i otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie.
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
i otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie.
podobne
Czasami mam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu a świat
jest piękny i dobry. Odbieram wszystko jako lepsze, bardziej
kolorowe, wręcz doskonałe. Tak się czułam, gdy rano po
przebudzeniu szeroko otwarłam okno i spojrzałam na otaczającą
mój blok okolicę. Tym razem nie zobaczyłam wielkich, szarych
bloków, brudnych chodników i tego całego syfu, jaki jest na co
dzień. Widziałam potężne, zielone drzewa, oświetlone słońcem,
które wyjątkowo w ten prawie jesienny, wrześniowy wieczór,
świeciło mocno. Ciemne sylwety drzew idealnie komponowały się z
błękitem nieba. Czułam się cudownie! I nadal tak się czuję! A
dlaczego? Chcesz wiedzieć? Wszystko dzięki Tramadolowi.
Give me freedom to destroy
Give me radioactive toy
Udało
mi się zdobyć ten specyfik zupełnym przypadkiem, z czego się
bardzo cieszę. Mam buteleczkę Tramadolu (10ml), gdyż są to
krople. 20 kropli - 50mg Tramadolu. Info na temat tego leku
zdobyłam oczywiście na NeuroGroove. Przy okazji pzdr dla wszystkich,
którzy spróbowali przede mną i zechcieli podzielić się swoimi
wrażeniami.
Długo przygotowywałam się do przeżycia tej fazy.
Oczekiwanie tylko wzmogło moją chęć zażycia. Pewnego wieczoru,
a było to wczoraj (sobota), o godzinie 19.31 wkropliłam 40
kropli na łyżeczkę, po czym połknęłam płyn szybko popijając
sokiem. Cóż za obrzydliwy smak. :/ Nie ma jednak co się
krzywić, bo daje niezły odlot. No, ale musiałam oczywiście
trochę poczekać. Potem 40 kropli o 19.41 i 19.47. Na koniec 20
kropli o 20.10. Te 20 kropli nie było planowanych, ale nic się
nie działo, a rzeczywiście prawdę tu piszą trzeba poczekać z
godzinę, aby poczuć coś naprawdę. Siedziałam przed kompem
słuchając spokojnej muzyczki i czytając trip-rapporty na NeuroGroove.
Zaczęło mi
się trochę nudzić, więc wskoczyłam na czata. Rozmowa jakoś
szła, nawet chciało mi się gadać (pisać), dlatego walnęłam mega
mejla do kumpla... Hehe, zanudzi się, jak to przeczyta. Coś
przed 21 poczułam się dziwnie. Może to złe określenie. Poczułam
się DOBRZE. Jak nigdy dotąd! Całą mnie wypełnił błogi spokój,
nie chciało mi się nawet palcem ruszyć. Od tego momentu było co
raz lepiej. Jednak postanowiłam się przejść do kuchni po sok. I
co? Ledwo szłam, musiałam się schwycić ściany w pewnym
momencie, bo prawie straciłam równowagę. Zataczałam się z
lekka, jednak nie kręciło mi się w głowie jak po alko (no i
dobrze, bo dlatego nie lubię alko przez te zawirowania we
łbie).Wróciłam, siadłam znów przed kompa, ale już nie miałam
ochoty na nic. Usiadłam wygodnie, nogi oparłam na fotelu i
przymknęłam oczy. Zaczęłam delikatnie poruszać głową, sprawiało
mi to ogromną przyjemność. Czas zwolnił, minuty się wydłużały,
atmosfera zrobiła się gęsta, przyjemna i jakby nieco lepka.
Stopniowo zaczęłam odczuwać miłe odczucie, które rosło, rosło i
powiększało się i... w końcu poczułam niesamowitą euforię. Tego
się nie da opisać- to trzeba poczuć! Miałam zamknięte oczy i
siedziałam bez ruchu, czułam się taak dooobrze i spokooojnie...
Wyciszyłam się kompletnie i czułam tylko ten błogostan.
Chciałam być w takim stanie jak najdłużej, zawsze, przez całą
wieczność! Z godzinę tak siedziałam i leciałam, leciałam,
leciałam... Tak wspaniale i nieziemsko jeszcze nigdy się nie
czułam! Jeśli mam to porównać z innymi dragami , to powiem, że
Tramadol zajmuje na mojej prywatnej liście 2. miejsce, zaraz
po fecie. Gdy pierwszy raz zaćpałam fetę czułam się równie
wspaniale, jednakże rozpierała mnie energia, a na dłuższa metę
to mi się nie podoba. Na spidzie jestem zbyt pobudzona, musze
się czymś zająć i potem jeszcze ten okropny zjazd... I feta
i Tramadol dają euforię ale feta strasznie pobudza, a ja nie
lubię pośpiechu. Tramadol to zupełny spokój, rozkosz nie do
opisania. Cudownie jest pozostawać w bezruchu i odlatywać...
Właściwie od początku mojej zabawy z dragami, wiedziałam, że
opioidy są mi przeznaczone. Każdy narkoman, czy też człowiek
lubiący od czasu cosik przyćpać znajduje w końcu to, co mu daje
najlepszą fazę. Już za pierwszym razem wiem, że najbardziej
podoba mi się działanie opioidów. I jeszcze jedno: każdy
następny drag, który biorę po raz pierwszy, podoba mi się
najbardziej ze wszystkich, z którymi już miałam do czynienia.
Przez dłuższy czas pozostaję przy tym jednym, po czym albo
biorę coś nowego, albo wracam na stare śmieci... Fetka jest
spoxik, mimo wszystkoJ Porównując zioło do Tramadolu, to
odczuwałam podobnie jakby zgęstnienie powietrza. Było tak
dobrze! Już chcę do tego wrócić, już się obawiam, co będzie jak
w buteleczce ujrzę dno... To dopiero będzie DNO. Pod koniec
fazowania siedziałam w ciemności na łóżku z głową opartą na
rękach. Miałam wrażenie, że śpię i śnię. Wydawało mi się, że z
kimś rozmawiam, ze coś mówię, albo coś widzę. To było całkiem
ciekawe, nowe doświadczenie. Jak sen na jawie. Bo przecież nie
spałam. Wystarczył chwilowy przypływ świadomości otwierałam
oczy i już wiedziałam co się naprawdę dzieje. Że nie śpię,
tylko siedzę i siedzę w nieskończoność. Jak dla mnie to
najlepiej nie robić nic, tylko siedzieć. Najpierw miałam pełno
myśli w głowie, tworzyłam historie różne, myślałam czemu w
ogóle ćpam i od czego mnie to doprowadzi, itd., itp. Każda myśl
miała powiązanie z drugą wszystkie razem tworzyły jednolitą,
zrozumiałą i logiczną całość. Kłopoty zaczęły się później. W
połowie zdania, które sobie myślałam, już nie wiedziałam o czym
właściwie myślę. Traciłam sens tego co myślałam, bo nie mogłam
z nikim porozmawiać sama w domu siedziałam. Co jakiś czas,
gdy na coś patrzałam, to nie mogłam skupić wzroku w jednym
miejscu, obraz delikatnie skakał, ale dało się wytrzymać.
Miałam wrażenie, że gdy w pokoju światło było zgaszone, chodzi
niewielki chłopiec, takie małe urojenie. Ale usilnie
pomyślałam: -Spokojnie, to tylko twoja wyobraźnia, nie masz co
się bać i wizja zniknęła. No i dobrze, nigdy nie lubiłam
halucynogenów, choć z braku laku także miałam z nimi do
czynienia.
O godzinie 22.34 faza wyraźnie osłabła, nie
odczuwałam już takiej nagle zalewającej mnie euforii, tylko
ogarnął mnie głęboki spokój. Położyłam się na łóżku wsłuchując
się w dźwięki muzy, teraz nieco szybszej, bo tamta powolna była
dobra na wstępie, ale potem zaczęła mnie za bardzo usypiać. O
tej godzinie pozwoliłam sobie zanotować moje myśli: Ta faza
zajmuje 2. miejsce po 1. rzecz jasna... Pierwsza jest Lady Snow
*. Zajebiście dobrze; super; odjazd na maxa! Czegoś takiego
jeszcze nie przeżyłam! (...) Wolę spokój; głęboki spokój,.
Gęsty niczym mgła! To jest cudowne! Nie czuje się dreszczu
emocji przed nadchodzącym kolejnym napływem rozkoszy! Miodzio!
A na pewno będzie lepiej! Piękne jest życie, gdy od czasu do
czasu można znaleźć się w niebycie! Bycie w zawieszeniu w
czasoprzestrzeni celem pierwszorzędnym!. Tyle mówią zapiski na
fazie. Teraz jest 11.54 czuję się normalnie i zwyczajnie,
tylko mam dobry humor. Ale nie czuję się radośnie i wesoło,
tylko jestem zadowolona z życia. Cieszę się z tego, że jestem,
i że świat jest taki, a nie inny.
To jest powód, dla którego
biorę. Potrzebuję odskoczni od codzienności, wcale nie od
szarego życia, bo moje jest ciekawe i całkiem udane. Lecz od
dłuższego czasu życie na czysto zrobiło się dla mnie nudne.
Nie umiem sobie już odmówić tej głębokiej przyjemności, jaką
daje mi ten czy inny narkotyk. Właściwie nie wiem co z tym
zrobić, ale co ja tu będę gadać to mój problem i nikt z was
mi nie jest w stanie pomóc... Wracając do mojej fazy, to to nie
była podróż, trip czy cokolwiek takiego. To był najprawdziwszy
ODLOT, podobny swoją mocą do tego jaki w życiu miałam tylko na
fecie. Bycie na haju to jest to! Choć wbrew pozorom ciężko
jest tak żyć, jeśli chce się jeszcze stwarzać pozory
normalności. Dom, szkoła, rodzina, przyjaciele, znajomi...
Trzeba wykazać się zainteresowaniem i włożyć wiele energii,
żeby wszystkiemu podołać. Takie życie na podwójnym torze. Jak
długo można tak żyć? Powracając do Tramadolu jedynym minusem
było swędzenie skóry, szczególnie na brzuchu, głowie i twarzy
oraz ramionach. Właściwie jeszcze odczuwam swędzenie, ale to
przecież nie bardzo możliwe, bo czas działania już daawno
minął... W każdym razie nie wiem jak komuś może być niedobrze.
Mi w każdym razie ani na chwilę nie zrobiło się nieprzyjemnie.
Co prawda na śniadanko udało mi się tylko wszamać jogurt, bo
nic innego nie chciało mi przejść przez gardło. Tak sobie
myślę, że jak za pierwszym razem miałam dobrze, to za drugim
będzie jeszcze lepiej. Super.
Na drugi dzień (niedziela) byłam miło zmęczona i bardzo senna
poszłam w kimę na jakieś 3 godzinki po południu do wieczora.
Nie wiadomo dlaczego zaczął mnie boleć język, lecz uświadomiłam
sobie, że może być to skutkiem tego, że niechcący go sobie
przygryzłam. Ktoś tam już wspominał o szczękościsku może też
go miałam? Nie pamiętam zbyt dokładnie... Ponadto tram działa
przeciwbólowo, więc nic nie czułam nieprzyjemnego...
Jeśli chcesz udać się w podróż do Krainy Chemicznego
Szczęścia, droga stoi przed Tobą otworem. Zaufaj Tramadolowi,
on otoczy Cię opieką i poprowadzi przez chwile rozkoszy.
Przeżyjesz euforię, jakiej nie czułeś nigdy dotąd! No to
lecimy!!! Odloooot do nikąd! START!
- 9665 odsłon