ciemne wizje
detale
raporty ohtar
ciemne wizje
podobne
17.40 Rozpoczęcie. Wsypuję 78 mg po język. Słucham muzyki. Próbuję się wyciszyć.
T+20 Połykam proszek rozpuszczony w ślinie. Jeszcze papieros, gaszę światło i kładę się do łóżka. Ustalam na play liście pojedyncze utwory Njiqahdda i Burzum a następnie dwie płyty Tangerine Dream. W przeciwieństwie do dawek 100+ mg nie jestem od razu wrzucany w miękki, gnący się chaos metoksetaminowej fazy. Załadunek przypominał bardziej powolne wejście po DXM, tyle że oczywiście bez body loadu. Już po chwili od przełknięcia gorzkiego roztworu dały się zauważyć pierwsze efekty – czerń pod powiekami stała się jakby żywsza i jaśniejsza, poprawił się odbiór muzyki i zwiększyła się wyobraźnia. Jednak do pełnego rozkręcenia się akcji jeszcze trochę brakowało.
T+40 Działanie stało się już wyraźne. Odczuwam charakterystyczne dla MXE uczucie przemieszczania się jednak nie tak mocne jak przy dawkach 100+. W każdym razie czuję, że moje ciało ma w miarę ludzki kształt a nie jest tylko wiązką energii gnącej się po całym kosmosie. CEVy jak zwykle mocno zamglone – jakieś beżowe przestrzenie, kropki i kreski, które od czasu do czasu przybierają bardziej konkretne kształty np. ściany gór lub górskiego jeziora. Czuję ciśnienie w głowie. Pojawia się pierwsze pytanie: a co jeśli dostanę wylewu? Co się stanie jeśli cienkie kanaliki, rozprowadzające po mózgu przesyconą alkoholem krew, eksplodują pod wpływem MXE? Czy będzie bolało? Tak, ludzie nie boją się śmierci tylko bólu. Jak cienka jest granica między bólem a dysocjacyjnym mrowieniem, które teraz czuję? Czy śmierć to koniec? Przeczucie mówi mi, że nie. Tak czy inaczej moja śmierć nie miała by żadnego znaczenia. Jest mi to teraz obojętne.
T+60 Przepraszam za emocjonalny ekshibicjonizm, ale przeważnie postrzegam swoje życie jako nudne i trochę infantylne. Teraz w ferworze narastającego metoksetaminowego chaosu, zaczynam je postrzegać jako pełne absurdalnych sprzeczności jawiących się jako coś całkiem ciekawego. Dziwne uczucie psychodeli, wywołane muzyką TD narasta i na moich ustach pojawia się wielki uśmiech. Czuję się jak bym wszedł w obraz „Upływający czas” Salwadora Dali, gdzie czas i przestrzeń powoli topnieją i nie mają już żadnego znaczenia. Nagle na myśl przychodzi mi pewna scena którą postanawiam spisać (pisownia poprawiona):
"Bohaterowie "Odyseji kosmicznej" lądują w Śródziemiu u bram Morii. Różowy szkielet przystrojony w kwiaty przeprowadza szarżę przez tłum orków i kosmonautów. Salvador Dali patrzy z podziwem. Czterej jeźdźcy absurdu i surrealizmu. Black metal i różowe lata 70. Rzygliwa mieszanka, której nie powstydził by się W.S. Burroughs."
Demiurg pokonany. Jego plany porządkowania i zamykania wszystkiego w schematach legły w gruzach. Absurd i melancholia. Czuję jak moja czaszka wygina się. Przypomina mi się cytat z The Matrix „to nie łyżka się wygina tylko ty”. Zostawmy jednak hollywoodzką superprodukcję, skąd inąd ważną i wartościową na pewnym poziome.
T+120 Uczucie nostalgii sprawia, że mam ochotę puścić sobie płytę, która wiąże się z miejscem w którym się znajduję. Wybór pada na psychodeliczno-black metalowe Murmuüre. Absurd gęstnieje i nabiera coraz bardziej gorzkiego posmaku. Próbuję sobie przypomnieć różne chwile z mojego życia. Podobno człowiek śniąc, nigdy nie pamięta skąd się wziął w danym miejscu. Jestem w stanie sięgnąć pamięcią najdalej do przedszkola. Czy życie to sen? Staram się przypomnieć sobie płyty których słuchałem i miejsca z nimi powiązane. Przypominam sobie dziwki z którymi byłem. Czy kiedyś poznam kobietę z którą ułożę sobie życie? Nawet jeśli, to nie będzie to normalny związek. Zresztą, pieprzyć normalne życie. Czy chcę robić to co miliardy innych ludzi wiedzionych biologicznym instynktem? Może i chciałbym, ale chyba nie czuł bym się z tym dobrze. Z obranej psychodelicznej ścieżki nie ma już odwrotu. Celem człowieka jest duchowa ekspansja. Czy Budda osiągnął Nirwanę? Jeśli tak, to czy za tym jest coś jeszcze? Może spełnienie to kolejna iluzja odwodząca nas od wykonania kolejnego kroku? Tak, spełnienie oznacza stagnację, śmierć cieplną. Czy jestem w stanie przekonać ludzi do duchowego rozwoju? Chyba nawet nie był bym w stanie przekonać do tego najbliższych. Nie, nie jestem żadnym mentorem, ani nie jestem lepszy od nikogo.
T+150 Dość. Wstaję zapalić. Mówię współlokatorowi, że czuję się jak popsuty android. Chwilę jeszcze siedzę na kanapie. Zamykam oczy i i widzę fakturę dywanu na który przed chwilą patrzyłem - teraz lśni ona bladym światłem. Palę papierosa i przypomina mi się „Blade Runner”. Czuję pewną więź z androidami. Wypijam szklankę wody. Wszystko całkiem zobojętniało. Moje ciało jest z plastiku. Tym razem postanawiam puścić płytę nie wiążącą się z żadnymi wspomnieniami - Deaf Center „Pale Ravine”. Po raz kolejny pojawia się pytanie o sens życia. Tym razem, życia w sensie bardziej ogólnym i biologicznym. Dajmy spokój Bogu – dostał już w ostatnich dwóch stuleciach wystarczające cięgi. McKenna pisał, że Natura polega na harmonii a nie na walce różnych organizmów o dominację. Przeczucie temu przeczy. Czy człowiek jest szczytem ewolucji? Jeśli tak to Natura ma tendencje autodestrukcyjne. Kolejny dylemat: czy można podziwiać Naturę i jednocześnie jej nienawidzić? Może to tak jak z więźniem, który urodził się w luksusowej celi. Jego cela jest piękna, ale podświadomie pragnie wolności. To oczywiście Jaskinia Platona (w wersji ciepłej i skomputeryzowanej) – przypomniało mi się to dopiero pisząc ten TR. Rzeczywistość jest tylko odbiciem prawdziwego świata. Natura wizualizuje mi się jako wielki robot, który co chwila zmienia kształty. To nie jest oblicze boga – prędzej jakiegoś demona. Wizja urywa się i widzę wielki statek kosmiczny przypominający ten z „Dnia niepodległości”. Wstaję aby zapalić kolejnego papierosa.
T+200 No właśnie, w końcu pojawiły się konkretne CEVy. Znów kładę się i zapuszczam opus magnum przećpanego black metalu – „Geneviev” zespołu Velvet Cacoon. Staram się skupić na hipnagogach. Pojawia się coraz więcej kropek i kresek. Nagle układają się w widok rozgwieżdżonego kosmosu. Wizja ta zmienia się i teraz lecę myśliwcem między chmurami. Widzę wyraźnie szczegóły kokpitu. W przeciwieństwie do żywych kolorów po DXM tu wszystko jest ciemne, jakby zabryzgane ropą. Znowu pojawia się wielkie UFO. Wlatuję w świecącą szczelinę w samym środku talerza. Eksplozja.
T+240 Działanie substancji powoli zaczyna ustępować. To już chyba koniec. Sen – tego najbardziej mi teraz potrzeba.
- 30104 odsłony
Odpowiedzi
Czy?
Czy te oznaczenia T+240 oznaczają że cały trip trwał 2 h 40 minut? czy może coś innego?
"Głos kogoś,kto jest i nie jest mną,kto szydzi, śmieje się i odzywa,gdy jest głodny, gdy wyje z żądzy.A żądza była teraz bardzo silna,zimna,spięta,skulona i sprężona, jak nigdy dotąd nieodparta,zwarta i gotowa,mimo to wciąż czekała i obserwowała."
T + x to proponowana forma
T + x to proponowana forma oznaczania czasu, gdzie T to godzina zazycia substancji, a x czas, ktory uplynal od zarzucenia. Gdybys przeczytala zakladke ´jak pisac´ oszczedzilabys sobie pytan, a mi koniecznosci czytania Twojego ostatniego Trip Reportu po DXM, hehe.
e
czytałam to w zakładce "jak pisać" ale coś mi nie pasowało, a pytałam sie o to ponieważ ja brałam mniej ,a trwało to u mnie dużo dłużej niz u Ohtar.
O a co do raportu po DXM to chciała bym go usunąć,nie podoba mi się to co napisałam, ale nie wiem jak.
"Głos kogoś,kto jest i nie jest mną,kto szydzi, śmieje się i odzywa,gdy jest głodny, gdy wyje z żądzy.A żądza była teraz bardzo silna,zimna,spięta,skulona i sprężona, jak nigdy dotąd nieodparta,zwarta i gotowa,mimo to wciąż czekała i obserwowała."
Nie musisz go kasowac, bo go
Nie musisz go kasowac, bo go nie zaakceptowalam... chyba. :)
ale
ale on dalej jest, a ja nie moge się na niego patrzeć ;/
"Głos kogoś,kto jest i nie jest mną,kto szydzi, śmieje się i odzywa,gdy jest głodny, gdy wyje z żądzy.A żądza była teraz bardzo silna,zimna,spięta,skulona i sprężona, jak nigdy dotąd nieodparta,zwarta i gotowa,mimo to wciąż czekała i obserwowała."
To nie patrz, na neurogroove
To nie patrz, na neurogroove go nie ma, masz na koncie jeden trip report. O co chodzi?
no
http://neurogroove.info/trip/rzygistupornic-fajnego-0
no tu jest, nie wiem czy tylko ja go widze?
"Głos kogoś,kto jest i nie jest mną,kto szydzi, śmieje się i odzywa,gdy jest głodny, gdy wyje z żądzy.A żądza była teraz bardzo silna,zimna,spięta,skulona i sprężona, jak nigdy dotąd nieodparta,zwarta i gotowa,mimo to wciąż czekała i obserwowała."
Jakie to
Niezwykłe... przerażające i takie pociągające... dzięki za nowe zespoły do słuchania...