benzo :]
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
benzo :]
podobne
Jest 9:40 i ten diaboł nadal trzyma. nie wiem dokładnie, o której godzinie zażyłam, ale myślę, że byłomiędzy 22 a 24 poprzedniego dnia. To był mój pierwszy halucynogen, więc wziełam pół słusznej dawki czyli 1 saszete. W łazieneczce otzrymałam w około 1/3 szklanki praktycznego roztworu wodnego benzo z resztkami soli. Roztwór był gotowy do spożycia :). Podejżewając, że benzo bedzie trzymać dość długo postanowiłam wziąć to na noc , żeby w pokoiku rozeznać co jest, a czego nie ma, i żeby w dzień nie było jakiejś wpadki.
A więc roztwór czekał, wszyscy już raczej spali ;) ..All clear. Miałam dwie szklany. Jedna pełna dziewiczej i niewinnej wody, a druga z roztworem. Jeszcze nieświadoma tego co było za chwile (mimo, że zdawałam sobie sprawe, że to może być niesmaczne : ) golnęłam dwa słuszne łyki. Żołądek nie zgodził się na takie traktowanie, ale zapiłam szybko wodą i jakoś wytrzymałam. Czegoś tak paskudnego to ja chyba jeszcze nie spożywałam. Extremalnie słono-gorzki smak. Plasuje go to, obok gałki (która nie zadziałała) i Maryjki doustnie, w czołówce rzeczy, na których samo wspomnienie chce mi sie rzygać.
Po kilkukrotnym rozcieńczaniu uporałam sie z większością tego co było w szklanie, resztke wylałam. Po prostu wymiękłam. "Moja jama ustna jest pewnie teraz bardziej zdezynfekowana niż niejedna pochwa."-tak sobie wtedy powyślałam i oważ obrzydliwa myśl przez jakiś czas mnie męczyła. Zaczęłam być znowu dobrej myśli kiedy ustąpiło z ust odrętwienie (porównywalne do znieczulenia u dentysty).
Położyłam się zatem do łóżka. Z początku nic. Po jakimś czasie coś zaczęło się zmieniać. Stan trzoche podobny do poalkoholowego i takie wewnętrzne pulsowanie, jakieś drgawki wewnętrzne, które ja czułam, a których któś patrzący na mnie by nie zauważył. (podobnie po Mari mam , może to po prostu bicie serca). Później pojawił sie taki fajny powidok. Coś takiego , jak się macha ręką przed monitorem. Bardzo to ładne :). Sufit robił się coraz wyższy, a potem ściany się zsuwały i wybałuszały. Ożyły :). Potem były światła, które latały w przeciwnym kierunkudo mojego kręcenia
oczami. Uciekały te błyski do źródeł światła. Błyskało nawet przy mruganiu.
Zaczęłam bawić się komórką machajac nią sobie przed oczami zapalonym ekranikiem.
(było ciemno). Komórka w ruchu ma taki przepiękny niemalże namacalny,
niebieski ogon :D. Widziałam też wielu Ludzików Cienia. To są takie
jakby patyczkowe ludziki zrodzone z Cienia, są różnej wielkości. Wyjżałam przez okno i zobaczyłam
faceta zapalającego pod latarnią papierosa, potem przyszła do niego panienka
i zaczęli tańczyć rock'n rolla. Ogólnie rzecz biorąc dużo było ludzików różnych :).
Patrząc na ręcznik zawieszonyna otwartych drzwiach szafki. Zmienił
się w zakapturzonego Yode. Potem po kolei ręczniczek stawał się elfem jakimś,
elfią wróżką, członkiem kukluxklanu, Włóczykijem z Małą Mi i w końcu
zyskał swój ostateczny kształt. Stał się gawronem (krukiem?) z dużym żółtym dziobem,
w płaszczu przeciwdeszczowym i kaloszach. Był chyba taki w jakiejś
kreskówce.
Potem z kolei męczyły mnie dwie foliowe torebki, które leżały za moim łóżkiem
od strony głowy. Jedna stała się takim ślicznym bialusieńkim łabędziem, a
druga taka bardziej podła zamieniła sie w złego niemowlaka (takiego jak na "Pasji" był).
Trochę straszna była taka nieuchronność nadchodzenia świadomości
obecności kogoś tam ze mną w pokoju. Rzuciłam więc te torebki dalej
od łóżka i położyłam się na plecach. Wtedy zaczęły ze sobą rozmawiać.
Poszelestywać. Niewiem czy to benzo czy wiatr.
One rozmawiały w języku torebek 8. (Nie można ufać torebkom
foliowym). Pozbyłam się ich raz na zawsze przydusiwszy je narzutą. Nie miały szans ;).
Powidoki świateł trwały cały czas.
Dźwiekowych efektów nie było na szczęście za wiele. Wyostrzony słuch i lekko zniekształcona
muzyka. Słyszałam ciche mruczenie filtrów w akwarium, całkiem przyjemny dźwięk
jeśli pominąć fakt, że rybek nie mam już od paru lat.
Bardzo wiele ciekawych wniosków wyciągnęłam, tylko że niewiele zdołałam uchwycić bo myśli
przewijały sie tak strasznie szybko (taki myślotok:)), nowe powstawały na zarodku poprzedniej
na zasadzie głupich skojarzeń. Pamiętam, że Ludziki Cienia pracują dla Lucyfera, który chce przywrócić
światłośc na Ziemię, obalić wszystkie religie i uwolnić ludzi.
(Tak, to z pewnością genialny wniosek :] )
Przez całą noc nie zasnęłam (chyba) ani na chwilke. Troche to było
męczące bo byłam zmeczona już po kilku godzinach i bez przerwy miałam nudności (takie żołądkowe i
takie z nic nie robienia ;)) Trwałam, myślałam dużo i oddawałam się innym równie zajmującym rozrywkom.
Muzyka grała prawie cały czas, ale jakoś się na niej nie skupiałam. Nawet nie zauważałam od razu, że płyta się
kończyła. Przy oglądaniu gazet zdjęcia robiły się trójwymiarowe. Zwłaszcza ludzie fajnie wyglądali. Bardzo ładnie to
wygladało bo i kolory się troche modyfikowały.
No i tym sposobem dotrwałam do owegoż ranka (już 11).
Wstawszy odczułam okrutne mdłości, były tez problemy z równowagą.
Moje stopy były jakoś dziwnie daleko w dole. I jakieś takie drgawki miałam.
Ogólnie kiepsko. Trudno mi szybko chodzić bo otoczenie za mną nie zadążało.
Aczkolwiek, mimo wszystko po tej małej(? :)) retrospekcji myślę, że było warto.
Najbardziej zależało mi na halunach, były super, ale troszke za bardzo ulotne.
I jakoś szybko mi spowszedniały bo po jakims czasie nie mogłam sobie wogóle
wyobrazić jakby to było bez tych powidoków i innych cudów.
dobra na "dojście do siebie" po benzo powinna być melisa ("w stanach pobudzenia nerwowego, bezsenności, nieżycie żołądka i jelit")
;)
- 12747 odsłon