benzydamina - słabe to i wątłe jak bicepsy pewnego mojego kumpla
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
benzydamina - słabe to i wątłe jak bicepsy pewnego mojego kumpla
podobne
Nazwa substancji: Benzydamina (Tantum Rosa) Pierwszy raz
Poziom doświadczenia użytkownika: Marihuana (pewnie nie zliczę ile razy), Alkohol (podobnie jak w wypadku MJ),Grzyby Psylocibe (regularnie co sezon i nie tylko od 3 lat), Amfetamina (kilka razy), MDMA (tez kilka razy), DXM (około 8-9 razy), Karbamazepina (raz i szkoda było czasu) efedryna(dzień wcześniej przed benzydaminą i też bez wyraźnych odczuć ani pozytywnych ani negatywnych) i TYLE...
dawka, metoda zażycia: 1 saszetka Tantum Rosa bez ekstrakcji
"set & setting": Chęć doświadczenia nowej FAZY; ogólnie pozytywne no i po wcześniejszym rozczarowaniu Efedryną JAKA KOLWIEK FAZA
Zakupiłem w aptece 1 saszetkę Tantum rosa (myślałem, że to na początek wystarczy i to był mój błąd ale o tym później :P ) i w Żabce jedna butelkę Pepsi bo po tym co przeczytałem o smaku tego „specyfiku” wolałem się zabezpieczyć...i dobrze zrobiłem. Potem wróciłem do domu pozytywnie nastawiony i gotowy na jazdę...
Ok. 20.30 -poszedłem do swojego pokoju przygotować miksturkę, podzieliłem Tantum Rosa na 2 części i rozpuściłem w2 szklankach wody. I teraz się zaczęły prawdziwe tortury, piłem na zasadzie łyk-przepita, smak był tak obrzydliwy, że trudno go opisać słowami (80% spirytus to przy tym ambrozja) ale udało się wypiłem!!! Ale cholerny słono-gorzko-cierpki niesmak męczył mnie jeszcze przez dobre 15 minut. Po doświadczeniach z DXM wolałem oczyścić drogę do kibla, tak na wszelki wypadek.
Ok. 21.00 – zaczynają się pierwsze oznaki. Zaczęło się !!! Kątem oka widzę na ścianie jakieś ruszające się cienie to nastawiło mnie jeszcze bardziej optymistycznie lol . Znudziło mnie siedzenie przed kompem więc przeniosłem się do łóżka i włączyłem telewizor. Na Discovery leciało akurat Pogromcy Mitów, oglądaj dostrzegłem za oknem jakiś balon z durnym uśmieszkiem ale zaraz gdy na to zwróciłem uwagę zdałem sobie sprawę, że to zwid. Potem zacząłem widzieć jakieś światełka całkiem fajne ale czekałem dalej na porządne haluny....
Ok.21.45 –byłem już trochę wkurwiony, bo nie działo się nic nowego tylko światełka i takie półprzeźroczyste wzorki i ten durny balon za oknem (nie wiem czemu ten balon mnie tak wkurwiał?) wiec siłą rzeczy podszedłem do okna, zresztą i tak musiałem wywietrzyć fajkowy posmród,
a okno było zamknięte. I za oknem zrobiło się przyjemnie: światełek było wpizdu, a patrząc kątem oka na cienie i lampy uliczne które zmieniały kształt i zdawały się poruszać było naprawdę przyjemne. Ale ile można stać w oknie? Postanowiłem się odlać, po drodze do kibla było trochę tripujaco: w całym mieszkaniu ciemno tylko w pokoju u starych świecił się telewizor co znaczyło, że nie śpią a ja wyglądałem trochę dziwnie (szczególnie moje oczy: białko i wielka, czarna źrenica) ale się udało i nikogo nie obudziłem. W łazience nic się nie działo bo do światełek się już przyzwyczaiłem i nie zwracałem na nie uwagi. Wróciłem do pokoju. Wyłączyłem kompa i położyłem się na dobre do łoża.
Od 21.00 do 23.30 nic się nie działo te same halo, żadnych realistycznych (takich jak po grzybach ;P ) i właśnie o 23.30 zaczęło się robić nieciekawie zacząłem mieć ciśnienie w żołądku co dobrze nie wróżyło ale miałem w pokoju Terpichol (takie na ból brzucha jakby ktoś nie wiedział) który ogólnie nie za bardzo pomógł. Od ok.. 23.45 do chyba 2.30 cały czas mnie męczyło na rzyganie. Potem jakoś przestało, wyłączyłem telewizor i próbowałem się kimnąć ale ni chuja. Faza już dawno pościła, a zejście z benzydaminki :/ przypominało ta po amfie (ale od fety nie chciało się rzygać). Pociłem się i przewracałem gdzieś tak do około 4.00-5.00 i zasnąłem. Na drugi dzień nic wszystko normalnie. THE END
Refleksje: Zacznijmy od tego, że pewnie za mało wrzuciłem bo mam 187cm wzrostu i ważę 97 kilo więc pewnie dlatego tak słabe haluny, gdym wrzucił 2 saszetki to pewnie było by fajniej. Z pozytywnych odczuć .....no cóż...................hmmm.... światełka były fajne (na początku) i tyle. A negatywne to na pewno zasada, że jeśli coś powoduje halucynacje to jest zazwyczaj trujące, bóle brzucha i inne z nim problemy(chce się rzygać)no i napewno zajebiście chujowe zejście. Może jeszcze kiedyś spróbuje ale wole pozostać przy zwykłych mózgojebach (Alkohol, ganja i czasami DXM lub grzyby). Nie polecam nikomu bo po prostu nie opłaca się dla kilku godzin zabawy męczyć się z bólami brzucha, i chujowym zejściem. . I to by było wszystko. Pozdro!!
- 9880 odsłon