gałka - przedłużony trip
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
gałka - przedłużony trip
podobne
No dobra postanowiłem sprawdzić jak to jest naprawdę z tą gałką
kupiłem w sklepie trzy torebki gałki muszkatołowej (całej)
W domu przygotowałem muzykę i tv przekąski herbatę i całą oprawę.
Gałkę starłem na tarce (około 30g) zalałem wrzątkiem i
odstawiłem do wystygnięcia.
18.00 wypiłem wystudzony wywar (smak pasty do butów lub
terpentyny - obrzydlistwo) razem z opiłkami - czekam na efekt. Spokojny Jazz w tle.
19.00 nic poza tym ze odbija ni sie tym cholernym olejkiem
eterycznym.
20.00 ciągle nic fatal error wogóle nie wchodzi zadnych efektów
albo oszukana gałka albo to jakiś pic na wał.
21.00 nic sie nie dzieje daję sobie spokój z gałką paskudne w
smaku i wogóle nie trzepie - a miało być tak fajnie.
24.00 do dupy z tym wszystkim idę spać.
02.00 budzę sie gwałtownym zrywem i... o fuck!!! dopiero teraz
weszło!!! Klimat taki troche kwasowo- grzybowy zaburzenia
przestrzeni efekt stopklatki ale i lepsze postrzeganie
szczegółów widzę całkiem dobrze mimo ciemności w pokoju.
Ze względu na gwałtowny sposób wybudzenia i niespodziewane
zmiany w rzeczywistości czuję ja k moje serce gwałtownie
przyspiesza i wali mi w piersi. Uderzenia są tak mocne ze czuję
je całym ciałem. Dopiero teraz zdaję sobie sprawe ze po całym
ciele krążą mi drobne i całkiem przyjemne dreszczyki. Początkowy
lęk mija serce uspokaja sie pozostaje świadomość "cholera teraz
nie zasnę" a rano trzeba do pracy. No dobra przez troche bawię
sie swiadomością stanu w jakim sie znajduję. Jest całkiem miło i
tak "leniwie" powoli uświadamiam sobie ze jestem w stanie półsnu
niby nie śpię a jednak śnię a moze to po prostu śni mi się ze
nie śpię.
07.00 Budzik szlak by go trafił - otwieram oczy i..... o kurde
faza na całego. Obserwuję zaburzenia równowagi ( jak po
alkoholu) smieszy mnie automatyzm moich ruchów (rece i nogi
poruszają sie krótkimi zrywami sprawiającymi wrażenie ruchów
robotycznych całość wygląda jak wczesna faza parkinsona)
W łazience tak jakoś mi sie troche zasiedziało bo mycie zębów
trwało ok 15 min (troche sie zagubiłem we własnej łazience)
No dobra kawa, kanapeczki, koszula, garnitur no i do pracy.
Bez stresu bo biuro mam całe dla siebie i nie spodziewam sie
dziś zadnego ruchu.Jadąc tramwajem zaobserwowałem ciekawą rzecz
zmieniło mi się postrzeganie czasu. mam wrażenie ze czas płynie
nie jednostajnie tylko zmiennie raz szybciej raz wolniej.
dochodzą do tego zaburzenia w postrzeganiu perspektywy ( oj
napewno nie jest to trip dla kierowców) Generalnie faza
przypomina chwilę po wypiciu porządnego klina. Świat jest taki
troche odlegly, człowiekowi kreci się troche w głowie i ogolnie
rozleniwienie.
09.00 docieram do biura przeglądam pocztę przygotowuję sobie
pracę siadam przed kompem i .........
14.00 O w mordę!!!!!!! nadal siedzę przed komputerem właśnie
zauważyłem że jest juz po południu Przede mną ekran i otwarty
plik w Photoshopie Jakiś krajobraz nałozone kilka filtrów wogóle
nie pamientam jak to robiłem... a wogole chyba film mi sie urwał
bo myślałem ze upłyneło może 2-3 minuty.
Rany boskie!!!!! Cały dzień w plecy!!!!! Ale objawy te same co
poprzednio taki sam kacowo klinowy klimacik i suchość w ustach i
nosie.
19.00 faza ciągle ta sama. Wypijam jednego browca i po piętnastu
minutach jestem nawalony czyżby efekt wzmocnienia???
Dalej nic się nie zmienia ok 22 idę spać zasypiam lekko i
kolorowo -:)
Dziś jest trzeci dzień ciągle jescze mam małą fazę czuję sie jak
na leciutkim rauszu trochę mocniej odczuwam temperaturę
otoczenia (zimno) poza tym jestem w pełni wypoczęty i sprawny
podejrzewam siebie o obniżony refleks ale dowodów na to brak
Generalnie spróbowałem i po prawdzie zadna rewelacja ale wiezie
nieżle i zdecydowanie poprawia nastrój trzeba tylko uważać na
stres (patrz moja przygoda z sercem -:)) i bezwzględnie na
samochody. Wadą jest długi trip ( przynajmniej w moim przypadku)
i kłopoty z motoryką (człowiek jest trochę niezgrabny)
Po za tym warto spróbować bo innych efektów ubocznych nie było.
- 8090 odsłon