smak pochwy - horror dadaistyczny
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
smak pochwy - horror dadaistyczny
podobne
Benzydamina
exp: mj, bialko, dxm, powoj, salvia
set: wieczor, moje mieszkanie
dramatis personae: ja i T.
T. brala to kilkanascie razy, ja pierwszy raz. Dwie saszetki przekletego plynu do irygacji pochwy rozbeltane w wodzie. Nie wiem czemu uzywa sie soli kuchennej do solenia, tantum rosa jest znacznie bardziej ekonomiczne, w zyciu nie bralem do ust czegos tak slonego. Ten smak zostaje na dlugo w pamieci, jak wycieczka do disneylandu czy cos takiego, sama wycieczka zreszta tez. Wiedzialem tylko, ze mam sie spodziewac hellofahalo. Nie pamietam, ktora byla godzina, kiedy to sie zaczelo, ale benzy trzepala mnie przez jakies osiem godzin (serio!!) Drobne niedogodnosci zoladkowe szybko zazegnalem herbata mietowa. Wpierw zauwazylem cien sterty ksiazek na scianie i jakos dziwnie przypominal on siedzacego indianina, wlasciwie nic ciekawego, ale zaraz zaczely sie smigajace przed moimi oczami powidoki, swietlne komety. To sygnal ze weszlo pomyslnie. Potem przyszla pora na sciane przy lozku z duzym obrazem maski posmiertnej Agmamemnona, obraz poruszyl sie kilka razy i ustal. Na scianie pojawily sie wybrzuszenia, pecherze jakby cos chodzilo pod tapeta, uswiadomilem sobie ze to insekty kiedy chcialem je zatrzymac uciekly pod obraz, Nie wiem czy jest sens o tym pisac, ale te wybrzuszenia, wg. mnie owady chodzace pod tapeta mnozyly sie w nieskonczonosc, biegaly w te i we wte. Potem myslalem jeszcze ze to ameby, niektore calowaly sie z jezyczkiem i nne tylko przeplywaly po scianach. Przedmioty nabraly zycia, przemieszczaly sie bywalo ze kilka krokow, monety rozsypane po podlodze pelzaly sobie. Kiedy spojrzalem na szafe ze szpary miedzy drzwiami wyrosl zajebisty duzy motyl, na wpol przejrzysty, ale byl tam, sfrunal i rozpuscil sie w scianie. Sciana zaczela przypominac pustynie, chaldy piasku pedzone wiatrem w strone okien. Najlepsze bylo dopiero przede mna. T. byla na bxm, pisala cos na komputerze, kiedy sie do mnie odezwala z ust wyfrunal jej motyl. Zobaczylem biegnacego po scianie czarnego zuczka, halun byl tak przekonujacy ze zlapalem klapek i sprobowalem go uziemic. Lapalem sie za glowe, poszedlem do ciemnego przedpokoju zobaczyc czy cos sie stanie. Przez chwile moj przedpokoj byl dlugim korytarzem w metrze, a pod sciana siedzial skulony moj stary znajomy, otrzasnalem sie i obserwowalem biegajace pod scianami szczury i insekty, zabijalem je, deptalem te, ktore zanadto sie zblizyly. Cienie na drzwiach zaczely sie przeobrazac w sylwetki, psycho!!!!! pod sciana ktos szedl zeby mnie zniszczyc. Pobieglem do kuchni z sercem na ramieniu, cos mi sie wysypalo na podloge i kiedy to zbieralem katem oka zobaczylem moja matke i jeszcze kogos, rozmawialy, wolaly mnie slyszalem jak mowily, ze jestem nacpany. W drugim pokoju gdzie bylo zupelnie ciemno panowala najbardziej upiorna atmosfera: naprawde czuc bylo czyjas obecnosc, postanowilem ze przelamie strach i chcialem byc odwazny, stanalem dumnie na srodku pokoju i uslyszalem za swoimi plecami dyszenie biegnacego psa. To wystarczylo zebym w tempie blyskawicznym znalazl sie z powrotem w jasnym pokoju. Co jakis czas slyszalem jak T. cos mowila, bredzila od rzeczy, wolala mnie - nic z tego nie bylo prawdziwe. Kiedy przechadzala sie i nie patrzylem na nia bylem pewien, ze stanela w innym miejscu, ze wyglada przez okno itp. Kiedy sprawdzalem szafki w poszukiwaniu insektow poczulem, ze ktos stoi za mna. Lekka paranoja przeszlaby predko gdyby nie to, ze w krytycznym momencie ktos naprawde postukal mnie w plecy palcem. Jassssne, za mna nikogo nie bylo! Innym razem zobaczylem pelznacego po scianie wija (jak w nagim lunchu), bylem pewien, ze tam byl i kiedy jej poweidzialem o tym ona tez cos zobaczyla. Zblizylem sie i wij spadl za lozko. Przeklalem i zaczalem go szukac z gazeta w pogotowiu, nie chcialem zeby wpelzl mi do ucha kiedy bede spal. Kiedy skonsultowalem to z T. okazalo sie, iz ona widziala szczura uwieszonego na scianie. Potem posciel zaczela sie ruszac i z zapalem wpatrywalismy sie na wynurzajacy sie ksztalt. W koncu decyzja: na klatke schodowa na papierosa. Choc bylo tylko 10 stopni do przejscia ciagnely sie w nieskonczonosc, tracilismy rownowage, na klatce bylo ciemno, schody wylonily sie z czelusci jako secesyjne zeliwne stopnie z odlanymi wzorkami, zesniedziale. Kiedy stalem przy oknie na parapet probowal wdrapac sie duzy gekon z poduszeczkami na palcach. Wrocilismy do mieszkania z trudem, bo z powrtoem schody byly jeszcze wiekszym wyzwaniem, cudem sie z nich nie stoczylismy. Wyjrzalem przez okno, jak na ironie komus sie zepsul samochod na srodku ulicy, wyraznie widzialem cztery osoby, ktore wpierw rozmawialy, potem zaczely pchac samochod, ale z tylu doszlo chyba do sprzeczki i dwoch kolesi zaczelo sie bic, zaraz spletli sie w uscisku i zaczeli calowac, teraz to byla para, ale zaraz uprzytomnilem sobie, ze to jednak faceci i rozpiera ich zwierzece pozadanie, wystarczylo bym na chwile spuscil z nich oczy i zaczeli sie pieprzyc na srodku ulicy. Pobieglem do drugiego pokoju powiadomic o tym co zobaczylem. W pole widzenia weszla mi moja maszyna do pisania. Napisac opowiadanie na benzydaminie, zobaczymy, pomyslalem. Po chwili okazalo sie, ze calkiem niezle mi idzie, watki rozwijaja sie jak perskie dywany coraz to nowe, pietrze je. Moja towarzyszka podrozy tez zaczela pisac na drugiej maszynie. To nas zupelnie pochlonelo. Co jakis czas odwracalem sie do niej z pytaniem "Slucham? Co chcialas?" ale wcale mnie nie wolala. W pewnym momencie spomiedzy klawiszy wystrzelila blekitna tasiemka i musnela mnie w ucho. Potem zdawalo mi sie, ze insekty sa coraz bardziej bezczelne i zaczely wlazic na sufit nade mna, poczulem nawet jak kawalek tynku spadl mi na czubek glowy. Z otworu w maszynie do pisania wypelzl spory karaluch. Wszytskie te wizje byly dosyc szokujace, to byl pierwszy raz, wiec wszystko mnie zaskakiwalo. Pisalo sie diablozajebiscie, ale opuszczalem cale interwaly tekstu, bo budzilem sie po kilku minutach i uswiadamialem sobie ze przed chwila napisalem spory kawal txtu w myslach. Dzialo sie tak kilka razy, pisalem w myslach. Gdyby nie to, opowiadanie byloby calkiem niezle. T. co chwila odrywala sie od maszyny i probowala cos pisac na klawiaturze, w pewnym momencie zamiast na klawiaturze napisala na maszynie do pisania www.tlen.pl zeby sprawdzic maila........Poszedlem sie czegos napic. Woda z kranu smakowala podle jak nigdy dotad, mleko oblesnie. Wszedlem do toalety, zalatwilem sie, umylem rece i bylem w trakcie wycierania rak kiedy uslyszalem jak ktos delikatnie zapukal do drzwi, nachylilem sie zeby posluchac czy ktos jest za drzwiami i wtedy uslyszalem delikatny kobiecy glos, nigdy wczesniej go nie slyszalem powiedzial "kto tam" jak sufler czy, jakby chcial mnie wyprzedzic, a ja wtedy tez zapytalem "kto tam". Wypadlem na zewnatrz. Nikogo nie ma. W koncu kompletnie wyczerpani polozylismy sie spac. Mialem krotkie kilkusekundowe przeblyski, ktore zdawaly sie trwac calkiem dlugo, jakbym wpadal w kilkuminutowy trans, bardzo sugestywny, przysiaglbym ze jestem tam gdzies, a nie w lozku, rozbudzalem sie i opowiadalem kazdy z nich, wiekszosc calkiem absurdalnych, np. gwiazdka w gronie rodziny, wszyscy dostali prezenty i podchodzi moj maly 8letni kuzynek troche rozczarowany i mowi "Wujek patrz co dostalem od babci" otwiera styropianowe pudelko i ukazuje mi kilka potluczonych skorupek od jaj. Pierwsze co pomyslalem to,ze babci sie nie przelewa, skoro juz daje potluczone skorupki od jajek pod choinke......
Rano speed. Ciesze sie ze juz wytrzezwialem. Benzydamina za drugim razem nie byla juz taka zaskakujaca. Moze wieksze dawki. Smak ohydny, odbija sie nawet kilka dni po tripie, ale to pewnie wszyscy juz wiedza.
- 10974 odsłony