czym jest piękno? o romansie z kodeiną
detale
raporty konkichi
czym jest piękno? o romansie z kodeiną
podobne
Raport pisany po fakcie. Musiałam ochłonąć, aby móc opisać moje wrażenia jak najdokładniej. Miłej lektury kochani.
Gdybym zapytała się kogoś z was czy robię dobrze, sięgając po opio, mając zerowe doświadczenie z substancjami odurzającymi, powiedzielibyście, że nie warto, że to nieprzemyślane, że nie wygrzebie się z tego. I pewnie będziecie mieć rację. Niemniej czytając Neurogroove na przemian z Hyperrealem, jestem wdzięczna za wszystko, co udostępniacie, by — poniekąd — edukować następnych. Słowem wstępu, dziękuję.
Piątek
Niechętnie rozpoczęty rok szkolny, ostatnia, decydująca klasa maturalna. Ciężko skupić się na sobie, kiedy głowa pełna jest myśli czy sobie poradzę, czy zdam, czy ponownie zamkną nas w domach na następne miesiące, pozostawiając uczniów samych sobie z przygotowaniem do „egzaminu dojrzałości".
Ten dzień był dla mnie wyjątkowo męczący, toteż — wbrew samej sobie i mojej naturze uczennicy idealnej — zrezygnowałam z czterech godzin na rzecz wyciszenia się, pełnego chillu i kwalifikacji formuły 1. Przyznam szczerze, wyłączyłam się.
Wyłączyłam tą rozsądną, odpowiedzialną wersję siebie na widok dwóch niebieskich paczuszek z rzucającym się w oczy napisem „Thiocodin".
Moje podejścia do kodeiny trwały tygodniami. Przedstawiając sobie wszystkie "za i przeciw" spróbowania owej substancji, a później zostało już tylko pytanie "thiocodin czy antidol?". Jednak po natłoku myśli związanych z obecną sytuacją w szkole, w domu, na świecie, stwierdziłam, że wszystko mi jedno. Nieznane dotąd uczucie ciągnęło mnie ku metylomorfinie.
Lekkie zawahanie się i otwieram pudełeczko. 15 tabletek czekających na połknięcie, brak jednej. Mama już ich nie używa. Odbijające się od ścian pustego, nowego pokoju echo przeszywa moją głowę, ponownie wywołując wątpliwości. Tylko ja, Thiocodin i szklanka wody. Leci pięć.
To był ten moment, w którym chciałam skończyć. Zawahałam się, zwątpiłam, wymyślałam najczarniejsze scenariusze. Ostatecznie wyzbyłam się wątpliwości. Nie minęła chwila, a moje dwa blistry zostały zwinnie opróżnione. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, podobno.
Słuchawki w ruch. Pozostało mi czekać. I tak w bezduchu minęła godzina, którą początkowo uznałam za totalny niewypał. Lekkie zawroty głowy, to wszystko. Nie działa.
Zawiedziona brakiem jakichkolwiek pozytywnych efektów uderzyłam w półgodzinną drzemkę. Po przebudzeniu, z racji na moje problemy ze snem, byłam zaskoczona wypoczęciem po tak krótkim czasie.
Teraz zaczyna się zabawa.
Spisałam kodeinę na straty, zanim dała mi do zrozumienia, że jest tu ze mną, że wszystko jest dobrze, że nie zapomniała o mnie. Nie wpieprzyłam piętnastu tabletek na marne. Wyspana, w coraz to lepszym humorze, z odpaloną muzyką na słuchawkach skupiona byłam tylko na nasilających się pozytywnych doznaniach. Moje problemy i kompleksy odeszły w niepamięć, nie potrafiłam w żaden sposób zmusić się wręcz do płaczu. Chwila ukojenia dla splątanych myśli.
Zdecydowałam się na spacer, pragnąc jak najlepiej wykorzystać dany nam czas. Mnie i kodeinie. Byłam tylko ja i ona. Tylko my i otaczający nas świat, przerażająco wielki i delikatny, taki, jakim go tworzymy. Wokół nas wszystko było jakby piękniejsze, bezbronne i dostępne, poza bańką brudnej codzienności. Duże przestrzenie i krystalicznie czyste niebo dopełniały moje uczucie bycia częścią tego miejsca.
Nie chciałam wracać. Marzyłam o tym, by spacerować resztę nocy, by zatrzymać wzrok na światłach miasta, by też spojrzeć w górę i szukać ulubionych konstelacji.
Niestety powrót do domu był nieunikniony. Lekkie zawroty głowy znowu dały o sobie znać, a ciężkie powieki wołały o chwilę odpoczynku. Zamknęłam oczy i wtulałam się w poduszkę jak w kochankę. Kodeina wciąż była ze mną.
Lekkość i spokój. Tak dawno nie czułam się... Sobą.
- 16720 odsłon
Odpowiedzi
Zachęcam do zapoznania się z
Zachęcam do zapoznania się z następującymi wątkami na forum: Zanim weźmiesz jakikolwiek opioid zastanów się 150 razy, Kodeina - uzależnienie oraz Od kodeiny do heroiny. Na NG czytaj: Moja heroina. 25 lat w nałogu czy Morfina. Jesteś w klasie maturalnej, przed Tobą całe dorosłe życie. Nie warto wchodzić w nie wraz z opio. Pozdrawiam.
Chcesz wnieść poprawki do swojego raportu lub masz jakieś pytania związane z NG? W takim razie pisz do mnie. Pozdrawiam, Klamm
Nie warto i tak.
Nie warto i tak.
Eh...
Kodeinę spróbowałem pierwszy raz 3 lata temu, od razu się w niej zadurzyłem i do dzisiaj jestem od niej uzależniony psychiczne. Zdarza się, że nie biorę parę miesięcy, ale jednak zawsze do niej wracam. Szkoda, że się zdecydowałaś na spróbowanie kodeiny, ponieważ cholernie ciężko jest wyjść ze związku z nią.
Podróże astralne to moje hobby.
Smutek...
Poleciłbym Ci lekturę "Pamiętnika narkomanki" Barbary Rosiek, ale pewnie jest już za późno. Ona twierdzi, że podczas swojego "romansu" uniknęła przynajmniej zostania prostytutką. Ciekawe czy Tobie się uda.
Kolorowego lotu na samo dno życzę.
Kodeina Bożydar Pierwsza i Ostatnia
Pamiętam pierwsze razy z kodeiną. Myślenie nieskażone, wręcz poetyczne. Możemy się zgadać na gg, czy na czymś innym. Opowiem ci jak nie wpaść w opio.
śmierć nie może umrzeć, mam kruche ciało i piękną duszę