sylwester...
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
sylwester...
podobne
Nazwa substancji: piguły
Poziom doświadczenia: MJ w duuużych ilościach, piguły w bardzo małych (ost. razem ponad rok
od opisywanego zdarzenia), alk
Dawka: 2 szt. w odstępach chyba godzinnych, zakrapiana alkiem
"set&setting": sylwester z moją dziewczyną i gronem znajomych... czyli zapowiadało się
nieźle...
Zaczęło się tak że kiedyś rozmawiając z dziewczyną nt. imprez, dragów itp umówiliśmy się że
weźmiemy pigułe. Było to jakoś jeszcze w wakacje albo troche po i w sumie o tym
zapomnieliśmy aż do paru dni przed sylwestrem. Wtedy wpadło jej do głowy że to świetna
okazja żeby wziąć te piguły (jak ona mówi "draże"). Ok. Ja miałem załatwiać, więc ustawiłem
się z kumplem od którego zawsze mam towar w postaci MJ (przy okazji wisiał mi 20 zł, a jedną
pigułkę miał za 5 złotych więc była to transakcja bezgotówkowa :) ), moi znajomi z którymi
później spędzałem sylwka (m.in. organizator, Z.) akurat wybierali się do Gdańska gdzie był w
chwili obecnej K. więc zabrałem się z nimi po czarodziejskie pigułki... K. mówił żebym
uważał bo są mocne i do tego od razu z fabryki w Berlinie, więc lepiej brać po pół albo po
jednej. Przyjąłem to bez rewelacji, bo każdy zawsze tak mówi jak chce coś sprzedać...
Dzień wzięcia piguł (31.01.2004)
Wyruszyłem do mojego słoneczka ok 21:00. Przez jej przygotowania się do sylwestra
(przysznic, makijaż, "co mam na siebie włożyć ?" itp.) wybraliśmy się na kolejke dopiero ok.
23:00. Tuż przed wyjściem zjedliśmy po pół dużej niebieskiej pigułki. Zjedliśmy wcześniej
żeby akurat zaczęło działać na domówce, a zjedliśmy po pół dlatego, że mi brakuje
doświadczenia w tym temacie a poza tym znajomy od którego to brałem powiedział że jest mocne
(może i "chwyt marketingowy ale kto wie...). W połowie drogi przypomniałem sobie że nie
wzięliśmy alkoholu z domu, ale nie było co wracać bo następna kolejka miała być o 23:56 jak
dobrze pamiętam, a spędzanie sylwka w pociągu SKM nie było jednym z moich marzeń. No nic, na
wejściu wszyscy nas przywitali, "dlaczego tak późno" itp ,siostra koleżanki zdążyła już
zarzygać kumplowi pokój a my sie dopiero pojawiliśmy. Pigułki cały czas nie działają.
Weszliśmy do środka popiliśmy piwka zakupione na biegu w nocnym po drodze, zjedliśmy po
kolejne pół pigułki (zaczęliśmy się śmiać, że to jakaś lipna promocja, piguła za 5 złotych,
badziewie itp.) i okazało się że zaraz czeka nas wyprawa na molo (imprezka była w Sopocie).
Zanim jeszcze wybyliśmy na molo musiałem skoczyć po colę do mnie do domu (mieszkam niecałe
200 metrów od Z.,organizatora imprezy), bo wspomniana siostra koleżanki która się "źle
czuła" poprosiła mnie o to. Na wszelki wypadek gdyby piguły mi odwaliły po drodze, wziąłem
ze sobą dziewczynę Z., D. (N. była zajęta odratowywaniem siostry koleżanki). Po powrocie
wszyscy byli już ubrani i czekali aż wrócimy żeby pójść na molo. Ok, droga upłynęła nam miło
(pigułki cały czas nie działały więc wzieliśmy po kolejne pół wychodząc) Kumpel z którym
jechałem wtedy po te draży pytał się czy coś już mnie chwyciło, ja mu powiedziałem że nie i
że są jakieś lipne te pigsy. Na molo gdy już doszliśmy, wiadomo, pijemy ze wszystkimi
szampana, z kumplem drzemy jape i ogólnie jest spoko. Troszkę przed północą przytuliłem się
do mojej N. i złożyłem jej życzenia. I w tym momencie zaczęły działać piguły. I zaczęły
działać mocno. Cos jakby bomba z opóźnionym zapłonem, nie że faza powoli narasta ale raczej
takie BUM i już widziałem 5 razy więcej fajerwerek niż było naprawdę, (N jeszcze nie
chwyciło). Czułem niesamowitą miłość nie tylko do N. ale do każdego kogo widziałem,
skałdałem życzenia każdemu kto popadnie chłonąłem cały otaczający mnie świat (molo, ludzie,
fajerwerki, szampany) wszystkimi możliwymi zmysłami. W drodze powrotnej trzymałem się z N.
trochę z dala od grupy, aż w końcu ich zgubiliśmy (jak się później okazało na domówkę każdy
dotarł o innej porze wszyscy się gdzieś porozdzielali a jeden ziomek to wrócił jakoś po
pierwszej). Wtedy pigułki zaczęły się udzielać i N. Powiedziałem idąc monte cassino że musze
iść się odlać, ona mi na to że się boi i chce iść ze mną. Ok, pomyślałem, nie chce żeby jej
się nic stało a nie chciałem tym bardziej że byłem już spigulony. No to N czeka jakieś 5
metrów obok mnie w tej bocznej ulicy gdzie ja leje. N do mnie podeszła i zaczęła mnie
obejmować. Od razu zrboiło mi się jakoś tak... cieplej ale przez fakt oddawania moczu przez
moją osobę powiedziałem jej żeby odeszła. później jako że wszyscy się gdzieś nam pogubili
wróciliśmy na domówkę. Cały czas widziałem przed oczami jakieś kolorowe muszki, N mówiła że
to nic dziwnego po pigule. Bardzo mocno ją przytulałem i przez całą drogę czułem się
zajebiście. W końcu dotarliśmy na domówkę. Zasiedliśmy w przedpokoju na kanapie i zjedliśmy
po kolejne (ostatne już) pół pigułki. Po jakimś czasie przytulania się na kanapie zadzwonił
do mnie mój kumpel, który spędzał sylwka w Gdańsku, że do mnie jedzie własnie. Rozmawiałem z
nim bardzo powoli tłumacząc mu wszystko jakby był conajmniej niedorozwinięty, tylko że to ja
miałem problemy z wysłowieniem się a nie on ze zrozumieniem mnie. Około drugiej zadzwonił do
mnie jeszcze raz, tylko że ja byłem wówczas w kiblu i telefon odebrała N. Nie mogła się z
nim kompletnie dogadać (ja jak mam coś takiego to próbuje właśnie mówić powoli i tłumaczyć
wszystko 2 razy żeby osoba z którą rozmawiam zrozumiała moje intencje, N niestety tak nie
zrobiła). Gdy wyszedłem z kibla, N. śmiejąc się podała mi telefon. Wytłumaczyłem koledze jak
trafić do mnie. Ponieważ było ciemno cały czas widziałem te cholerne kolorowe muszki.
Wyszedłem z N. po mojego znajomego przed klatke tego kumpla na którego domówce byliśmy. Jak
widzicie z opowiadań imprezka na której byliśmy toczyła się swoim torem, a N. i ja
trzymaliśmy się od tego zdala. Nie wiem czy jest to zasługa piguł czy jakaś inna ale mówie
to żeby każdy mógł się wczuć w moją rolę. Spotkaliśmy się z L. i jego dziewczyną J. przed
klatką Z. (tego co organizował impre) i wzięliśmy ich na klatke. N. i dziewczyna L. zaczęły
krzyczeć ściskać się itp, co było dla mnie conajmniej dziwne bo widziały się pierwszy raz na
oczy :) Zacząłem coś tam nawijać z L. pamiętam że przyniósł mi wódkę, to pociągneliśmy z
butelki parę łyków. Po jakimś czasie zszedł do nas mocno już narombany Z. i powiedział
żebyśmy weszli do środka, a jak już koniecznie chcemy zostać na klatce to żebyśmy się tak
nie darli. Nie za bardo dotarły do mnie jego słowa, do reszty chyba też, bo cały czas
staliśmy na klatce i darliśmy ryja. po chwili znów wpadł Z. i powtórzył swoją kwestię. Znowu
nic sobie z tego nie zrobiliśmy. Za trzecim razem Z. wpadł na klatkę i wypaskudził bułę L.
(bo on właśnie śmiał się najgłośniej, cała reszta gdy zobaczyła Z. skumała że należy się
ciutkę uciszyć). Tego widoku nie zapomne do końca życia. Całą resztę wspomnień, które tu
opisuje pamiętam właściwie niedokładnie, trochę jak przez mgłę. Natomiast ten obraz,
spotęgowany działaniem piguł na długo pozostanie w mojej pamięci, chociaż na trzeźwo to nie
jest nic aż tak strasznego. Gdy Z., człowiek z "dużą łapą", który ćwiczy i w ogóle,
pierdolnął L. on padł na schody bez ruchu i leżał jakieś 5 sekund (dla mnie to była
wieczność, pamiętam, że N. z płaczem uciekła na domówkę spowrotem) zaczęła mu z nosa lecieć
strużka krwi dokładnie w ten sposób jak na filmach. (taka wąska stużka zupełnie powolutku)
Oczywiście po tych 5 sekundach pozbierał się i chciał najebać Z. ale nie potrzebowaliśmy
dalszych kłótni i nasz znajomy, O. odprowadził go na taryfę. Jak widać z opisu nie był to aż
taki straszny widok, gorsze bójki nieraz widziałem na domówkach ale przez to, że ta krew
zaczęła mu wypływać tak powolutku, skojarzyłem od razu że jak zabijają kogoś na filmie to
wygląda on dokładnie tak samo jak L. wtedy. Euforię wywołaną pigułami zdarzenie to odwróciło
o 180st. Możecie wyobrazić sobie euforię po pigułach i uczucie zupełnie przeciwne do niego w
takim samym natężeniu zaraz potem. Weszliśmy na domówkę w sumie po rzeczy, już chcieliśmy
się zbierać ale Z. przeprosił ja go przeprosiłem (w końcu L. to mój kolega, a ja też darłem
ryja) i była zgoda, którą przypieczętowaliśmy kolejną porcją wódy. Przez cały czas sylwestra
wypiłem chyba ok. litra wódy i pare piw, a nie czułem się bardzo pijany. Napewno nie
bardziej niż spigulony. Później był już taki... zjazd.. leżałęm na kanapie (właściwie to na
N. ale ona jako bardziej wprawiona w pigułach leżałą na kanapie i się mną opiekowała) i
czułem się dość dziwnie, nie mogłem zasnąć, nawet zamknąć oczu ale energii też już nie
miałem żeby bawić się z resztą ekipy. Nad ranem poszliśmy do domu z N., poszliśmy spać i
jeszcze po obudzeniu niektóre z kolorowych muszek, których rój widziałem wczoraj pokazywały
mi się aż do 15:00. Po obudzeniu się zacząłem się kochać z N. ale seks nie sprawia mi zbyt
wiele przyjemności w obecnym stanie. Aha pamiętam jeszcze ,że śniły mi się jakieś dziwne
kolorowe kwadraty ale nie wiedziałem czy to była jawa czy sen, doszedłem po jakimś czasie że
był to sen. W każdym razie było by świetnie gdyby nie ten incydent...
Pozdro z Sopotu
T.
- 9734 odsłony