mądrość grzybowego świata
detale
raporty izecka
mądrość grzybowego świata
podobne
Zaczął się sezon na grzyby, więc moi znajomi nie chcąc przegapić okazji, narwali ich całe multum i zaplanowali wspólne tripowanie w zbliżający się weekend. Jeszcze jakiś czas temu bez zastanowienia przystałabym na ten pomysł, jednak teraz, zważając na mój średni stan psychiczny, bardzo się obawiałam zażycia jakiejkolwiek substancji psychoaktywnej. Tym bardziej, że miał być to mój pierwszy raz z psylocybiną. Z każdym dniem zbiliżającym nas do weekendu zmagałam się z dylematem, brać czy nie brać? Czytałam wiele raportów i informacji, ale cały czas nie mogłam się zdecydować. Z jednej strony chciałam przeżyć coś pięknego, a z drugiej bałam się, że to mnie przerośnie. W końcu nadszedł piątek (9.08.16) i kwestia zjedzenia grzybów się rozwiązała.
Początek
Wraz z 7 znajomych, w mieszkaniu jednych z nich, o godzinie 20 sięgnęliśmy po suszone grzyby. Każdy z nas zjadł różne porcje, większość po 1,6 grama. Ja zjadłam najmniej. Po jakiś 30 minutach zaczęłam odczuwać jakieś zmiany. Ładowały się podobnie jak MDMA, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, raz ciepło, raz zimno, potliwość. Zaczął mnie ogarniać jakiś nieprzyjemny nastrój. Miałam problemy z oddychaniem (co sobie po prostu wkręciłam), ogólnie czułam niepokój i lekki strach. Gdy spojrzałam na pluszaki leżące na kominku, widziałam ich złowrogie miny, czułam się jak intruz w ich prywatnym świecie. Żałowałam, że wzięłam te grzyby, a to był dopiero początek, trochę spanikowałam.
Przebieg fazy
Wzięłam się w garść i starałam nie dopuścić do badtripa. Tłumaczyłam sobie, że wzięłam za mało aby mogło mnie coś poschizować, że sama sobie wkręcam niepotrzebne choroby. Że wcale nie jest tak źle, że nie da się tego ogarnąć. Po jakiś 30/40 minutach złe samopoczucie zniknęło i pojawiło się coś, co będę jeszcze długo analizować.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę. Brzmiała lepiej niż gdybym była na koncercie. Słyszałam ją w sobie, przyjemną, delikatną, otulającą. Jakby płyneła w moim ciele. Widziałam mnóstwo kolorowych fraktali. Wiły się, rozszerzały, wybuchały, współgrały z dźwiękiem. Gdy otwierałam oczy znikały i ogólnie nie miałam zbyt dużych wizuali, kolory też były raczej zwyczajne, jedynie światło było zbyt jaskrawe. Często miałam tak, że chciało mi się rozmawiać, chodzić, imprezować, a po kilku minutach pragnęłam uciec do lasu i zanurzyć się w mchu. Strasznie mnie ciągnęło do natury. Zupełnie nie miałam ochoty na papierosa, chipsy czy cole. Za to zjadłabym wtedy jakiegoś owoca lub warzywo i napiła się wody ze strumyka. Ale te doznania były w sumie lekkie w porównaniu z tym co nadeszło, gdy ponownie zamkęłam oczy.
A więc postanowiłam zupełnie dać się ponieść fazie i polecieć gdziekolwiek mnie zabierze. Po chwili rozejrzałam się po pokoju i odczułam niewytłumaczlną obecność, wyższą siłę, inteligencje. Każda rzecz miała swoją duszę i wiedziałam, że te przedmioty mnie czują tak jak ja czuję je. Pluszaki przybrały przyjemne twarze. Narodziła się pewna empatia między mną a tym wszystkim. Nie czułam się obserwowana ani osaczona. Wszystko żyło własnym życiem, nie przeszeszkadzając nikomu. Wiedziałam, że przeszłam przez próg Grzybowego Świata :D byłam w przedsionku, na kolejne pomieszczenie jeszcze nie jestem gotowa. Ale już na tym etapie doświadczyłam czegoś niesamowitego.
Jaki jest Grzybowy Świat?
Kraina, która niczego od ciebie nie oczekuje. Uzmysłowiłam sobie, że ten świat wie, iż jest wiele zła, korupcja, wojny, bieda, ale akceptuje to. Ja też to akceptowałam, to wszystko musi być, abym mogła doznać piękna, szczęścia. Jednak każdy człowiek jest tak na prawdę wolny, wszystko co się w okół nas dzieje i to jak wygląda nasze życie zależy od nas. Ten prawdziwy świat, nie ten który stworzyli ludzie, jest bardzo przyjazny, chce dla ciebie dobrze, daje ci wolną wole i jakkolwiek byś nie postąpił będzie cię akceptował i kochał. Ta wyższa siła jaką wtedy czułam, biła od niej zdumiewająca mądrość. Byłam i jestem nadal pełna szacunku. Nie wiem czy czułam boga, nie potrafię tego stwierdzić, bardziej miałam wrażenie otaczającej mnie, odmiennej społeczności, która ze sobą współgra i która niczym się nie przejmuje, żyje w naturze, z dala od naszych ludzkich problemów, jakie z braku wiedzy sami sobie stworzyliśmy. Było naprawdę przyjemnie, czułam się bardzo spokojna i oświecona. Wyobraziłam sobie, że tańczę i dzięki temu doznałam, że ten Grzybowy Świat również nabrał do mnie szacunku. W końcu wytrzymałam początek, swego rodzaju próbę, ta kraina nie musiała się na mnie otwierać, to ja musiałam otworzyć się na nią. Kontaktowałam się z tą siłą i rozumiałam, że ona wcale mnie nie zmusza bym dalej płyneła w głąb niej. Wszystko zależało ode mnie, jeśli będę chciała wrócić to będę mile widziana, jeśli nie, to powinnam pamiętać aby żyć w harmonii.
Zakończenie
Zaraz po przeżyciu tej przygody, czyli jakoś między godziną 24 a 1:00, zaczęło ze mnie powoli schodzić. Nastąpiła lekka faza, bardzo mi się chciało śmiać, ale czułam się też bardzo zmęczona fizycznie i psychicznie. Jakoś o godzinie 3:00 nic już nie czułam i położyłam się spać.
Podsumowanie
Czułam lekki niedosyt po przeżytej podróży. Wiem, że mogłam dowiedzieć się czegoś innego, mądrzejszego. Ale i tak ten trip był dla mnie miłym i szokującym przeżyciem. Wiadomo, że nie da się dokładnie opisać uczuć i myśli. Chcę jeszcze kiedyś spróbować grzybów, mam wrażenie, że mogą mnie one zmienić na lepsze, jednak następnym razem postaram się o lepsze warunki czyli inną scenerię. Oczywiście nadal boję się konfrontacji z tym nieznanym mi jeszcze światem, urzałam tylko jego malutki skrawek, ale już wiem, że w przyszłości będę miała lepsze nastawienie i więcej siły aby przebrnąć przez to, co wyleją ze mnie grzyby.
- 9904 odsłony
Odpowiedzi
Jak wyglądały te stany lękowe
Jak wyglądały te stany lękowe? Możesz coś przybliżyć? Od jakiegoś czasu cierpię na zaburzenia depresyjne. Zastanawiam się, jakby to grało z grzybami.