haloperidol trip report
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
haloperidol trip report
podobne
Niedawno, przy okazji przeprowadzki wpadło w moje ręce kilka opakowań Haloperidolu - konkretnego i mocnego psychotropu, ktory występował m.in. w filmach "12 małp" oraz "K-PAX". Pomijając oddziaływanie charakterystyczne dla tej grupy leków, zajebiście leczy czkawkę Very Happy
W sumie, nie miałem tego ćpać - za wysokie progi na moje nogi, ale po którejs, zdecydowanie zbyt mało alkoholowej imprezie, postanowiłem spróbować. Trzy Volty Strongi oraz kawałek nalewki pozostawiły mnie baaardzo niedopitego, a jedyna ciekawa rzecz na chacie miała nazwe "Haloperidol"
Zażycie w ciągu pięciu minut dwunastu tabletek... generalnie w dzień zjedzenia żadnych sensacji, ani faz wartych opisania, gdyz piłem na pusty żołądek i alkohol w końcu wziął górę nad mym marnym organizmem.
Dzień pózniej - rano, znaczy się - wszystko wydawało się być w porządku oprócz przejmującego uczucia bezsensu egzystencji i totalnego niechciejstwa... Przeleżałem więc dzień w łóżeczku z dobrą książką na poduszce... Wieczorem jednak... Hmmm.... Środowy wieczór w moim miescie nieodmiennie oznacza imprezę w lokalu niumetalowym. Przygotowałem się - wyposażyłem w metalowe krążki z cyferkami i orzełkami oraz kilka kartek papieru, które mógłbym wymienić na płyny rozrywkowe po drodze na imprezę.
Odwiedziny w monopolowym należały do owocnych... Zaopatrzenie w wino ćwierćwytrawne marki "Nalewka Żołądkowa Gorzka" rocznik bieżący, ze wzgledu na skromna kieszeń studenta wydało się najlepszym rozwiązaniem... Wizyta w bramie, sprawne odbicie... próba poproszenia o papierosa...
!!!
Straciłem kontrolę nad jezykiem!! Jakiś demon, siła nieczysta, potwór z piekła rodem wstąpił w mój język i postanowił sobie wypróbować wszystkie mięśnie, z których organ ten się składa... Wyginał się na wszystkie strony, za żadne skarby nie mogąc w ustach się pomieścić... Siłą rzeczy musiałem przejść na język migowy...
Faza ta, jakże nietypowa i obca wszystkiemu, czego wcześniej doświadczyłem, skończyła się, gdy alkohol osiagnął stężenie wystarczająco wysokie. Gdy tylko spadała liczba promili, traciłem możliwość wypowiadania się... Wróciłem na chatę nie chcąc się zbłaźnić (co z tego, że słyszeli, że jestem ćpunem, skoro tego jeszcze nie widzieli, a nie miałem zamiaru dawać im show) i poszedłem spać....
Dzień później byłem już święcie przekonany, że mam spokój. Tym bardziej, że uczucie bezsensu istnienia, jak rownież dziwny ciężar w stawach zdawały się być nieobecne... Jednak wyjście do centrum handlowego uświadomiło mi w jakim byłem błędzie...
Gdy tylko opuściłem mój zajebisty pokoik (dalej zwany "Norą"), poczułem, że niektóre mięśnie wymykają mi się spod kontroli... Na przykład, nie mogłem utrzymać głowy w pionie... mięśnie odpowiedzialne za zginanie i wykręcanie karku odmowiły posłuszeństwa... może nie tyle odmowiły, co miały straszne lagi fiksacje w jedną stronę... Rownież grupy mięśni odpowiedzialne za utrzymanie kregosłupa w pozycji pionowej poszły na spacer...
Nie wspominając już o tym, że na sygnały ze spanikowanego mózgu odpowiadała jedna nóżka bardziej....
Jestem szczęśliwy... Radość mnie rozpiera... Że nie trafiłem wtedy na żadne lustro, gdyż wyglądać musiałem po prostu przekomicznie... a może tragicznie? Wziąwszy pod uwagę, że niczym nie różniłem się od osoby z porażeniem mózgowym, niektórym niekoniecznie musiało być do śmiechu...
Mniejsza z tym... powrót na chatę przyniósł kolejną utratę kontroli nad językiem, która zaowocowała zakwasami tego organu... Wieczorna kąpiel w zimnej wodzie (przyzwyczajenie) wywołała kolejny atak nieopanowanego gięcia języka....
Teoria moja - wywołane zimnem niekontrolowane skurcze mięśni... na chacie nie zdarzały się, pod warunkiem nie oddalania się od grzejnika (to było poprawne zdanie? Smile)
Dopiero sen po 48 godzinach od zażycia, który przeniósł mnie w dzień trzeci sprawił, że poczułem się normalnie....
Pomyśleć, że niektórzy z moich znajomych jedli po 20...
Arrow Podsumowując:
1. Jakość fazy 1/10 [3/10 jeśli kolekcjonujesz odmienne stany świadomosci]
2. Długość fazy: 10/10 [w sumie 48h skutków ubocznych]
3. Przyjemność fazy: 1/10 [chyba, że masz zajebisty dystans do siebie, ja miałem śmieszny dosyć film.... ale obawy o to, czy nie przesadziłem też załapałem]
4. Odmienność fazy: 9/10
Komu mogę polecić... Generalnie nikomu, chyba że bardzo siebie nie lubisz... Jest jeszcze możliwość, że zakochałeś się we fragmencie z "Las Vegas Parano" - wejście do cyrku, gdy dziennikarz (taaaaaaaaa.... jaaaaaasne) mówi o mózgu panikującym w odłączeniu od ciała. Jeśli masz ochotę na dwie doby takiej fazy, polecam....
SUBSTANCJA EXTREMALNIE NIEFAJNA!!! BIERZESZ NA WŁASNE RYZYKO!!! SKUTKI UBOCZNE HARDORE\'OWE!!! BRAĆ TYLKO PRZY SILNEJ CZKAWCE.
- 30093 odsłony