zachowania godowe dojrzałych seksualnie policjantów w krajach cywilizowanych
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
zachowania godowe dojrzałych seksualnie policjantów w krajach cywilizowanych
podobne
Nazwa substancji: zapewne wysokiej jakości... haszysz
Poziom doświadczenia: za megaeksperta się nie uważam, ale powoli coraz bardziej rozsmakowuję sie w haszyszah i czuję się, że to moje kolejne hobby - o mój boże... ćpun!
Dawka: 0.3-0.4g haszyszu na 2 osoby, o.4g tytoniu odciąganego z nikotyny tytoniu, z fajki wodnej ale bez wody ;)
set & setting: prawie 1.5 dniowe przygotowanie i wielka chęć dokonania tego akurat w Tivoli :D.
efekty: raczej rekreacyjne przy pierwszym razie i duchowe przy drugim.
2 podejście spowodowało, że pogłębiła się moja nadzieja w istnienie Boga i przeżyłem jazdę narkotyczną - żadna sprawa po THC :P.
Wczoraj wróciłem z 3-dniowej wycieczki do Kopenhagi.
Wspominam ją wyjątkowo miło ;). Tivoli nocą, Pałac Królewski, Christiania, duński Christiansborg - parlament.
Jeszcze pierwszego dnia poszedłem z kumplem na uliczkę za dworcem głównym. Same sex shopy, czarne napraszające się prostytutki i aż włącznie z klubami dla gejów - juz rzecz straszna jak na polskie realia. Nieco dalej jakaś dziwna, skulona grupa ludzi w ciemnym zaułku i kolesie w nieciekawych strojach prowadzących rozmowy. Tamci to ćpuni, a ci drudzy to pewnie dilce. Idziemy dalej. Bar shawarma. Bierzemy 2 durum kebaby (30kr/szt. - 16.5zł, ale smaczne). Wracamy uliczką namyślając się co robić i stoimy tuż przy skrzyżowaniu - wejściu na tą okrutną uliczkę ;). podchodzi do nas jakiś koleś, pyta się czy nie mamy pigułek - zostaliśmy wzięci za dilerów :P ;). Wracamy do dilców... Idziemy, patrzymy się na kolesia... A on już do nas "chcecie czegoś?". My, że tak... haszu. A on, że tego nie ma. No cóż, sprzedawał tylko... herę na pewno i może pixy, ale to już nie mój asortyment :P ;). Nic to, wróciliśmy do ośrodka, w którym nocowaliśmy i Zostawiliśmy Christianię na dzień kolejny.
Po odnalezieniu się na mapach miasta i skierowaniu się do autobusu linii 66, przejechaniu paru przystanków, zapytałem się kierowcy, czy aby na pewno jedzie na Christianię.
- Tak... A co? Chcesz tam palić hasz, co? - ja typowi prawie w pysk wybuchłem śmiechem :D.
- Tak... no może :P
- Dobra, powiem Ci jak będziemy blisko.
Powiedziałem kumplowi jaki ten kierowca "zabawny" i usiadłem bliżej niego, tak by mnie powiadomił :P.
- To już tutaj.
- Ok.
- Tylko nie pal haszu, bo to nie jest dobre
- Yyyy... dobrze.
Krótki spacerek spowrotem, przy płocie i wita nas drewniana "brama" z napisem "Christiania", ale akurat teraz nie była tak ciekawa jak na wielu widywanych przeze mnie zdjęciach. Sam wkleję może własne :P.
Drewniane chałupki, pomalowane niezłymi graffiti, prawie że brak chodnika - dosłownie jak na wsi. Wszystkie "bare, kluby i lokale oraz butiki" to prawdziwe stragany, zero fiskalności, burdelik i prowizorka. Jakiś koleś do nas coś już krzyczy:
- Hej, chcecie zapalić? Wracajcie!!
Lekkie 0_o. Ładnie... Ale idziemy dalej, zjarani, prawdziwi Jamajczycy, Bar dla Grenlandczyków i tłusy Eskimos opalający brzuch na fotelu, który był przeznaczony na śmietnik. Ławeczki, barek, kolesie z jointami. Eeee... wracamy do tamtego kolesia. Typek na rowerku, taki sprytniaczek - z 19 lat.
- Chcecie coś zapalić?
- Tak...
- Chodźcie tu. Podszedł do murka oddalonego o 2 metry (kazdy widział co się dzieje - w biały dzionek :)), wyjął z kieszeni ciemnomiodową kostkę - oceniam na 100g. Złamał ją 2 razy i mówi, że sprzedaje to za 50 kr (27.5zł), a normalnie jest po 80 (44zł). Kolor i giętkość przemówiły do mnie. Świetny hasz. Na murku leżała waga. Typek wrzucił nasz kawałek - 2.4g. Odgryzł raz - 2.2g. Odgryzł jeszcze raz, 100kr i już załatwione.
Palenie? A cóż, dzikie akcje na Tivoli i Norwedzy rozpoznający po dymie, że mamy dobry hasz ;) :P.
A materiał narpawdę dobry, najlepszy jaki do tej pory paliłem. Ciekawe jaka to "winnica". Morocco honey hash?
A policja chodzi tam ciągle... Mimo to Christiania się trzyma i jest najbardziej znaną i najdziwiniejszą dzielnicą w całej Danii. Dlaczego po prostu tego nie zalegalizują, jak haszysz kupi tam nawet niemowa?
- 10860 odsłon