być albo nie być?
detale
raporty 2137
- Pajac
- Uważaj, jak rzygasz
- Szałwia Wieszcza (Salvia Divinorum) - jakie to uczucie?
- Koks, czyli dopamina donosowo
- Świat to marmolada moich myśli i odczuć.
- Schizofrenia? Czy hipochondria?
- Być albo nie być?
- Już koniec ze strachem. Jest sympatycznie!
- Potężny uścisk kostuchy
- "Byliśmy w chlewie... były świnki... dużo świnek..."
być albo nie być?
podobne
Zakładam swoje ulubione bokserki z myszką Miki.
Czuję się taki męski.
Jestem w nich niczym superbohater.
Narkotyk już powoli wchodzi. Stopniowo zaczyna mnie smyrać swoimi niematerialnymi mackami po odbycie świadomości.
Tra ta ta, muzyka gra
Skaczę. Skoczno mi.
Podaj mi moje sandały,
Znaczy narty. Ale bym chciał w stanie upojenia deksem
Wyjebać się na nartach. Achhh.
Czuję się jak Adam Małysz.
Wziąłem czerwonych tableteczek 15. Dość mało,
Ale jednak dość dużo, bo po takiej przerwie to
Ho Ho Ho!
Będzie ostra faza... Znaczy się... Stan zmienionej świadomości pozwalający odkrywać siebie i świat :D Tak, to o to mi właśnie chodzi.
Wodą z imbirem był ten Tussidex dziś popijany
Właśnie dlatego, jak śmiem przypuszczać, nie został jeszcze zwymiotowany.
Rozciągam swe mięśnie spięte jak stare babki w kościele.
Rozciąganie odczuwam jako przyjemną falę ciepła, która rozchodzi mi się po ciele.
Świat robi się lekko rozmyty. Kołysze się. I ja też- kołyszę się
Jakby w tej materialnej muzyce.
Głośnik mocno dudni- i słyszę. Poszczególne nuty, poszczególne akcenty,
Poszczególne słowa, całe zdania. Cały utwór i jego przekaz.
Instrumenty. Czuję się trochę na-dęty. Pływamy ze światem niczym kompani
Skąpani w tej aptecznej megalomanii.
Faza staje się coraz bardziej faźna. Wyraźna.
Ja- wyraźny coraz mniej.
Gdzie się kończę? Gdzie jest powietrze, a gdzie jeszcze ja?
Zamykam oczy- nie mam pojęcia.
Wszystko jest jedną i tą samą żywą, wibrującą energią, która po prostu sobie płynie.
Ciekawe. Inne. Dziwne. Te trzy słowa są tak jakby kwintesencją tego, po co ludzie właściwe biorą kaszlaka. Doświadczenia są niekiedy piękne, innym razem skurczysyńsko przerażające. Ale zawsze odmienne od tego, co znam na co dzień. Bo przecież na co dzień nie można czuć się... Bzzzzzzzzztttt.... Takim o dźwiękiem.
Przypomina to trochę bycie drgającą struną albo prądem. Albo falą na wodzie. W każdym razie- jest dziwne, a w zależności od stopnia spizgania i natężenia tego uczucia- może być ono bardzo przyjemne, albo kurewsko, kurewsko niepokojąco dziwne.
Teraz jest dobre. O tak.
Otwieram oczy. Mam wrażenie, że wszechświat to taki miły typ. Dosłownie jakbym spoglądając za okno, słyszał jego słowa: "Będzie dobrze Damian. Będzie cholernie dobrze! Widzisz, jaki jestem dobry? Pozwalam Ci zobaczyć, jak to jest być w niebie. Widzisz? Czujesz? Ja to wszystko mam pod kontrolą, nie masz się o co martwić. Niepotrzebne Ci żadne myśli. Teraz funkcjonujesz bez nich. I co? Jesteś szczęśliwy jak sam skurwesyn.
Jestem całkowicie szczęśliwy.
Bo nie potrzeba mi nic a nic. Tylko istnienie wystarcza.
Jestem całkowicie bezpieczny.
Bo mój ziomal świat mnie chroni.
Jestem w pełni spełniony.
Patrzę na drzewa za oknem. Patrzę na niebo. Mam nieodparte wrażenie, że wszystko jest takie... Logiczne. Że życie jest takie proste, takie sensowne, tak łatwe do zrozumienia. Co tu rozumieć, właściwie? Żyj. Po prostu sobie żyj.
Patrzę na tę kochaną naturę i czuję się kochany.
Zamykam oczy.
Z playlisty w końcu odpala się danie wieczoru- Robert Miles- Children (Mangata Bootleg)
Jakie to jest... piękne.
Boże... Chociaż w Ciebie nie wierzę
I wierzę zarazem- weź kurwa zostaw na chwilę te głodne dzieci w Afryce-
I spójrz... Posłuchaj tego... Jakie to jest kurwa piękne...
Pomyślicie teraz- Wow, odkrył starą piosenkę w remixie i się podnieca...
No dokładnie xD Przez dwa lata nie wiedziałem, jak się nazywa.
A gdy ją usłyszałem miesiąc przed tą właśnie fazą,
Nie słuchałem jej specjalnie aż do czasu, gdy się zdeksiłem,
Żeby była najpiękniejsza jak to tylko możliwe.
I była. Mam wrażenie, że się obracam na takim zajebistym młynie świata
Młynie, który mieli wszystkie moje złe doświadczenia.
Nie muszę o nich myśleć, a po prostu...
Czuję je. Czuję się, jakbym tam był, po części.
W tej przeszłości, która przecież już była.
A ja- na nowo ją przeżywam. Tak jakby.
"Teraz i kiedyś" a ja zawieszony w stanie pośrednim. Bycie i niebycie. A ja na ich samiutkiej krawędzi.
Widzę doświadczenie "A", choć teraz bardziej przypomina cały wiersz, niż literę. Jest złożone. Dostrzegam jego wszystkie niuanse i zdają się takie. . . BANALNE.
Zaczynam rozumieć, co dane doświadczenie zmieniło w moim życiu, co z niego wynikło, po co mi było.
Choć nie potrzebuję do tego zrozumienia żadnych myśli,
A jedynie uczucie takiego ciepła, akceptacji.
Więc wiruję sobie w chuj. Fizycznie czuję się jak karuzela, a w umyśle mym również jest karuzela uczuć.
Kręcę się jak smród po gaciach.
Cały czas mając świadomość tego, że jestem w łóżku.
Kołysząc, się obracając... lecąc, przy czym wiedząc,
Że leżę spokojnie i bezpiecznie.
Potem zaczyna się utwór "Mortorcycle- As the Rush Comes"- też jedna z moich ulubionych.
I czuję, jakbym zapierdalał tunelem. Ale nie jakimś szalonym, zrywnym tempem. Takim właśnie idealnym. Dynamiczno- spokojnym. Ale nie jakimś materialnym tunelem jak w metrze. Bardziej takim tunelem światła. Ech, gdybym miał pewność, że takie coś nas czeka po śmierci, jebnąłbym sobie z lasera już przy urodzeniu :D- Parafrazując pewnego kosmitę z kreskówki.
Deksie, ach deksie. Pozwoliłeś mi odkryć, jak bardzo piękny potrafi być świat. Jak to jest być gdzieś poza ciałem. Jak to jest czuć się naprawdę, ale to naprawdę bezgranicznie dobrze. Dziękuję.
Ciała kontury mi nikną, ajjjj
Zaczyna się dysocjacja. Ja
Widziałem już chyba wszystko. Żart
To tylko halucynacja.
Jeśli moje szczęście w tamtej chwili było jedynie złudzeniem, to chcę żyć złudzeniami, bo są dla mnie prawdziwsze, niż prawda.
- 7473 odsłony