oko w oko ze śmiercią
detale
Kodeina - 500mg
Pregabalina - 600mg
Alprazolam - 2mg
raporty salami
oko w oko ze śmiercią
podobne
Zaczeło się niewinnie tak jak każdy poprzedni opioidowy trip który miałem przyjemność przeżyć, lecz w tym momencie jeszcze nie wiedziałem co czeka mnie tego wieczoru. Kilka opakowań kodeinowego syropku oraz opakowanie Tramalu było już przygotowane do spożycia. Wiedząc, że owy tramal jest w wersji retard czyli takiej z wydłużonym działaniem a co za tym idzie z dłuższym czasem do pojawienia się pierwszych efektów ochoczo zabieram się za gorzkawe tableteczki.
Gorzki smak który wiele osób doprowadza do wymiotów ja zjadam ze smakiem, w głowie mam tylko co będzie się działo za kilkadziesiąt minut czyli opioidowe ciepełko i tak bardzo pożądane przeze mnie wyjebanie na problemy życia codziennego i rozpływanie się z przyjemności na kanapie. 600mg trampka zarzucone, gorzki posmak pozostaje jeszcze przez chwile w ustach lecz szybko zostaje zapity przez słodki napój. Do tego dodajemy 300mg pregabaliny aby nie dostać padaki oraz 2mg alprazolamu i czekamy na początek działania.
Muzyczka na słuchawkach oraz XIX-wieczne meble ozdabiające mieszkanie umilają czas oczekiwania na wejście, które po około godzinie nadchodzi. Czując już lekkie ugrzanie do akcji wkracza kodeina. Zalewam syropy do zielonego liptonka uzyskując pyszny i słodziutki roztwór który wypijam ze smakiem. Po kilkunastu minutach moje receptory smyraja już obie substancje dając przy tym bardzo przyjemny błogostan. W tle czuć lekkie działanie alprazolamu i pregabaliny wieć dorzucam jeszcze 300mg pregabaliny, co poźniej okaże się jednym z kluczowych czynników dalszego przebiegu zdarzeń.
Sam opis efektów fizycznych opioidowego tripu jest raczej wszystkim dobrze znany, ot ciepełko, przysypianie i totalna wyjebka na wszystko także nie będę się zbytnio skupiać na tych aspektach, choć przez troszkę różne profile działania tramadolu i kodeiny trip jest dosyć osobniczy, z jednej strony czuć lekkie pobudzenie za sprawą trampka oraz skumulowane działanie sedacyjne obu substancji a dodatkowo w tle czuć uspokajające działanie alpry i pregaby. Kolejne 2h spędzam na leżeniu i przysypianiu na kanapie słuchając rozluźniających rytmów maty i pezeta oraz tematycznego lil peepa oraz gugu gang. Od tego momentu pamiętam już nie wiele przez zbyt dużą ilość pregabaliny i alprazolamu. Dorzucam jeszcze 200mg trampka i idę chillować dalej.
Obok totalnego chillu i utopii pojawiają się już lekkie nieprzyjemne uboczne efekty - niemożność oddania moczu oraz lekkie problemy z koordynacją, lecz owe efekty uboczne znam już dobrze z poprzednich tripów więc zbytnio się tym nie przejmuje. Po chwili dochodzą do tego inne dolegliwości które lekko mnie niepokoją tzn. mocne uczucie słabości i zawroty głowy lecz zwalam to na niewyspanie oraz głód, zresztą alprazolam nie pozwala mi się niepokoić. Nadchodzi czas powrotu do domu.
Mimo coraz gorszego samopoczucia czerpię ogromną przyjemność ze spaceru. Światła stają sie intensywniejsze i ostrzejsze, niebo jest bezchmurne co pozwala mi na ujrzenie tysięcy gwiazd święcących jaskrawym blaskiem. Idę z uniesioną głową wpatrzony w kosmos przez kilka minut lecz z każdą chwilą uczucie słabości staje się coraz bardziej przytłaczające. Wchodzę jeszcze na chwilę do sklepu w celu zakupienia napoju. Po wyjściu ze sklepu uczucie słabości jest już tak mocne, że nie jestem pewny czy uda mi sie wrócić do domu. Dzwonię do znajomego i rozmawiam z nim przez kilka minut które dzieli mnie od domu i jakoś udaje mi się do niego dotrzeć. Odrazu rozbieram się i kładę do wyra, jestem senny i zmęczony. Mam w ręku jeszcze jedną pixe trampka i zastanawiam się czy zjadać ją czy też nie. W tym momencie uświadamiam sobie jaką ilość różnych substacnji dzisiaj zjadłem i uświadamiam sobie, że mocno przesadziłem lecz w tamtym momencie byłem w takim stanie psychicznym który nie pozwalał na racjonalne myślenie, było mi obojętne czy umrę czy nie więc po chwili zastanowienia zjadłem ostatnie 200mg tramadolu. Po chwili leżenia na łóżku zasypiam...
Budzę się następnego dnia rano w szpitalu z totalną amnezją i tylko kilkoma flashbackami z tego co sie działo. Pamiętam tylko jak ratownicy pogotowia w karetce pytają się co brałem oraz jak podpisuje jakieś papiery, prawdopodbnie zgodę na hospitalizacje. Z opowieści rodziny oraz lekarza dalszy przebieg zdarzeń wyglądał mniej więcej w ten sposób: Kilkanaście minut po tym jak zasnąłem do mojego pokoju przychodzi moja rodzicielka i orientuje się, że wcale nie śpię tylko jestem nieprzytomny. Tętno i oddech są praktycznie niewyczuwalne i zaczyna się walka z czasem, na kilkanaście sekund w pewnym momencie serce przestaje bić lecz po chwili wraca do działania. Na zmiane tracę i odzyskuję przytomność. Miks tylu substancji działających depresyjnie na układ nerwowy musiał się tak skonczyć, mojej uwadze umknął jeden fakt - tramadol był w formie o powolnym uwalnianiu i peek nastąpił w okolicach powrotu do domu. Kolejna tabletka tramadolu była już zbyt dużym obciążeniem dla mojego organizmu.
Na szczęście obyło się bez konsekwencji zdrowotnych lecz konsekwencje psychiczne zostaną na długo. Utrata zaufania rodziny oraz prawdopodbnie dożywotnia łatka ćpuna w lokalnej społeczności, nasilenie się lęków oraz depresji która miałem już wcześniej oraz widmo problemów z prawem które doprowadziło mnie do paranoi. Dodaje ten trip raport w celu przestrogi dla wszystkich osób, aby zawsze rozsądnie podchodziły do dawkowania. Ja z racji dużego doświadczenia myślałem, że jestem praktycznie nieśmiertelny i skonczyło się to tak jak widać.
- 13583 odsłony