pierwszy kwas - dużo niepokoju
detale
raporty binder
pierwszy kwas - dużo niepokoju
podobne
Był piękny dzien, było strasznie ciepło(około 27 stopni). Obudziłem się dość wcześnie, żeby się umyć, ubrać, zjeść. Już godzinę przed budzikiem nie mogłem wstać, doszło do mnie wtedy najmocniej, że to może się źle skończyć. Mimo wszystko wiedziałem, że już nie zostawię znajomych. Niepewnie wstałem i zacząłem się ogarniać. Wziąłem głośnik, bluzę, w razie czego soczewki jak bym jakąś zgubił, i power banka w razie czego. Spotkaliśmy się wszyscy i poszliśmy jeszcze do sklepu. Nadal czułem duży niepokój, jeden z moich kolegów(nazwijmy go M) też czuł niepokój, i sam nie był pewny tego co mamy zrobić. W sklepie każdy coś kupił, ja zabrałem ze sobą jakieś ciastka(uzależnienie od słodyczy), chipsy, i wodę(która odgrywa potem dość dużą rolę).
Nasz plan to iść nad polankę na której nie ma zbytnio dużo ludzi. Wchodzimy do lasu, nasz kolega(tego nazwijmy P) już nalega żeby wziąć kartonika pod język już teraz. Mimo naszej niepewności tak się też stało. Trzymając to na palcu czułem jeszcze bardzo duży niepokój. Zaaplikowaliśmy dawkę i poszliśmy. Próbując się rozluźnić włączyłem muzykę na głośniku, i idąc czekaliśmy na efekty.
11:10
Po przyjęciu kantora minęło lekko ponad 30 minut, nie było żadnych efektów wizualnych. Wszyscy czekaliśmy na jakieś efekty. Dostaliśmy strasznej śmiechy(jak po zajaraniu jointa), a ja dostałem rozluźnienia całkowitego mięśni. Musiałem być ciągle o kogoś oparty, byłem otępiony i nie miałem praktycznie siły w mięśniach. Nawet picie wody z butli sprawiało mi trudność.
11:40
Widać było już pierwsze efekty, widziałem przez chwili jakieś przebarwienia w oczach, oraz obraz się mocno wyostrzył. Widać było że coś zaczyna działać, mimo wszystko nie widziałem co nadciąga do nas.
12:20
Kwas zaczyna się rozkręcać, zauważyłem jak kolory zaczynają się robić coraz jaśniejsze(mógłbym to porównać do tych filtrów, które używa się w filtrach chcących uchwycić "amerykański sen"). Widziałem już pierwsze smugi przy ruchach. Czułem spokój, mimo tego że nie wiedziałem czego dalej się spodziewać. Czułem się wspaniale widząc jak cały świat ożywa - włosy na ręce zaczęły się lekko ruszać, świat zaczął leciutko pulsować, można było zauważyć jak wszystko ożywa. Dosłownie wszystko... trawa, skóra, betonowa ścieżka na której siedzieliśmy.
13:30
Kwas zaczął już nieźle mieszać w bani, mimo wszystko to co się działo, nie było straszne. Było to wręcz piękne. Widziałem jak przyroda, żyje, rusza się w harmonii, kwiaty które były na polanie miały naprawdę niebieski kolor... to nie był zwykły niebieski, mógłbym powiedzieć, że ten kolor był "psychicznie niebieski", najbardziej prawdziwy kolor jaki mózg mógł sobie przyswoić. Wiedziałem, mimo wszystko, że jestem pod działaniem magicznego papierka, mimo wszystko faza wyglądała bardzo realistycznie. Patrząc na ręce widziałem jak krew wypełnia moje dłonie i pulsuje(okazało się później, że nie było to moje urojenie - dostałem alergii na dłoniach, moje ręce zrobiły się czerwone, a kwas dopełnił sobie całość). Mój spokój sięgnął zenitu, czułem się jednością ze światem, nie obchodził mnie czas, ani parę osób które przyjechało na rowerze sie tam opalać. Nie mogłem wtedy zrozumieć jak można nie kochać przyrody i świata. Chodziłem po całej okolicy i podziwiałem to piękno. Ścieżka falowała i ruszała się, pagórek który był niedaleko nas również lekko falował, trawa łączyła się w kłębki, a rośliny w oddali falowały czystą harmonią. Wszystko miało piękne ostre i żywe barwy, wszystko żyło własnym życiem. Nie mogłem nawet pojąć jak wolimy siedzieć ze wzrokiem w komórkach niż przechadzać się po takim pięknym świecie. Czułem się doskonale, odczuwałem przyjemność ze samego bycia wśród tego. Przechodziłem się spokojnym krokiem z wodą w ręku wśród trawy i czułem samo szczęście będąc w środku tego doznania.
Pamiętam dość dokładnie, jak wyciągnąłem komórkę, chciałem coś napisać, a klawisze się ruszały na ekranie, powiększały i zmniejszały.
15:00
Kwas wjechał na najwyższe obroty, czułem nadal ogromne szczęście i spokój. Brałem pełnymi garściami doświadczenia jakie darzył nas ten środek. Piękne kolory, spokój wewnętrzny, oraz poczucie jak wszystko żyje było piękne(mimo że nacodzień nie przepadam za lasami i przyrodą). Było to jedno z najpiękniejszych uczuć jakie w życiu doświadczyłem, palenie zioła czy picie alkoholu nie miało tutaj nawet podjazdu. Pamiętam tylko że przechadzając się po lesie zgłodniałem. Wyciągnąłem chipsy ze swojego bagażu. Były one paprykowe, po zjedzeniu jednego z nich świat na chwilę przybrał barwę bardziej pomarańczową(jak chipsy).
Pamiętam tylko urywki, jedno z nich to było skupieniu się na jednym punkcie ścieżki. W ułamku sekundy ścieżka była symetrycznie odbita tym jednym punktem na którym się skupiłem(prawdopodobnie mózg musiał sobie dodawać otoczenie na którym nie byłem skupionym
16:00
Największa faza minęła, wraca trzeźwość umysłu. Mimo wszystko kolory i smugi nie minęły. Czuje już mniejszy spokój, a efekty wizualne zaczynają mijać. Wracając z lasu trafiliśmy na dom do zwiedzania. Nie mieliśmy co robić więc z moim kolegą weszliśmy do niego. Jakiś pan w średnim wieku zaczął nam opowiadać o historii tego domu. Wszystko rozumieliśmy, mimo wszystko jak pokazywał nam schematy tego domu, oboje zauważyliśmy że jeszcze odczuwamy działanie kwasu. Całość na schemacie się jeszcze dość mocno ruszała co wywołało u nas dość duży uśmiech na twarzy. Najgorsze mimo wszystko w tym było samo wyjście z lasu. Naprawdę ciężko było po tak głębokim spokoju wrócić do tętniącego życiem miasta.
17:30
Efekty wizualne już minęły. Kolory się utrzymują. Czujemy dużą satysfakcję odnośnie samego tripu. Czułem się doskonale po tego typu doświadczeniu. Doszło do nas wtedy dopiero, że jak debile chodziliśmy wśród jakiejś brzydkiej trawy i zachwycaliśmy się jego pięknem przez jakieś 2 godziny. Doszło do nas wtedy jak wielką moc ma ten narkotyk.
Po całej przygodzie musiałem pojechać po leki na alergie do szpitala bo czułem się coraz gorzej po takim długim czasie spędzonym w lesie. Do około północy czuć było jeszcze lekkie działanie substancji, co nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Mógłbym śmiało powiedzieć, że było to jedno z najpiękniejszych odczuć jakie doznałem - kamień milowy w moim życiu. Zmieniło to dość mocno moje spojrzenie na świat, oraz na narkotyki. Chcę wrócić jeszcze do tego pięknego świata. Jestem świadom, że typowy Kowalski z Heleną nazwali by nas ćpunami, ale teraz widzę dopiero, że opinia osób które nigdy nie odważyli się założyć okularów Hofmana nie mają tutaj prawa głosu. Każdy powinien chociaż raz spróbować tego doświadczyć. Jak dla mnie nie ma szansy tutaj na badtripa, wystarczy oddać się tej substancji, i być obserwatorem tego co serwuje nam ten stan.
- 12039 odsłon
Odpowiedzi
Genialne
Genialne.
(y) MDM
(y) THC
(y) might be all ?