o tym jak umierałem
detale
Kodeina ~ 15-20 razy
Gałka muszkatołowa ~ 1 raz
N2O ~ 1 raz
DXM ~ 3 razy
Nikotyna ~ uzależnienie od 3 lat
Alkohol ~ sporo tego było
raporty karaluch
o tym jak umierałem
podobne
T: 0+
Po przejściu 6 aptek w których '' nie było '' acodinu zdesperowani postanowiliśmy odwiedzić ostatnią aptekę, jeśli sprzeda to biorę jeśli nie to nie, sprzedała! W tym czasie szliśmy na nasze ulubione miejsce do takich '' zabaw '' tak zwany '' jebak '' Rozpoczynam konsumpcję 20 tabletek Acodinu, są ze mną:
MŻ ~ jego urodziny, najlepszy kumpel, w życiu próbował jedynie nikotyny, thc ale preferuje alkohol
M ~ koleżanka, preferuje alkohol
P ~ koleżanka, również alkohol
D ~ koleżanka, bardzo odpowiedzialna, nic nie piła, miała nas pilnować
A ~ również koleżanka, w chuj słaba bania i alkohol
T: 25+
Jesteśmy na miejscu, czuję pierwsze efekty DXM. Dodam, że poprzednio wziąłem acodin dwa razy, za pierwszym 10 tabletek a za drugim 20 z odstępami czasowymi. Po chwili wpadł mi najgorszy pomysł jaki mógł, pytam się M i P czy brać kolejne 10, one już po browarze więc krzyczą, żebym brał a wiecie jak motywuje doping dziewczyn do działania. Pomyślałem sobie '' raz się żyje, kurwa! '' i łyknąłem na raz kolejne 10 tabletek, chciały żebym to zapił piwem ale już się bałem więc popiłem zwykłą wodą.
T: 40+
Siedzę na pniaku, wszystko mi się kołysze, nie ogarniam tego co się dzieje dookoła i odpływam, D się pyta, czy chce się położyć a ja odpowiedziałem '' tttaak '' skulony i cały spocony się położyłem na ziemii opierając głowę o plecak D. Traciłem powoli kontakt z rzeczywistością, MŻ postanowił zdjąć koszulkę i wytrzeć moją twarz gdyż była calutka spocona, wszyscy bardzo spanikowali oprócz P która sączyła 4 browara i powoli ją brało (słaba bania). A postanowiła wziąc swój mundurek szkolny, zajść do strumyku obok i zrobić mi okład, sam nie wiem po co. Gdy wróciła rzuciła to bezczelnie na mnie, byłem bardzo zbulersowany i z trudem coś do niej krzyczałem sepleniąc. Nastała czerń.
T: 75+ (?)
Nagle wydawało mi się, że otworzyłem ślepia a tak na prawdę były ciągle otwarte tylko nic nie widziałem, ujrzałem liście, drzewa nad sobą w zakrzywionym obrazie - bardzo się tym przeraziłem, że nie mam kontroli nad swoim ciałem, czułem lekkie oddzielanie tak jakby duszy od ciała, to było straszne. Miałem lekkie problemy z oddychaniem i nie mogłem wstać co najgorsze, krzyczałem oczywiście sepleniąc, że to jebany bad trip, żeby mnie ratowali. M poszła po chusteczki i wodę gdyż bardzo chciało mi się oddać kał.
T: 90+ (?)
Powiedziałem D, że umieram, żeby powiedziała mojej mamie, że ją kocham i odchodzę w otchłań nieskończonego snu zwanego śmiercią, na szczęście mi nie pozwoliła. Nie mieliśmy internetu więc MŻ przejęty zadzwonił do koleżanki, nazwijmy ją J która wpisywała w google jak przerwać działanie DXM ale niestety nic nie znaleźli. Doznałem drgawek. Znowu nastała czerń.
T: 110+ (?)
M wróciła, poczułem, że już zrobiłem swoje w... majtki - zupełnie tego nie odczułem, tej potrzeby i tego, że sram. Postanowiłem usiąść żeby zwymiotować więc poprosiłem o pomoc w podniesieniu się D co też uczyniła. Za pierwszą próbą poleciało sporo śliny, MŻ powiedział, żebym sobie wsadził dwa palce do buzi, ja na to '' zaraz Tobie w dupę wsadze te dwa palce '' i zwymiotowałem żółcią. Położyłem się dalej próbując na siłe zasnąć ale nie pozwalali mi na to. Postanowiliśmy wrócić, blisko był real więc zaszliśmy do niego, ja naćpany tym gównem ledwo chodząc i odczuwając grawitację i poczucie odległości wjebałem się do reala z napierdoloną w trzy dupy P, M i MŻ już niestety bez D.
T: 120+ (?)
M postanowiła zafundować mi i MŻ lody, myśleli, że po tym trochę mi faza zejdzie. Zarzyczyłem sobie waniliowego loda, MŻ chyba jagodowego. Liznąłem go raz i myślę sobie co za ohyda to oddałem to MŻ. P ciągle mówiła, że mnie kocha, najebała się za bardzo. Ja z MŻ wracaliśmy banem do domu, ciągle byłem na mocnej bani ale już się robiło późno.
T: 140+ (?)
Wchodzę po klatce, wszystko się trzęsie, wbijam do domu a przy wejściu ciocia z jej facetem, obiłem się o ścianę, zdjąłem buty i sru do łóżka! Ciocia powiedziała mi, że idzie na spacer z jej facetem, posepleniłem coś i poszła, chyba uznała to za normalne. Rozglądałem się po pokoju, kolory wydawały się być takie magiczne, zwariowane, żywe i piękne.
T: 160+ (?)
Ciocia wraca, patrzy się na mnie a ja na nią
- Brałeś Ty coś dzisiaj?
- Niee nic nie braaaałem, spokoooojnie
No i wyszła z mojego pokoju a ja dalej podziwiałem widoki. To było najgorsze co przeżyłem i nie polecam tego nikomu.
- 7124 odsłony