czy z marihuany da się zrobić lsd?
detale
+ Kofeina ( czasami )
+ Piracetam ( kilka razy )
+ Nikotyna ( papierosy : 1 raz , tabaka: 3 razy )
+ Pseudoefedryna ( 1 raz )
+ 3,4 DMMC ( 1 raz i o ten 1 za dużo )
Depresanty:
+ Alkohol ( często )
+ GBL ( kilkanaście razy )
+ Oxazepam ( 1 raz )
+ Alprazolam ( 2 razy )
+ Belergot ( kilka razy )
+ L'Opium ( 1 raz )
Psychodeliki:
+ Marihuana ( kilkanaście razy )
+ Haszysz ( 1 raz )
+ Kocimiętka ( kilkanaście razy )
+ Tujon ( 1 raz )
+ Podtlenek azotu ( 1 raz )
+ Dekstrometorfan ( 2 razy , w tym 1 raz próba uczuleniowa )
+ 4-AcO-DMT ( 1 raz )
+ JWH-210 ( kilkanaście razy )
+ 2C-E ( 1 raz )
Niesklasyfikowane:
+ 5-HTP ( 2 miesiące terapii )
+ Bk-MDMA ( 1 raz )
raporty greenboy
- [Łysiczka lancetowata - 25 sztuk] Refleksje
- [25 mg 4-ho-det] Mind surfing
- [2ne1] Ten, kto staje się potworem, zrzuca z siebie ciężar bycia człowiekiem.
- [1000µg 25C-NBOH] Dziwne przeżycia.
- [12 mg 5-MEO-MIPT] Przyjemne dośiwadczenie.
- [25 mg 4-HO-DET] Eksperyment zainspirowany terapią Stanislava Grof
- [100 mg 5-APDB] Niebo.
- [2,2 mg Etizolam] Wilk w owczej skórze.
- [1000µg 25I-NBOME] Duchowa i fizyczna ekstaza, czyli o cudownym dziecku R. Heim'a.
- [AKB48] Godny substytut marihuany czy nieudana pogoń za naturą?
czy z marihuany da się zrobić lsd?
podobne
W eksperymencie biorą udział: Dwie osoby i roślina.
Oto ich krótka charakterystyka:
1. Mój przyjaciel [MP]: 18-sto letni mężczyzna z dużym doświadczeniem z psychodelikami. Czujący sympatię do marihuany, nieprzepadający za alkoholem.
2. Ja [Ja]: 19-sto letni mężczyzna czującym sympatię do alkoholu i jak do tej pory nieprzepadający za marihuaną.
3. Roślina - ponad 7 gram Marihuany w postaci trzech dużych, pięknie pachnących, błyszczących pod światło topków. Grzechem było zapakowanie ich w foliowy pakiet.
Cele eksperymentu:
Cel 1.
[MP] chce sprawdzić w jaki sposób zmiana miejsca wpływa na przebieg tripa.
Mieliśmy zacząć eksperyment w starych ruinach zamku a potem przenieść się na leśną polanę. Niestety z obawą przed policją cel nie mógł być zrealizowany.
Cel 2.
[Ja] Chce sprawdzić potencjał marihuany. Stawiam sobie za zadanie wypalić jak najwięcej i obserwować co się będzie działo.
Powiadają, że z marihuany LSD zrobić się nie da. Jak dużo więc można osiągnąć?
Cel 3.
[Ja] i [MP] chcemy się dobrze bawić.
Miejsce przeprowadzenia eksperymentu:
Na początku planowaliśmy zacząć palić w ruinach zamku. Jest to jednak nieopodal drogi, często patrolowanej przez służby mundurowe. Decydujemy się więc od razu pójść do lasu.
W końcu trafiliśmy na polane. To miejsce jednak też nie przemawia do nas. Było ono zbyt ciemne i puste.
Tak więc zmierzamy dalej, w poszukiwaniu czegoś co w końcu trafii w nasz gust.
Przypominam sobie wtedy o pewnym miejscu, które odkryłem jak byłem jeszcze dzieckiem.
Jest to opuszczona działka znajdująca się w środku lasu i otoczona ze wszystkich stron przez drzewa.
Na jej całej powierzchni rośnie ładna, zielona trawa. Miejsce dobrze nasłonecznione, z widokiem na sosny i świerki.
Obok nas znajduje się duża jabłoń i orzech włoski, który ma fajnie rozmieszczone gałęzie. W taki sposób, że można na niego wejść i na nim w miarę bezpiecznie siedzieć, a potem bezproblemowo dostać się na dół.
Samopoczucie: Znakomite.
[MP] i [Ja] jesteśmy w klasie maturalnej i tego dnia dobrze napisaliśmy, ostatni w tym roku szkolnym sprawdzian. Wprawdzie do szkoły będziemy jeszcze chodzić 3 dni przed świętami i 3 dni po świętach ale to będą już tylko powtórki do matury i poprawy dla "jedynkowiczów".
Tak więc mamy humory wystrzelone w kosmos i niecodzienny powód do świętowania.
Informacje dodatkowe:
[Ja] Przed eksperymentem nie paliłem marihuany od 5 miesięcy.
[MP] Pali często.
Obawy: Brak
Substancja jest nam dobrze znana i bezpieczna. Nie mamy obaw związanych z jej zażywaniem.
Ramy czasowe: 4 godziny
Działanie substancji utrzymywało się od 13 do 17.
+12.30 ( Start)
Znajdujemy miejsce, które spełnia nasze oczekiwania. Dużemu drzewu orzecha włoskiego odłamujemy kilka drobnych gałęzi aby nie kuły nas i żebyśmy mogli wygodnie na nim siedzieć.
Jest dosyć gorąco więc się trochę rozbieramy i wieszamy na drzewie nasze kurtki.
Z plecaków wyciągamy wcześniej zakupiony prowiant:
- 3 piwa ( dwa żubry i jedno dębowe mocne, które dostaliśmy w żabce jako gratis),
- 3 zapiekanki
- 3 batony
- 2x woda mineralna
- 1 czekoladę
- 7 gram marihuany.
- 1 wielka, czarna, przypominająca różczkę czarodzieja lufka.
Jak na dwie osoby całkiem pokaźny ekwipunek.
+12.50
[MP] podbija do lufki duży kawałek topka. Szkło wydaje się imponująco pojemne.
Jak mówi sam jego właściciel [MP]: "0,5g można podbić do niego na luzie, teraz jest naprawdę dużo,
bo nawet przeciągnąć powietrza nie można przez lufkę i trzeba będzie zrobić dziurkę".
[MP] rozpala i ściąga ładnego bucha, lufka wędruje do mnie i robię to samo.
Kilka razy szkło wędruje między nami. W końcu zaczyna mnie dusić kaszel tak mocny, że muszę zrobić sobie przerwę w paleniu i napić się wody.
Po niecałej minucie kontynuujemy. Ściągamy jeszcze po dwa buchy i okazuje się, że THC zaczyna na nas już działać. Bo co raz zapominamy kto palił ostatnio.
Po jakimś czasie udaje nam się wypalić wszystko co znajdowało się w lufce.
Śmieje się jak szalony. Nawet gdy paliłem marihuanę pierwszy raz nie zadziałała ona na mnie tak mocno
i wybitnie jak teraz.
+13.20
[MP]: Jak Ci się podoba?
[Ja]: Jest bogato. Ja taki stan już nazywam: "tęgo psychodelą." Czuje się jak 40 minut po zażyciu 2c-e tylko, że bez
body loadu. Wszystko faluje i się rozpływa.
[MP]: Jak zamknę oczy to mam delikatne CEVy. Widzę coś na kształt diabelskiego młyna, mechanizm składający się z dużego tryba, na którym jest mnóstwo małych ząbków.
Zainspirowany tym co powiedział MP postanawiam zamknąć oczy. Robię to i obraz, który niedawno widziałem znika.
Wybucham śmiechem. Jakie to fajne uczucie. Jest i niema, jest i niema jest i niema. Zamykam i otwieram oczy. Mój umysł przetwarza bodźce w niezwykle zwolnionym tempie.
Gdy nawet szybko zamykam oczy, obraz zwęża się powoli a gdy już jest całkowicie zasłonięty przez moje powieki dalej mgliście widzę go w swoim umyśle.
Bardzo chce powiedzieć MP o tym przemyśleniu. Jednak jestem w takim stanie, że nie za bardzo umiem się komunikować. Chcę otworzyć usta i wydać z siebie dźwięk ale nie mogę.
Zamiast tego śmieje się z myśli o tym, że mruganie sprawia mi tak ogromną przyjemność.
+13.30
W końcu udaje mi się przezwyciężyć samego siebie i dzielę się moim doświadczeniem z [MP].
Jestem na tyle odurzony, że nie umiem dokładnie wytłumaczyć mojej myśli.
Robi mi się szkoda, że może ona przepaść. Moje obawy zwiększa fakt, że nie pamiętam tego co się działo przed chwilą. Jestem w stanie przypominającym sen.
Robię test rzeczywistości: patrze się na swoje ręce: rozpływają się one i wyglądają naprawdę dziwnie.
Stwierdzam, że dla palacza marihuany robienie testów rzeczywistości nie jest wiarygodnym sposobem na upewnieni się czy znajdujemy się we śnie czy odurzeni w realnym świecie. A z pewnością już całkiem niemiło byłoby źle zinterpretować znaki i próbować latać albo przenikać przez ściany.
+13.40
Z ogromnym apetytem pochłaniamy zapiekanki, batoniki i kilka kostek czekolady. Chce mi się pić, jednak w tym momencie [MP] mówi żeyśm weszli
na drzew orzecha włoskiego i poglądali widoki. Próbujemy ze sobą zabrać wodę i otwartrą czekoladę, jednak wchodzenie na drzewa z prowiantem nie jest wcale takie łatwe jak by się mogło wydać.
+13.50
[JA]: Już wiem dlaczego ludzi najarani się zabijają.
[MP]: Dlaczego?
[JA]: Bo nawet niewiem czy jestem wysoko nad ziemią i czy bym się zabił jakbym spadł.
[MP]: Z jakieś dwa metry nad ziemią jesteśmy.
[JA]: To nie epicko było by spaść.
[MP]: No. Schodzimy na ziemię.
[MP] szybko schodzi na ziemię. Ja schodzę na najbliższą ziemi gałąź, z której już trzeba zeskoczyć i stwierdzam:
[JA]: Wiem, że z tej wysokości jestem nieśmiertelny ale boje się skoczyć.
[MP]: A co good mode sobie wpisałeś?
[JA]: Nie po prostu wiem, że skacząc z tej wysokości się nie zabiję, że nic sobie nie zrobię.
[MP] zabiera leżąco przed drzewem gałąź, na którą przy skoku mógł bym się nabić.
Już wiem czego się bałem. Teraz skacze na dół normalnie. Oczywiście była to wysokość nieprzekraczające 100 cm i nic mi się złego nie stało.
+14.00
Wszystko widzę jak przez mgłę, wygina się i delikatnie rozpływa. Jest takie nierealne.
Muszę mocno skupić wzrok aby zauważyć jakiś konkretny szczegół.
[MP] : Patrz Psy.
Myślał, że mnie nabierze. Postanawiam więc zażartować.
[Ja]: +3
[MP]: Co +3 ?
[Ja]: lvl +3.
[MP]: ale skąd Ci się to w ogóle wzięło.
[Ja]: No bo w Metinie 2 były dzikie psy +3. Pamiętasz, kiedyś graliśmy w to.
[MP]: Ale skąd Ci się na te psy zebrało?
[Ja]: No przecież mówiłeś: patrz Psy.
[MP]: Mówiłem patrz patyk.
Okazało się, że źle zrozumiałem. Nic dziwnego bo moje uszy słabo odbierały dźwięki i wydawały się one dosyć mocno zmodyfikowane.
+14.10
Przypominam sobie, że chce mi się pić. Kurde miałem się napić już dawno temu i o tym zapomniałem. Gdyby w normalnym funkcjonowaniu można było zapomnieć na żądanie o rzeczy, która nas męczy była by to przydatna umiejętność.
Moje rozważania przerywa mi [MP] mówiąc coś o moherowych beretach.
W tym momencie pojawiają się u mnie zawikłane myśli na temat Boga.
Nie chce jednak rozmyślać na tematy religijne i mówię sam do siebie: "nie idź to drogą".
Rzeczywiście moje myśli skupiają się na czymś innym. Na czymś charakterystycznym dla wielu psychodelików. Zmieniło się moje postrzeganie czasu i miejsca. Czuje jakby były one wyrwane z przestrzeni, a czas jest w ogóle czymś bardzo ciężkim do zrozumienia.
Przypominam sobie teorię o podróżach w czasie, w którą wierzą takie sławy fizyki jak Stephen Hawking i która jest zgodna z teorią względności Alberta Einsteina. Wcześniej nie mogłem
w nią uwierzyć ponieważ nie pozwalała mi na to moja percepcja.
Postrzegałem czas tak jak mnie nauczono, jako coś płynącego ciągle do przodu i niemożliwego do zatrzymania lub zmienienia.
Pod wpływem marihuany czas wydał mi się całkowitą niezrozumiałą abstrakcją. Być może
to Ci fizycy mają rację co do podróży w czasie. Myślą oni innymi schematami w związku
z czym ich wybitne umysły są w stanie zrozumieć i wytłumaczyć coś co wydaje się nam nielogiczne.
Jednak logika jest kwestią subiektywną. Bo opiera się ona na tym czego nas nauczono.
Wystarczy się zapoznać z paradoksem hazardzisty aby zobaczyć jak łatwo jest się złapać
na schematyczne myślenie.
+ 14.20
Ocknąłem się z transu i wybuchłem śmiechem z powodu tego co wcześniej zrobiłem.
[JA]: Rozmawiałem ze swoim tripem.
[MP]: Nie Ty pierwszy. Już Ci mówiłem kiedyś o gościu, który twierdził, że z grzybami trzeba rozmawiać i w ten sposób wpływał na rozwój swojej wizji. Ty to zrobiłeś z marihuaną?
[JA]: Tak i zadziałało. To niesamowite.
[MP]: A jak to zrobiłeś.
[JA]: Powiedziałem "nie idź to drogą" i nurt tripa się zmienił.
+14.30
[MP] stoi z utkwionym w jeden punkt wzrokiem. Wygląda tak jakby o czymś bardzo intensywnie myślał lub czemuś z ogromną uwagą się przyglądał. Zaczynam się zastanawiać na czym skupia on swoją uwagę.
Może podziwia naturę? Może... Rozmyślania przerywa mi głos [MP].
[MP]: O czym myślisz?
[JA]: Myślałem o tym co Ty rozkminiasz sobie, bo patrzyłeś się cały czas w jeden punkt.
[MP] wybucha śmiechem: Ja właśnie też rozkmniałem o tym co Ty rozkminiasz.
[JA]: Stanąłeś tak w miejscu i udawałeś, że się na coś patrzysz żebym ja zaczął rozkminiać o czym tak intensywnie myślisz, a Ty w tym momenci byś rozkminiał co ja myślę? Zapętliłem się. Niewiem już co chciałem powiedzieć. Reset. Diabi z tym.
+14.40
Do głowy przychodzą mi śmieszne pomysły. Jednym z takich jest myśl o stworzeniu nowego Reality Show
gdzie uczestnicy każdego dnia musieli by wypalać określoną ilość marihuany, coraz większą
a widzowie obserwowali by ich reakcje. 1 dzień - 1 gram ( na łeb), 2 dzień - 2 gramy na łeb.
Mnóstwu osób oglądanie ujaranych ludzi sprawia przyjemność.
Dlatego też taką popularnością się cieszą komedie typu: O dwóch takich co poszli w miasto, Ciasteczka
z niespodzianką, Super zioło... Taki Reality Show to byłby HIT.
Oczywiście wiem, że niema szans na zrobienie programu, który promował by zażywanie narkotyków więc jedynie dziele się moim pomysłem z [MP], a potem ginie on w czeluściach mojego narajanego umysłu.
+14.50
[MP]: Słyszysz ten dźwięk.
[JA]: Ktoś gra na rogu.
[MP]: Ja słyszę mantry mnichów.
[JA]: Nie, to raczej krowa ryczy.
[MP]: Może to piła spalinowa?
Wsłuchuje się i tym razem rzeczywiście ten dźwięk najbardziej przypomina piłę spalinową.
Wcześniej jednak brzmiał on całkowicie inaczej.
Pierwszy raz zdarzyło mi się doświadczyć tak mocnych zmian w odbieraniu bodźców słuchowych.
Żadna inna substancja, z którymi eksperymentowałem nie dawała tak dobrych efektów pod tym względem.
+ 15.00
Pijemy na spółkę pierwsze, małe dębowe mocne, które dostaliśmy gratis. Wchodzi nam ono całkiem dobrze. Dręczy mnie myśl, która pojawiła się jeszcze przed paleniem.
Tripy powinno się dokumentować w czasie rzeczywistym. Aby zachować oryginalne myśli, spostrzeżenia i uczucia. Gdy trzeźwiejemy zmienia się nasza percepcja i inaczej postrzegamy naszą psychodeliczną podróż. Dzielę się z [MP] moimi przemyśleniami na temat dokumentowania tripa.
Postanawiamy uruchomić kamerę i resztę podróży nagrać.
+15.10
MP trzyma w ręku telefon z uruchomioną kamerą i pokazuje jaki ładny otacza nas krajobraz.
Bardzo ładnie ujmuje wszystkie otaczające nas drzewa i rośliny.
Do kamery:
[MP]: Jesteśmy w lesie.
[JA]: Niedaleko Katynia. ( śmiejemy się )
[MP]: A dokładnie blisko Smoleńska.
[JA]: Mamy do spełnienia misje.
[MP]: Jesteśmy na miejscu katastrofy.
[JA]: Katastrofy jeszcze nie było ale zaraz zginie mrówka. To będzie ta katastrofa.
[MP]: Cicho. Mogliśmy wrzucić do neta fałszywy filmik z nagraniem ze Smoleńska.
[JA]: To się wytnie. To się wytnie. Ja mam dobry program na swoim głosie do tego typu rzeczy:
"Rejestrator dźwięku". Puścimy nagranie z telefonu i będziemy przykładać go do mikrofonu komputerowego. A jak coś niewygodnego się pojawi to szybko zabierzemy telefon w inne miejsce i się nie nagra.
[MP]: Tak, jak nagrywaliśmy zeznania.
[JA]: Zaraz włączę jakąś muzykę z drugiego telefonu. Żeby państwo mieli w filmie ścieżkę dźwiękową.
Próbuje włączyć muzykę. Korzystam z Toshiby G910, z wgranym Windows Mobile 6.1
przez co nawet w normalnym stanie można się zamotać przy obsługiwaniu tego sprzętu.
Pod wpływem marihuany włączenie muzyki było już nie lada wyzwaniem.
Kilka chwil skupienia i dochodzę do wniosku, że klawiatura jest zablokowana.
Klikam rysikiem na ekran a następnie przycisk odblokuj.
Kolejne kilka chwil przynosi zmaganie się z odtwarzaczem muzyki. Udaje mi się jednak w końcu włączyć
Infected Mushrooms, który zaczął sobie cichutko grać.
+15. 20
Rozmyślam nad różnym działaniem substancji psychoaktywnych.
Gdy jesteśmy pod wpływem alkoholu i chcemy trochę przetrzeźwieć wystarczy, że obmyjemy twarz zimna wodą albo zrobimy kilka głębszych wdechów i nasz stan się poprawia. Przy psychodelikach to nie działa.
Gdy już wystrzelisz się nimi na orbitę to mocy doświadczenia nie da się na żądanie osłabić.
Dziele się moim spostrzeżeniem z [MP], który to komentuje:
"To dobrze. Inaczej przechodził byś między dziwnymi stanami. Skupiasz się i myślisz logicznie a nagle zalewa Cię fala psychodelii i tracisz kontrolę. Takie skakanie między dwoma skrajnymi stanami było by nienaturalne i raczej niemiłe".
Zastanawiam się dlaczego zimna woda powoduje w przypadku alkoholu otrzeźwienie. Być może wydziela się wtedy adrenalina, która osłabia działanie alkoholu.
Właśnie zdaje sobie sprawę z tego, że mamy jeszcze po jednym piwie, gdy je wypijemy moc psychodelicznego doświadczenia spadnie. Zawsze tak jest. Alkohol osłabia głębie marihuany.
Dlatego na razie postanawiam go nie tykać. Zamiast tego pijemy łapczywie wodę i kończymy resztę naszego jedzenia. Pozostawiając jedynie kilka kostek czekolady.
+ 15.30
[JA]: Obczaj jaki ładny motyl, żółty. ( Wskazuje palcem.)
[MP]: Gdzie?
[JA]: No tam.
[MP]: Nie widzę.
[JA]: Bo poleciał w dół.
[MP]: Jak motyw mógł polecieć w dół?
[JA]: Ja mówiłem motyl , a nie motyw.
Wybuchamy śmiechem. To już trzeci raz jak słuch nas zawiódł.
Chyba ciągle byliśmy mocno upaleni. Co zresztą potwierdzało nasze samopoczucie.
Aby nie doprowadzić do całkowitego rozładowania baterii w telefonie, wyłączamy kamerę i uruchamiamy dyktafon.
+15.40
[MP] znajduje kij, który nazywa laską szamana. Wygląda on jakby był wyrzeźbiony przez człowieka.
W 1/5 wysokości był rozdwojony i tworzył wrażenie jakby posiadał ogon. Podobny do ptasiego.
Na górze było duże zgrubienie, z wieloma wgłębieniami.
Koniec kija wyglądał jak głowa ptaka, a wystający z niej ogon potęgował to wrażenie.
[MP]: Na razie odkładam to laskę na bok ale gdy będziemy kolejny raz na tripie, to przyjdziemy tutaj
i podejmiemy to laskę szamana.
Dopiero teraz zauważam jak mocno marihuana zgłębia więź z naturą.Gdyby nie ona pewnie nie zrobilibyśmy sobie takiego fajnego wypadu do lasu.
Do tego doskonale wiedziałem, że pod wpływem THC inaczej patrzę na otaczający mnie świat.
Jest on bardzie przyjazny. Cieszę się, że nie siedzę teraz w domu lub jakimś innym pomieszczeniu.
Tripowanie na łonie natury jest dużo lepszym pomysłem, pogłębiającym doświadczenie psychodeliczne.
+15.50
Zostały nam jeszcze piwa, które zaczęliśmy pić.
[MP] chce rozpalić ognisko. Ja jakoś sceptycznie podchodzę do tego pomysłu.
Boję się, że coś podpalimy. Jednak w końcu ulegam namowom i zaczynam zbierać gałęzie.
Zebranie kilku gałązek sprawiło mi ogromny wysiłek. Tak ciężko jest się nachylać, tak ciężko jest podnieść gałązkę i tak ciężko jest się potem z nią wyprostować.
Nie wiem jak ludzie mogą palić marihuanę w szkole i po niej cokolwiek robić. Gdy mi zbieranie
małych drewienek sprawia taki trud.
Po jakiś czasie udało nam się rozpalić ognisko.
[MP] bawiąc się laską szamana uderzył w stojąco na ziemi puszkę z piwem, które prawie całe się wylało.
Chciałem się podzielić z [MP] swoim browarem jednak on jak zwykle nie był zbytnio zainteresowany alkoholem. Dopiłem w miarę szybko piwo do końca i przystąpiliśmy do procedury gaszenia ogniska.
+16.00
[JA]: Tutaj jest duży badyl.
[MP]: No i ?
[JA]: Będę nim tłukł w ognisko aż zgaśnie.
Zanim jednak zacząłem tłuc ogień kijem zamyśliłem się nad jego istotą.
Jest to jedyne zjawisko fizyczne, które daje ciepło i jest go tak łatwo wywołać.
Jak by się rozwinęła cywilizacja gdyby nie było ognia. Przecież są inne sposoby na wywołanie ciepła,
ale który z nich byłby najbardziej popularny? Jakie przenośne urządzenia by powstały?
Patrzenie w ogień niemal mnie zahipnotyzowało.
Po skończonym, myślowym monologu utłukłem ognisko na śmierć i zgasło. Dużym badylem rozczochrałem popiół i praktycznie nie było śladu, że tutaj się coś paliło.
+16.20
Wychodzimy z lasu i idziemy do sklepu zakupić jedzenie i dodatkową ilość wody.
W [MP] i [JA] zachowujemy się w miarę normalnie. Szybko robimy zakupy i wychodzimy. Udajemy się do innego kolegi.
Dalej będzie on nazywany [PE] - postać epizodyczna. Ponieważ pojawił się już pod koniec mojej podróży i nie miał na nią zbyt dużego wpływu.
Siedzimy w domu [PE].
[PE] i [MP] wypalają kolejną dawkę marihuany. Mi już psychodelicznych doświadczeń na tamten dzień wystarczało więc podziękowałem.
Wygłaszam monolog o tym, że jesteśmy psychodelicznymi druidami, a naszym przeznaczeniem jest
przekazanie ludzkości wieści o potędze psychodelików.
Nie trafia on jednak chyba do [MP] i [PE], którzy wybuchają śmiechem.
Przy okazji, całkiem przez przypadek spełnił się nasz pierwszy cel. Zmieniliśmy miejsce tripa.
Przebywanie w pomieszczeniu jest dużo nudniejsze niż w w lesie.
Nie wpływa to jednak jakoś znacząco na mój nastrój. Za to zmienia główny nurt tripa.
Nie jest on już nastawiony na filozoficzne przeżycia a raczej na rozrywkę.
Właściwie jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza i proponuje żebyśmy pograli w karty.
Gra w karty idzie bardzo opornie. Gramy w pokera a rozdajemy sobie po 8 kart. Kilka razy zdarzyło się nam, że zapomnieliśmy w co gramy.
+16.50
Siedzimy w starym i z deka zdewastowanym samochodzie ojca [PE].
Kiedyś w jego wnętrzu razem z [MP] tripowaliśmy na 2c-e. Teraz znowu byliśmy pod wpływem psychodelika i znowu w nim siedzieliśmy.
Będąc jeszcze pod wyczuwalnym wpływem THC zaczynamy oglądać nasz video tripraport.
Wprawia nas to w znakomity nastrój. Dobrze, że tak wspaniała podróż została udokumentowana.
Chwilę potem rozstajemy się wszyscy i zmierzamy ku naszym domom.
+11.25 Następnego dnia.
Po tripie spałem prawie 10 godzin. Obudził mnie sen o pączkach, naktóre miałem ogromną ochotę, i których nie miałem w domu co za wredny paradoks.
Kilka godzin po przebudzeniu moje myśli były jeszcze rozbite o koncentracja stanowiła termin abstrakcyjny. Napisanie kilku linijek kodu php sprawiło mi dużą trudność.
Dodatkowo schowałem zamiast masła do lodówki talerz po kanapkach a masło zostało na stole.
Dopiero po chwili zaczaiłem co właśnie w zamyśleniu zrobiłem.
Pod wieczór czułem się jednak już zupełnie normalnie.
Wnioski:
- Udało nam się spełnić wszystkie 3 zamierzenia.
- Marihuana jest pełnowartościowym psychodelikiem. Możliwe, że bardziej wartościowym niż syntetyczne
substancje pokroju 2c-e, 4-ACO-DMT i DXM.
Resztę wniosków myślę, że po przeczytaniu raportu umiecie wyciągnąć sami.
- 24067 odsłon
Odpowiedzi
no
tak właśnie wyglądają pierwsze tripy, później skończysz filozofować i mulić :D:D
Nie zapominaj, że działanie
Nie zapominaj, że działanie marihuany zmienia się, jeśli brałeś kiedyś jakieś mocniejsze psychodeliki.
Fan mocnych wrażeń, z życiem tragicznym.
^^
Rzeczywiście coś w tej teorii może być prawdziwego. ^^ Chociaż z drugiej strony ja marihuanę palę bardzo bardzo rzadko a w takich gigantycznych ilościach przyjmowałem tylko raz w życiu. Więc ten efekt mógł być wywołany prze naturalne działanie THC. :)
E tam
Ja wolę klasyczne psychodeliki ;)