legalny smerf o nielegalnym działaniu.
detale
pozytywnie, ale minimalny dyskomfort psychiczny
spowodowany koleżanką 'X'
raporty affrock
legalny smerf o nielegalnym działaniu.
podobne
Uradowana wbijam do wolnej chaty koleżanki. Jesteśmy tylko we dwie. Jest zajebiście, siedzimy, gadamy, myjemy sie i
w końcu zabieramy sie do jarania. Wieczór, koło 20h - kompletnie zapominam, że nabijam lufe dopem a nie zielonym i zaczynam podpalać. Ściągam buch za buchem i wszystko w porządku chill prawie jak zwykle, aż w końcu zawartość szkła się wyzerowała, powoli uświadamiam sobie, że grubszy festyn sie zaczyna [hell yeah!].
Miałam potrzebę ciągłego kołysania się, bo wtedy obraz mi się nie ruszał (piękny paradox!), z uśmiechem na ryju kiwałam się na boki, serce waliło mi jak jasna cholera, chwile gadałam z X, pomogłam jej odpalić jej lufe, ciągle się kołyszę, wiem że to wszystko się dzieje na prawde, ale z drugiej strony tego nie wiem, jakby to się śniło, pierwszy raz mam coś takiego, jakbym wyskakiwała i wskakiwała do źródełka z racjonalnym myśleniem! - Dosyć dziwne odczucia, ale ciągle pozywnie.
Czułam, że jestem w jednym swoim miejscu a świat jest obok mnie, moge na niego patrzeć z boku to wszystko co się działo na całym świecie było przy mnie, wszystko spokojnie sobie płynęło moim wyimaginowanym międzygalaktycznym Gangesem.
Po chwili patrzę do lustra na siebie, twarz - nie trudno się domyśleć, oczy jakby zalane krwią caaaałe czerwone jak królik albinos, nie zaniepokoiło mnie to zbytnio. Zamknęłam na chwilę oczy i w czarnej odchłani między moimi oczyma a głową pojawiły się niesamowite CEV'y fioletowo-niebiesko-zielone jakby chustki rzeczki nitki paseczki, pływają, było bardzo miło. Niestety z oceanu CEVów w którym byłam wyrwała mnie X i z paniką patrzała na mnie, mówiła, że mam już nie jarać bo się cholernie trzęse (fakt, było mi zimno) i dziwnie zachowuje, powiedziałam że spoko w końcu to jej chata i w ogóle... Postanowiłyśmy zebrać się z parteru na pierwsze piętro do jej pokoju i tu pojawił się problem. Wydawało mi się, że w lewej nogi od kolana w dół nie ma. W ogóle jej nie czułam. Piszczel prawej nogi sprawiała wrażenie zygzakowatej i dziwnie powykrzywianej, więc nie do końca umiałam chodzić, moje kroki wyglądały jakbym miała jedną noge o pół metra krótszą od drugiej w dodatku chwiałam się dookoła siebie. W ustach czułam jedną wielką sahare i nie wiem skąd - posmak starej kukurydzy rwanej od razu z pola.
Kompletnie zgubiłam poczucie czasu, po tym wszystkim wylądowałam na klęczkach przy kiblu, trzymałam się go mocno, bo leciał ze mną i ścianą w prawo jakby po okręgu.
Podsumowując - trip był w porządku, jednak zmusił mnie do rozkminy - że mimo wszystko muszę bardziej uważać co w siebie ładuje i w jakich ilościach. (Może dlatego, że po tym zajściu X nie odzywała się do mnie przez 1,5miesiąca). Muszę też zaznaczyć, że przez kolejne dwa dni zdawało mi się, że haj do mnie wraca i mniej więcej utrzymywał się jakieś 2godziny. Tzn - siedziałam lekcji i czując że coś się w świadomości zmienia zadawałam sobie pytanie czy to się na prawde dzieje, czy jestem w jakimś wirze i nie ogarniam a tak naprawdę leżę już u higieniski, która próbuje mnie przywrócić do rzeczywistości.
- 14104 odsłony
Odpowiedzi
L E T
U S C H I L L
Nin@fro