pani salvia
detale
raporty pilleater
- Mahometowżylnoprzeciwkaszlak
- Jeden z najlepszych tekstów, jakie przeczytałem na [H]
- Grzybowy bad trip.
- W naturze mamy ciągły ruch / by Adam Selene
- Siły drzemiące w naturze
- Moja pierwsza salvia
- Pierwszy lot, bardziej ślizg
- Pani Salvia
- Horror!
- Psychodeliczno-dysocjacyjny rozkład osobowści na czynniki pierwsze
pani salvia
podobne
Autor: Wronek, 28.03.2007
Substancja: Salvia Divinorum - susz, ciężko określić ile wypaliłem. Tak na oko około 2g
Doświadczenie: Ogólnie to małe, poza thc(kto by to liczył) i dxm (3 razy), czyli praktycznie żadne
Set & Settings: Dziś, parę minut przed godziną 20 - działka kumpla, cisza i spokój. Nastawienie: pozytywne lecz lekko zawiedzione porannym testem (5 lufek czy coś takiego). Paliliśmy z drewnianej fajki, ponieważ nie chciało sie nam robić fajki wodnej,
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że nie wiem czy pisanie raportów ma sens, bo w jakimś sensie może to nakręcać ludzi, których siła niektórych środków może przerosnąć... jednak stwierdziłem, że podzielę sie tym z wami, chociaż mam trudności z przekazaniem moich przeżyć. Z góry przepraszam, jeśli post będzie nieczytelny, czy chaotycznie napisany
"A było to tak"
Pan listonosz z samego rana przyniósł kopertę z salvią (5g suszu) więc trzeba było ją przetestować. Koło południa poszedłem z kumplem do parku, akurat nie kręcili się żadni ludzie, więc można było spokojnie zająć się naszą dzisiejszą bohaterką. Lekko sie zawiodłem, bo oprócz jakiegoś dziwnego wrażenia, które ciężko mi jest opisać nic nie poczułem. Leciutkie odrealnienie to chyba najlepsze określenie (zapożyczone z forum). Nie było źle, ale spodziewałem się czegoś więcej. Poza tym nie wiedziałem do końca, czy to nie placebo. Nie przejmowałem się tym, bo jeśli nawet to było placebo, to bardzo mile.
Spodziewałem sie no i dostałem...
Wieczorkiem kumpel namówił mnie, żebyśmy skończyli to, co zaczęliśmy. Nie bylem zbytnio zadowolony z faktu, iż nie mieliśmy fajki wodnej, a nie chciałem palić w żaden inny sposób.
Parę pierwszych buchów z fajki. Myślałem już, że mój post wyląduje w temacie "SD na mnie nie działa" ale chwila... znowu placebo? Znowu lekkie odrealnienie? Może po prostu potrzebuję ekstraktu? Za każdym kolejnym buchem coraz bardziej wydawało mi sie, że mnie wciąga w coś innego... Towarzyszyło mi dziwne wrażenie, kiedy kumpel ciął coś piłą a ja paliłem - wrażenie, że natura się buntuje, chce totalnego spokoju. Było to całkiem ciekawe, ponieważ chwile po tym zaczął wiać bardzo mocny wiatr, wprawiający w ruch gałęzie drzew.
Kolega sie lekko zirytował i przyniósł największą drewnianą fajkę, jaką miał na działce. Zapakowaliśmy prawie wszystko, co zostało. Problemy z wcześniejszym paleniem były niczym w porównaniu do tego. Straszliwie gryzący dym, którego praktycznie nie dało sie długo potrzymać. Drugi buch i ciężko mi jest opisać to, co działo się dalej
Bajkowy świat czyli zamiana w błazna
Widziałem wszystko wokół normalnie, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Wiedziałem, że palę fajkę z SD, ale to było tak dziwne...tak jakby ciało żyło sobie osobno, a rozum i myśli osobno. Miałem wrażenie, że jestem małym dzieckiem, które woła "Proszę Pani... Proszę Pani" - bylem tym dzieckiem, a panią była salvia. Nie odpowiadała, nic nie mówiła, jakby mnie ignorowała. Wydawało mi się, że chce mi coś przekazać, że jeszcze nie czas na to wszystko.
Odrealnienie było teraz bardzo mocne, wydawało mi sie, że jestem jakimś królikiem i machałem sobie nogami, siedząc na ławce wręcz widziałem swoje królicze nóżki(jak w bajkach). Stałem się bajkową postacią, widziałem wszystko wokół normalnie, lecz wydawało mi sie że jestem jakimś błaznem, który śmieje się ze wszystkiego i bawi dzieci. Mimo, że nie widziałem tego zmysłem wzroku, to postrzegałem to jakoś inaczej... to nie były po prostu wyobrażenia, tylko obraz (strasznie ciężko mi to opisać, bo nie mam nawet do czego sie odnieść). Śmiałem sie jak postacie z bajek. Kiedy usłyszałem jak się śmieję, zacząłem śmiać się z własnego śmiechu i z tego, że się tak zrobiłem.
Powiedziałem kumplowi, że to dopiero początek i że Ona ma nam więcej do zaoferowania. Kumpla lekko złapało i stwierdziliśmy, że spadamy z działki. Kierunek - żelazne trybuny na których latem siedzi dużo ludzi pijących piwo. Poszliśmy mało uczęszczaną drogą. Na szczęście na samych trybunach nie było prawie nikogo. Mnóstwo myśli po drodze, mnóstwo skojarzeń, a właściwie wrażeń odrealniania. Niosłem wodę mineralną i w jednym momencie pomyślałem, że to taki duży, czarny młotek, którym postacie w bajkach zawsze kogoś zgniatają. Na żarty machałem sobie nim, tzn. butelką wody.
Na samych trybunach myślałem o tym, jak paliliśmy szałwię. Stwierdziłem, że dużo zmarnowaliśmy, lecz po chwili myślę - "przecież w naturze nic nie ginie" i przed oczy wyobraźni wskoczył mi obraz dymu uciekającego z fajki i rozmywającego sie pięknie w powietrzu, przemierzającego kilometry wraz z wiatrem. Wrażeń, że coś się dzieje było dużo, już nawet nie pamiętam jak dużo.
Przez cały trip myślałem o tym, że trzeba żyć zgodnie z naturą i to Pani Salvia jest władczynią natury. Ona dba o równowagę.
Siedzę teraz i dalej czuje lekki przyjemny posmak szałwii. Dym naprawdę mi smakował, tylko gdyby tak nie gryzł Podczas tripu miałem wrażenie, że się sam wkręcam, że to tylko placebo, ale, szczerze powiedziawszy, chciałbym umieć tak się wkręcać codziennie. Tak teraz myślę nad tym, co przeżyłem i wydaje mi sie, że wygląda to na przekoloryzowaną historyjkę dzieciaka, który sie podnieca, ze ktoś mu coś sprzedał i nagadał, że to działa. Historyjkę z filmu, w którym nastolatki pala trawę i nagle mają jakieś niesłychane schizy, haluny itp. (osobiście lubię bawić się wyobraźnią po thc, bez thc też, ale śmieszą mnie teksty ludzi którzy twierdzą, że gonił ich banan)
Konkluzje:
- Salvia wydaje sie być kompletnie inna od reszty środków, jakie miałem okazję brać i o jakich czytałem
- Trzeba podchodzić do niej z szacunkiem, jak i do wszystkich narkotyków
- Palenie suszu w lufce czy fajce mija sie z celem. Jedyna słuszna opcja to faja wodna
- Do następnego razu trochę poczekam... sam nie wiem czemu, było przecież bardzo przyjemnie
- Do stanu w jakim bylem najlepiej pasuje ciemna okolica kiedy świat realny nie jest tak czytelny i nie odwraca naszej uwagi
- 12522 odsłony
Odpowiedzi
było przyjemnie, ale wyczułeś
było przyjemnie, ale wyczułeś też drzemiącą moc, która mogłaby sie objawić po większej ilości. Ale wiesz że taka bomba moglaby pójśc w innym kierunku niż pożadany więc sie wahasz hehe ;)Teraz na paleniu jestem w stanie wejśc w Twoją skóre z tripu.