wpierdalam jak opętany
detale
800mg (4*200mg) tramalu retard rozgryzione, doustnie
4mg klonazepamu przed tramadolem
3mg alprazolamu po strzale
Amfetamina: 6 razy
Metylofenidat: bardzo dużo
LSD: ok. 15 kartonów
LSA: 80 nasion Hawaiian Baby Woodrose
Marihuana: 2018-2019 bardzo dużo, teraz praktycznie w ogóle
Benzydamina: 2 saszetki bez filtracji raz w maju 2019 i nigdy więcej
Alprazolam: dużo
Klonazepam: bardzo dużo
Diazepam: średnio
Lorazepam: 2 paczki lorafenu
Nitrazepam: około 2 paczki tabletek 5mg zajebane od babci :)
Zolpidem: mało
Zopiklon: mało
Antydepresantów nie liczę, chociaż prometazynę wpierdalałem na kopy :p
Alkohol: dużo
Nikotyna: od czasu do czasu
Najlepsza grupa na koniec ;)
Tramadol: bardzo dużo
DHC: 100 niemieckich tabletek od Mundipharmy po 60mg
Tylidyna: około 25 niemieckich tabletek 200mg tylidyny i 16mg naloksonu: 0 działania opioidowego przy takiej tolerancji, nawet wpierdalane po 4 naraz, nalokson robi swoje
Kratom: 50g przerobione w 2 tygodnie z zerową tolerancją na opio, nic specjalnego i kratom nie jest opioidem, ale oddziałuje na receptory opioidowe, więc go tutaj dodam
DXM: nie opioid, ale też oddziałuje na receptory opioidowe, zjadłem około 15 paczek acodinu w życiu, pierwszy i drugi trip były strasznie dojebane, a później działanie było zawsze nudne
Kodeina: bodajże 24 tabletki thiocodinu zjedzone w dwóch porcjach 2 lata temu: 0 jakiegokolwiek działania opioidowego przy zerowej tolerancji, ale na końcu spotkania z kolegami złapało mnie coś podobnego do nooda i to było bardzo dziwne, następnego dnia 16 tabletek zjedzone naraz: 0 działania opioidowego, tylko senność i ciężkie powieki, przekrwione oczy
Heroina: 10g przerobione ostatnio w niecałe 2 tygodnie, tolerancja na najwyższym poziomie, więc nic specjalnego, chociaż pierwsze noody po strzałach w kable były zajebiste ;)
chyba to wszystko, chociaż pewnie coś pominąłem :P
raporty bartus politoksykoman
wpierdalam jak opętany
podobne
Więc moje życie od lipca 2020 poświęcam wyłącznie opiatom/opioidom. Najpierw zaczęło się niewinnie, jak zawsze... byłem w szpitalu i jedyna pielęgniarka, która została na oddziale sobie spała i ponadto chrapała XD. To też wymknąłem się koło 1-wszej, czy 2giej w nocy i wszedłem do pokoju zabiegowego i ujrzałem syrop tramal z którego odpompowałem jakieś 2,800mg. Następnie będąc na sali zaaplikowałem 350mg i było tak pięknie, że nigdy tego niezapomnę... Działanie 10/10, nieporównywalne z jakimkolwiek innym high'em opioidowym który przeżyłem w późniejszym czasie. Od wtedy do teraz chciałem i w sumie dalej chcę zawsze brać opioidy i benzodiazepiny, nic innego się z tym nie równa, żadna czynność, żadna inna substancja, nic, to kieruje moim życiem i jest na czele każdego dnia.
Teraz przejdźmy do teraźniejszości. 2 tygodnie temu zacząłem walić heroinę, którą to kupiłem od holenderskiego vendora. Szybko przeszedłem z podania donosowego/doustnego dożylne i domięśniowe z powodów ekonomicznych ;).
Opiszę tutaj przypadek w którym to połączyłem tramadol z helupą, klonem i alprą...
T:00:00 rozgryzam 4 retardy i proch zapijam sprajtem, dorzucam klony, są takie kurwa zapobiegawcze... 800mg papki tramadolowej jest w mojej paszczy i wygrzebuję palcami resztki, które weszły w zęby. Popite spritem i syropem malinowym, żeby szybciej zbić smak tego chujstwa i delektować się miętowo-pikantnym smakiem klona który rozpuszcza się pod językiem. Po rozpuszczeniu tego klona wziąłem kolejnego pod język, bo uwielbiam ten smak :).
T:00:15 szykuję sprzęt injekcyjny: pompka B-Braun 3ml, igła BD-Microlance 3 - moje ulubione :), do tego oczywiście cienka łycha, zapalniczka gazowa filtr, witamina C, woda do injekcji i oczywiście sam odmierzony hel. Na łychę wysypuję pół małej torebeczki witaminy C i 150mg heroiny, w całość dolewam ok. 1.2mL wody do injekcji i podgrzewam, delikatnie mieszam, dolewam odrobinę wody i zrobił się przejrzysty roztwór który odstawiam na łyżce na stolik przede mną i czekam aż się ochłodzi, 5 minut później wrzucam filtr na łychę i wszystko zaciągam w pompkę. Wyszło prawie 1.5mL...
T:00:50 tramadol zaczął działać, ale bardzo słabo bo tolerancja jest na kosmicznym poziomie, klona w ogóle nie czułem. Dlatego ściskam rękę stazą i wkłuwam się do żyły w zgięciu. Trochę mocniej ukłuło, niż się spodziewałem, ale nie przejmuję się tym, próbuję zaciągnąć krew w kontrolkę, ale okazało się, że nie jestem idealnie w żyle. Wyjmuję igłę i wkłuwam się jakieś 0.5cm obok, udało się zaciągnąć krew i jest już w kontrolce, banan na mordzie... Teraz już z górki, zapakowałem wszystko w ten niewinny, niebieskawy kabelek.
Ten moment był przepiękny, bo przez chwilę czułem dziwny efekt poczym wstałem z kanapy i zakamieniowało mi oczy i powieki, uśmiech na twarzy, smak towaru w buzi, lekki, przepiękny, unikatowy oddech i ogromna euforia przeze mnie płynie, jest zajebiście, siedzę na fotelu za biurkiem, oparcie rozłożone pod kątem 30 stopni, patrzę w sufit i się uśmiecham, cieszę się tymi chwilami zapominając jakim jestem wrakiem na codzień i co zrobiłem ze swoim życiem, jak zawiodłem rodzinę...
T:01:35 jestem szczęśliwy i czuję się bardzo dobrze, jak nigdy i wyjmuję Alprox z szafki, z postanowieniem że dorzucę 3mg Alprazolamu aby podbić efekty, czy jakimś cudem poczuć słynne płynięcie przez żyły :).
T:02:05 przez jakieś pół godziny słuchałem i śpiewałem piosenki toncia, zajebiście wczuwając się w emocje które okazuje w swojej unikatowej muzyce, słucham przez kolejne pół godziny...
T:02:10 zaskoczyło mnie to, że Alprox jednak wjechał i zapewnił mi jeszcze większego banana na twarzy i jeszcze większą wyjebkę na wszystko. To działanie było zajebiste, bo jadłem benzodiazepiny prawie codziennie tak naprawdę, dla samego faktu że wziąłem, bo nie relaksowało mnie to, nie odurzało, nie działało anksjolitycznie, nie działało po prostu w ogóle. Ale płynę nadal tą opioidowo-benzodiazepinową rzeczką i żyję chwilą, póki syf działa.
T:03:05 złapał mnie nooding i było przepięknie, miałem świadomy sen w którym chodziłem po jakichś lodowcach z Hermioną Granger z Harry'ego Pottera? XD, na prawdę to była Hermiona Granger i nie wiem już sam, czy lataliśmy tam na miotłach, czy śmigaliśmy na snowboardach, ale było to wyjątkowo piękne bo czułem powietrze w taki sposób, w jaki dawno już go nie czułem, mianowicie oddychałem wolnością, jakbym znowu był 14-letnim dzieckiem zdrowym w stu procentach i wolnym od wszystkich nałogów i czarnych myśli, jak się z tego wybudziłem to na chwilę się uśmiechnąłem i miałem łzy szczęścia w oczach, a potem uderzyłem się w twarz i chciało mi się płakać, że już nie jest jak kiedyś i że nigdy już tak nie będzie, bo wszystko spierdoliłem... Oparłem się o prawy kąt oparcia fotela i zasnąłem na jakieś 30 minut.
T:03:40 dzwoni do mnie babcia i się pyta co robię i w ogóle, powiedziałem że gram na komputerze. Smutno mi teraz, bo byłem w tym okresie czasu tak naćpany, że nie zdążyłem babci i dziadkowi złożyć życzeń w dzień babci i dzień dziadka, nie zdarzało mi się dotychczas takie coś, ale to też pierwszy styczeń podczas którego tak intensywnie ćpam depresanty...
Potem już siedziałem tylko cały czas na fotelu i cieszyłem się chwilą dopóki mogłem, po pięciu godzinach od strzału szybko zasnąłem na 10 godzin, bo oczywiście heroina wszystko spowalnia, były dni gdzie budziłem się po 15-16 godzinach...
Tak, jestem opiatowcem i nim pozostanę do końca życia, dorzucając jeszcze benzo. Nie zmienię zdania, nie potrzebuję stymulantowego kopa ani już nic innego od opio i benzo, to daje mi najlepszą ulgę. Teraz jestem na metadonie 120mg/dzień, bo hel się skończył i poszybowałem w stronę programu na którym dostałem 20 tabletek metadonu po 40mg, a za 2 dni o 10:30 idę na program po kubek syropu, a 10 lutego idę na zamknięte "odtruwanie" buprenorfiną... Sam dobrze wiem, że pewnie robię to wszystko tylko po to, żeby ograniczyć ubytki finansowe i za jakieś 3 miesiące wrócić z niską tolerancją obniżoną dxm'em i wjebać się znowu w piękne, gorzkie opio w mglistą noc. NIE WIESZ CO TO OPIOIDY/OPIATY, TO SIĘ NIE DOWIADUJ I NIE ROZPOCZYNAJ TEJ ZABAWY, BO SAM WIDZISZ JAK TO SIĘ KOŃCZY, NAJPIERW TRAMPKI, KODA, ROLKI A POTEM PANI M, PANI H I WSZYSTKO W KOŃCU PRZESTAJE ROBIĆ, TRZEBA SIĘ RACZYĆ MIETKIEM CZY BUPRĄ. CHUJ Z TEGO WSZYSTKIEGO JEST TAK NA PRAWDĘ.
pozdrawiam gorąco junkie to sekta i Konrada
- 25366 odsłon
Odpowiedzi
Opioidy
Opioidy to substancje odziaływujące na receptory opioidowe, więc kratom jest opioidem, a DXM nie jest.
co ty nie powiesz ? ?
nie, ani Kratom ani DXM nie są opioidami, bo nie wytwarza się ich z opium, nie są ani naturalnymi, ani pół-syntetycznymi, ani syntetycznymi opioidami, a kratom to nie substancja, nie opioid, a wyciąg z lisci rosliny Mitragyna Speciosa i jak już, to substancje: Mitragynina, 7-Hydroksymitragynina mogłyby być opioidami, ale nie są. A DXM jest prawoskrętnym izomerem lewometorfanu. który jest agonistą receptorów opioidowych, więc sam sobie odpowiedz :)
fili j.
Bzdury.
To co opisujesz to są opiaty, nie opiody. Kratom to nie wyciąg z rośliny Mitragyna Speciosa, to jest ta roślina.
pierdolisz
chłopie, heroina to opiat? tramadol to opiat? dihydrokodeina to opiat? nie występują naturalnie w kurwa opium, są zrobione z opiatów, są to syntetyczne, lub pół-syntetyczne opioidy łamago
fili j.
Jesteś głupi.
Jak już zaczniesz buprować
Jak już zaczniesz buprować jak na moje idzie się zdziwić jej działaniem w chuj. Ja też zacząłem buprować żeby kiedyś se znowu wrócić do ćpania opio, ale ta bupra tak "czysto" zaczęła działać że już chyba 2 rok na niej jestem i dawki coraz mniejsze a w tym czasie w miare życie ogarnąłem, jak masz 18 lat to pewnie jeszcze za wcześnie na takie "zmianiające życie zmiany", bo w wieku 18 chuja się ma we łbie, ale mówię pierdole napisze, bo mi w chuj bupra pomogła, a nuż Cię kurwa oświeci i się jakimś cudem na bupre całkiem przerzucisz. Peace