewa za oknem. Przeszło uff. Ser z mikrofali ummm najlepsze. Co prawda nie smakowały wtedy najlepiej ale usopkoiły mój żołądek. Stwierdzam, że idę na chwile na kompa, oglądam jakieś vlogi, widzę wszystkie niedociągnięcia takie jak ciemne tło, dziwny szelest w tle. Moge rozpoznać spontaniczne filmiki od tych reżyserowanych. Faza przechodzi w bardziej ponurą trochę dziwnych wizualów, powykręcana twarz itp. Strasznie dziwne uczucie zimna znowu mnie ogarnia, SŁOŃCE! myślę. No i się nie pomyliłem odrazu powrót na lepszą stronę. Wracamy do medytacji, "pseudo sen" refleksja nad życiem, podróż już o wiele mniej intensywna od poprzedniej.
T~4.00
Świat się uspokaja widzę, że efekt visualów schodzi. Wszystko tańczy dalej ale, w stopniu takim ze można nawet nie zwracać na to uwagi. Szybki sms do K "Wróciłem".
T+5.00
Powrót do "normy". Matula wraca z pracy, jestem dla niej bardzo miły, patrzy na mnie (ma wrażenie ze paliłem MJ ale oczy nie dają po sobie znać ;) ) Cały czas myśle o tym co sie stało przez to jestem trochę nie obecny. Świetny humor dalej pozostał, wiziąłem sie za malowanie cały czas rozmyślając o tym co zaszło, planując następną datę tripa :) .
T+8.00
Jade z kumplami na Avengersów nie mają pojęcia o mojej przygodzie. Film nie interesował mnie za bardzo, myślałem o tripie i o rzeczach które z niego można wyciągnąć.
Myślenie zostało trochę przytłumione do następnego dnia ale to chyba dlatego, że to "mój pierwszy raz"
Moim zdaniem substancja kozacka. Nie można tez przesadzać, jak ktoś ma zły humor (coś sie stało, ktoś z rodziny umarł albo wewnętrzne problemy) nie powinien tego brać gdyż może spotęgować depresje.
Co do samego tripu ładnie, kolorowo, w nocy nie radze brać bo "słońce przyjaciel". Podoga robi dużo :) Co do zdrowia, uszczerbku nie znalazłem żadnego, nastnępnego dnia wziąłem 1 blottera, łączone z wiskey i mj, efekty wizualne zerowe, a humor jak kozacki jak nigdy. Tolerancja robi swoje.
- 11423 odsłony
Odpowiedzi
TR lekko się czytało.
TR lekko się czytało. Gratuluję opanowania jak na pierwszy raz z psychodelikiem ;) Naprawdę podziwiam. Tylko to dorzucanie na następny dzień bez sensu, nbome dają naprawdę dużą tolerancję.