tryptaminowa stopklatka
raporty blueberry
- Dyszka Hexa w Czy Dni - Psychodeliczne rozpasanie.
- Raport z życia poza kontrolą ;)
- Dzień z życia poza kontrolą (BXM)
- Tryptaminowa Stopklatka
- Taki miks BMX )
- Ostatnie ostrzeżenie Uwaga
- Psychodelik macto - DyPTaminowa przygoda
- Butylon + Metkatynon, "spidzik gicik"
- Po raz pierwszy naprawdę
- Uważajcie dziatki na tego jebake /by blueberry
tryptaminowa stopklatka
podobne
Set % setting:
1. Pokój kolegi w akademiku
2. Warszawskie śródmieście
3. U drugiego kolegi w domu
Dawka:
1. Około 35mg (do 45mg max) AMT
2. Ciągle dorzucane, łącznie około 50mg (do 70mg max) 4-AcO-DMT
O mnie:
1. 21 lat
2. 85kg
Doświadczenie:
1. Dream root, Gałka, Alkohol, Mj, Benzydamina, DXM, "BXM", 2C-E, AMT, DPT, 4-AcO-DMT, 4-HO-MET (plus od chuja stymulantów ale to tutaj nie ważne).
1. Jesteśmy we dwóch. Ja zarzucam końcówkę AMT a kolega (K.) 4-AcO. Oczekiwanie na pierwsze efekty umilamy sobie grając na komputerze. Co ciekawe, u mnie pojawiają się one już po około 20-30min (gdy brałem 1 raz, musiałem czekać 2h!). Widzę charakterystyczne objawy. Obraz zaczyna lekko falować, pojawia się to specyficzne myślenie, zaczynam się chaotycznie śmiać i pieprzyć głupoty, K. strasznie mi się dziwi i irytuje bo u niego nic się jeszcze nie dzieje, u mnie natomiast jest coraz lepiej, całym ciałem czuję niesamowitą przyjemność, muszę się pilnować, żeby z tej nie narobić w spodnie.
W końcu i K. zaczyna czuć, że coś się dzieje. Podczas gdy jemu się coraz bardziej wkręca dołącza do nas M.
Łapię fazę na psychotransy. Latam po pokoju jak opętany, zachowuję się jak napizgany ekstazą słuchacz techno w białych rękawiczkach. Całkowicie zmienił mi się muzyczny gust, nudzi mnie wszystko co ma mniej niż 128 bpm'ów i normalnie nie wywołuje skojarzeń z człowiekiem pierwotnym. M. genialnie sprawia się w roli youtube'owego dejota, patrząc na nas i bez prochów ma niezły ubaw, AMT pokazuje klubową moc bo w kulminacyjnym momencie najprzyjemniejsze dla ucha było puszczone 5 nut goa trance jednocześnie.
K. czuje już pełne spektrum efektów i cały czas mi wtóruje. Zaczyna nam przeszkadzać to, że nie możemy nic puścić głośniej i że trzeba rozmawiać cicho ze względu na ludzi zza ściany. Podejmujemy decyzję o przeprowadzce do M.
2. Po wyjściu na dwór mam dylemat odnośnie tego, na co mam patrzeć. Wszystko dookoła nabrało charakterystycznych fluorescencyjnych barw a do tego sprawia wrażenie oglądania zdjęć stereoskopowych (3D). Idąc przez miasto tryskałem pewnością siebie jak młody Bóg. Zawarłem jedną znajomość i podobno (tak mi mówili) wpadłem w oko jakiejś dziewczynie choć teksty wykrzykiwane w jej kierunku określiłbym jako maksymalnie chamskie
3. Tutaj zaczyna się najmocniejsza część wieczoru. Pomimo tego, że jest zajebiście zdecydowaliśmy się na dorzucenie 4-AcO co też zrobiliśmy. AMT jak wiadomo jest MAOi w związku z czym zaczęło być naprawdę mocno. Co do wizualizacji to uświadczyłem takich efektów jak przenikanie się przedmiotów (np nie potrafiłem stwierdzić czy firanka znajduje się przed czy za K.), czy CEVy (te charakterystyczne, grzybowe plamy benzyny) przy otwartych oczach i zapalonym świetle (na myśl przychodzi mi 2C-E).
Ciekawiej było w aspekcie psychicznym. Coś takiego jak czas przestało istnieć, nie było przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości tylko nieskończenie wiele równoległych światów - uczuć przenikających się nawzajem.
Żeby to jakoś przybliżyć - czułem, że ja i K. to jedno tyle, że ja jestem jakąś jedną stroną a on jakąś inną, ale że w końcu ta granica się zaciera i jesteśmy jednym tworem, który nie ma twarzy czy głosu (K. zaczynał wyglądać jak ja).
To co widziałem było smutne. Istnieje tylko jeden twór, nie ma siedmiu miliardów ludzi. To gdzie jesteśmy, co czujemy, jak to odbieramy, zależy tylko od tego który przełącznik w mózgu jest akurat włączony. Nie mamy na nic wpływu i to nie my poruszamy się po świecie albowiem jest on nam wyświetlany jak film (to mózg decyduje czy odtwarzać go szybciej czy wolniej).
Samobójstwo niczego nie rozwiązuje bo to się w końcu i tak zapętli i znowu znajdziemy się w tym samym miejscu (tak jak teraz nie pamiętając, że już kiedyś to przeżywaliśmy).
Mój mózg zmieniał ustawienia co jakiś czas i tak oprócz naszego świata poznałem chociażby coś co przypominało piekło czy miejsce gdzie wszystko było widać jednocześnie (zamiast oglądać film - widzieć całą szpulę), jak we śnie - to co nam się śni może stać się rzeczywistością przy odpowiedniej konfiguracji umysłu - tam panujące zasady będą dla nas tymi, których będziemy przestrzegać i które będziemy uznawać za prawdziwe (Bo tylko i wyłącznie to nas ogranicza - oddychamy bo w tej konfiguracji mamy zakodowane, że musimy to robić). To co bolało to to, że wiele z tych innych światów było dużo przyjemniejszych i łatwiejszych od naszego ale wiele było cięższych więc i tak nie było najgorzej (Współczułem odmianie mnie przechodzącej przez piekło).
Było mi już obojętne czy wrócę do normalności czy nie. W pewnym momencie byłem pewien, że to co przeżywam nie jest realne (realne w sensie naszego świata), myślałem, że mogę zrobić wszystko a w naszym świecie i tak się nic nie zmieni. Nabrałem przekonania, że nawet mógłbym skoczyć z okna ale pewnie nie byłoby to zbyt przyjemne więc postanowiłem zrobić coś innego co skończyło się połamanym pendrive'm K., wywróconym stołem z laptopem M. oraz zalanym piwem i zabrudzonym chipsami dywanem (mówcie co chcecie ale naprawdę to wyglądało jak ułamek "Las Vegas Parano").
Dalej pamiętam tylko jakieś pojedyńcze obrazy gdzie M. wkłada mi do mordy relanium i zalewa wodą (gadałem do nich coś w stylu "Ja już stąd nie wrócę ale mam to w dupie, teraz wy macie kłopot, wy się będziecie tłumaczyć").
Powoli zaczynało do mnie docierać to co zrobiłem. Byłem zły na siebie i na prochy (że tak mnie zrobiły w chuja - obiecywały, że nie będzie to miało wpływu na świat rzeczywisty), martwiłem się o stan laptopa ale na szczęście nic mu się nie stało.
Patrząc z perspektywy czasu widzę, że potraktowałem to zbyt idealistycznie i że to wcale nie miało takiego sensu jak mi się wtedy wydawało, że wiele rzeczy sobie ponaciągałem do teorii. Tak czy siak od tego czasu nie mam wstępu z prochami do M. :D
- 10354 odsłony