domowy sposób na paraliż
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
domowy sposób na paraliż
podobne
[nazwa substancji] -
[poziom doswiadczenia] - Shpongler - ziolo, hash, xtc, grzyby, galka muszkatolowa, aviomarin, koks, benzydamina, trunki wszelkiej masci
Siwy Miecio - zioło, hash, xtc, gałka muszkatołowa, trunki bez umiaru, tabaka ;)
[dawka, metoda zazycia] - po 450 mg, doustnie (Siwy doodbytniczo)
[set & setting] - dom Shponglera, wieczór poniedziałkowy
[efekty] - bardzo negatywne i paraliżujące
[czy dane doświadczenie...] - zniechecilo nas obu do lekow na kaszel i innych wynalazkow z apteki.
19:36 - rozpoczęliśmy zarzucanie tabsów
19:44 - [Shpongler] skończyliśmy zażywanie, na razie nie czuje nic. Ja zaczynam się niecierpliwić, Siwy myśli, że to wszystko bujda i chce iść do domu...
19:56 - (Siwy) Qrwa poce sie jak swinia. shpongler tez. Jestem ciekawy czy to normalne. A moze to dlatego ze na dworze jest 27 stopni??? Niewazne.
20:19 - [Shpongler] przed chwilą zaliczyliśmy krótki spacer i zajaralismy blanta z tytoniu Bookerfield. Ja juz mam dobrze i generalnie troche mi oczy latają. Mam nadzieję, że rzygać nie będę :) Lecą Shpongle, a my ciagle czekamy...
20:46 - (Siwy) shpongler nie moze zlapac ostrosci widzenia, lezy na kanapie i mowi ze mu dobrze. Ja natomiast na razie zaczynam zauwazac ze z trudnoscia trafiam w klawiature, no i ten Kurt Cobain z plakatu dziwnie na mnie patrzy. Mam nadzieje ze zaraz mocniej posmyra, bo jak nie....
20:53 - (Siwy) shpongler sie porzygal... mam nadzieje ze mnie to nie czeka. Na razie dupa Maryni, czyli nic. Shpongler po rzyganiu czuje sie znacznie lepiej. Wciaz czekamy na jakies haluny czy cos w tym stylu
21:06 - [Shpongler] faza zycia chyba to jest. Trudno sie w klawiature trafia ale jest gites. Po rzyganiu faktycznie wieeeeeelka ulga. Grawitacja = 0 :) Siwego cos smyra
21:11 - (Siwy) Czuje sie jakby mi cos na klacie siedzialo. Cos czuje ze zaczyna wchodzic. Czuje sie jak po 4 browcach. Mam problemy z pisaniem i nie mam czucia w twarzy. Cos mnie mdli. bede rzygal. Ale na razie czuje sie zajebiscie, shpongler tez. A muza jak najbardziej wyjebana. SHPONGLE RULEZZ!!!!!. Bez tej muzy nie ma zabawy
Na tym relacja na żywo się kończy. To, co teraz tutaj spisze (ja, czyli Shpongler) jest zlepkiem wydarzen, ktore mialy miejsce pozniej. Kolejnosc moze byc lekko niechronologiczna.
Przez pol godziny od ostatniego wpisu Siwego lezelismy na lozku rozjebani strasznie. Caly czas leciala wkrecajaca muza (trance) i ogolnie bylo niezle. Nie moglem otwierac oczu, bo od razu mi sie rzygac chcialo. Siwemu najwyrazniej bylo calkiem calkiem, bo tylko czasem odzywal sie zeby powiedziec ze mu dobrze.
O godzinie 21:44 zaczelo sie najdluzsze 20 minut naszego zycia. Mi zdretwialy miesnie i nie moglem ustac, Siwy mial haluna o walce orkow z elfami. Czulem sie okropnie, bo nie moglem wykonac nawet najprostszych czynnosci - wielka trudnosc sprawilo mi sciszenie glosnosci na wiezy.
Kiedy po kilku godzinach nastala 22:06 (nam sie wydawalo, ze lezelismy tam cala wiecznosc) wyszlismy przez okno zeby posiedziec sobie na trawniku. Po 3 minutach na podworko wyszedl pies mojej sasiadki i napedzil mi takiego stracha, ze od razu wskoczylem do domu. Siwy nie zdazyl tak szybko uciec i sasiadka zdazyla juz wyjsc z budynku kiedy on ladowal sie przez okno.
Po paru minutach postanowilismy napic sie wody. Jednakze nie moglismy jej znalezc. Oblecial mnie tak paniczny strach jak nigdy w zyciu - myslalem, ze bez tej wody nie uda nam sie przezyc. Na szczescie woda sie znalazla i przezylismy.
Postanowilismy solidarnie ze faza zmierza w zlym kierunku i czas ja zakonczyc. Usiedlismy na podlodze i zamiast trance, zapuscilismy lekkie house'y. Efekt byl znakomity - troche nas otrzezwilo. Staralismy sie miec otwarte oczy i w miare mozliwosci nie zamykac ich. Po muzyce nadszedl czas na telewizje. Ogladalismy kazdy teledysk jaki emitowaly 3 dostepne u nas stacje muzyczne. Nie robil nam roznicy wykonawca, wazne bylo tempo - jesli kawalek byl szybki i nie smecil, ogladalismy go.
Około godziny 23 postanowilem ze czas isc spac. Ciagle czulem sie ociezaly, miesnie mialem napiete do granic mozliwosci. Jako iz konczyla nam sie woda, udalem sie krokiem astronauty do kuchni, skad przynioslem butelke mineralki. Podroz wydawala mi sie nie miec konca.
Kiedy wreszcie sie napilismy, polozylem sie celem zasniecia. Niestety, bylo to zadanie dosc trudne. Siwy co i rusz sprawdzal czy zyje i mowil, ze jak zasne to moge sie nie obudzic. Pewien tego, ze nic mi sie nie stanie, po kilkunastu minutach zasnalem.
Dzisiaj jestesmy lekko roztrzesieni i jakby na kacu. Zadnych maksymalnie dolujacych efektow czy czegos takiego. Caly czas zastanawiam sie, jak doszlo do tego co wczoraj mialo miejsce
PODSUMOWANIE
Dla mnie DXM to stanowczo za silny narkotyk. Moze przesadzilem z dawka jak na pierwszy raz, ale tak czy siak, jest to za silne scierwo, zebym jeszcze kiedykolwiek sprobowal. Przy 450 mg czlowiek staje sie zbyt podatny na wkrecanie negatywnych filmów. Totalnie siada psychika, koordynacja ruchowa czy wzrokowa. DXM to jeden wielki mózgojeb, który poza mieszaniem w podstawowych czynnosciach zyciowych nie daje nic fajnego. Bo w gruncie rzeczy "przyjemne" jest tylko kilkanascie pierwszych minut.
Z jednego powodu "warto" sprobowac DXM - zeby zobaczyc, jak silnie moze dzialac glupia tabletka na kaszel. Na pierwszy raz nikomu nie polecam 450 mg, bo mozna dostac kota i jesli nie samym DXM, to zabic sie wlasna psychika.
Ja juz wiecej do reki tego scierwa nie biore. No, chyba ze za 20 lat jak bede mial co robic w weekend i nie bedzie mi zalezalo na zyciu. Od tej chemii nawet jakas samosiejka jest lepsza. A be i a fe. Fuck the DXM!!
- 9525 odsłon