byliśmy w bajce!
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
byliśmy w bajce!
podobne
[N]: Jest takie miejsce w środku miasta, które przedstawia bajkę i ta
bajka dla nas ożyła.
[Z]: Bajka to genialny teren do tripowania. Po prostu genialny -
stworzony wręcz do tego. Naga uświadomiła mnie o jego istnieniu :-),
za co jej z całego serca dziękuję, ponieważ było to jedną z przyczyn
niesamowitości tego Tripu.
Sceneria jest jak z bajki i związana jest z Romami. Jest tam miedzy
innymi ogromny budynek, w którym wiszą namalowane obrazy
przedstawiające sceny z roznych epok, jest wiele pokoi, kazdy o innym
wystroju. Lokal ma surowe wykończenie. W niektórych miejscach podłoga
jest betonowa. Meble/dekoracje wykonane są ręcznie. Łazilismy tam
chyba z godzinę i prawie zamordowały nas doznania.
[N]: Wlasnie! ciagle odkrywalismy w nim cos nowego. A w kazdej sali
glosnym echem rozbrzmiewala muzyka. Ale budynek to tylko czesc tej
scenerii. Bajka to kawal rozleglego terenu poutykanego przygodami :)
[Z]: Do tego są rozne obiekty, takie jakby troche niedorobione - np.
mlyny, jakies posągi, górki, błota, wozy romskie (z wystrojem
wewnątrz), kozy, ławy, pełno róznych wykręconych drzew.
[N]: Niedorobione?! Dla mnie byly idealne!!! Jak prawdziwe, jak zywe!!!!
Doświadczyliśmy, ze z LSD jest tak, że po pierwsze uświadamia ludzkie
uczucia i związki miedzy ludzmi na znacznie glebszym poziomie niż to
jest normalnie. To co postrzega się na codzień, to wieszcholek góry
tego, co można czuć do innych ludzi i czego się nie czuje w
skutek różnych głupich blokad, instynktów, przytłaczającej
codzienności, a także po prostu - myśli biegną innymi torami.
[N]: To jest wlaśnie to, co w tripowaniu z kwasem lubię najbardziej:
ta niezwykła bliskość emocjonalna z drugą osobą.
[Z]: Po drodze do Bajki zjedliśmy po 1,5 Czarodzieja . Działo się to
doładnie wtedy, kiedy zadzwonił moj kumpel Jacor - była godzina 18:11.
W miarę szybko dotarliśmy do samego obiektu Bajki, tak
naprawdę nie mając pojęcia, co tam będzie. Naga nie wiedziała, że to
taki potwornie rozległy obszar - byl to jej pomysl, bo widziała obiekt
tylko powierzchownie, ale jej się spodobał.
Przysiedliśmy przy stole, wsród jakiś wozów. Stół stał na dworzu.
Powoli robiło się ciemno.
Nie wiedzieliśmy, że te wozy to część scenerii i mysleśliśmy, że w nich
ktoś mieszka. To był element wzbudzający w nas onieśmielenie i
niepewność. Po prostu przycupnęliśmy, czekając na rozwój wypadków.
[N]: Miałam wrażenie, że jesteśmy dziwnymi gośćmi opustoszalego lokalu,
którzy przyniesli wlasna coca-cole i delicje z nadzieniem wiśniowym :)))
[Z]: Leciała przez głośniki zapętlona muzyczka z imprez lat 60 w Polsce.
Sprzęt klasy: czarne plyty i stare glośniki. Strasznie trzeszczało i
pasmo przenoszenia sprawiało wrażenie telefonicznego.
Skąś leciała ta muzyka, ale nie wiedzieliśmy skąd. W pobliskim wozie
poruszały się sylwetki ludzi. Nie wiedzieliśmy, kim są ci ludzie i co
tam robią.
[N]: Myślelismy, że to oni słuchają sobie muzyki...
[Z]: :-) Usiedliśmy i zaczeliśmy patrzeć w niebo zapoznając się. Ona
trochę opowiadała mi o LSD i jak to jest, co robi w życiu - tak sobie
dociekaliśmy powierzchownie co i jak. Pełnia księżyca, białe chmury na
czarnym niebie. Pojawiły się pierwsze gwiazdy. Wiał wiatr i obłoki powoli
płynęły po sklepieniu świata. Potem stało się... poczuliśmy
pierwsze objawy działania LSD.
Chmury zaczeły być dziwnie piękne. Zmieniły kształty, stały się
puszyste i już nie płynęły równo jak normalnie. Przestrzen wyostrzyła
się. Gwiazdy nie świeciły już białym światłem, tylko błyskały dość
intensywnie na różne kolory, ale jednocześnie były białe... ;-)
[N]: Oj tak, chmury zrobiły sie taaaakie puszyste, miekkie i piekne.
[Z]: Pojawiało się coraz wiecej gwiazd i czuliśmy radość widząc, jak
błyszczą, falują i mrygają.
[N]: Zlomik opowiadal mi, że to satelity, a ja ze nas obserwuja kosmici :)
[Z]: ;-) Radość przeszła w euforię, ponieważ zaczynało to wszystko do
nas docierać w tym samym czasie i potrafiliśmy to zauważać. Światła
kolorowych żarówek - dekoracji teraz zaczęły wpływać na kolory
otoczenia, zostawiając barwne plamy.
[N]: Kolorów zrobiło się nagle tak strasznie dużo, a światło nabrało
tysiąca odcieni.
[Z]: Zafascynowani patrzyliśmy na otaczające i zmieniające się cały czas
otoczenie. Ile skojarzeń... ile rożnych obserwacji...
Wydało mi się, ze bariery miedzy nami zaczęły znikać. To że byliśmy w
zasadzie obcymi ludzmi, po woli przestawało mieć znaczenie. Płyneliśmy
na tej samej fali i to było uczucie przebijające wszystko inne.
[N]: A były jakieś bariery? Chyba od razu złapalismy kontakt.
[Z]: No kontakt tak :-) Ale chyba nie otworzyłaś się na mnie odrazu na
przystanku autobusowym ;-)
Poczulismy dziką ciekawość świata i wszystkiego, co się na nim
dzieje, a wszczególności bajkowego otoczenia. Te zmieniające się formy -
pod względem nie jakis halucyjnacji... tylko tak subtelnie. Tak
jakbyście odbierali świadomością obraz jako co innego. Otocznienie
stało się pełne dzwieków. Słyszeliśmy szelesty, które wydawały się
piękne i zarazem nieznajome. Wywoływały w nas dreszcze i ciekawość.
Brzmiały zupełnie inaczej niz zwykle. Kosmos. Synestezja - mieszanie
się doznań ze zmysłów.
[N&Z]: Nie wytrzymaliśmy i wstaliśmy, żeby się rozejrzeć. I od tej pory
zaczęła się prawdziwa podróż.
[Z]: IMHO LSD to podstawa dla rozwiniętego człowika, dopełnienie
duchowe tego, co daje inteligencja i wrażliwość. Zyskuje się jakby
dodatkowy wymiar odczuć, tym silniejszy, im czlowiek jest bardziej
rozwinięty. Działa jak wzmacniacz tego co zostało juz zdobyte i
wydobywa na zewnątrz w nowej i niedostępnej dotychczas postaci.
Teraz o pani Nagiej.
Przez wiekszość czasu postrzegałem ją jako ciekawskie, zafascynowane,
tak jak ja stworzenie, explorujące otoczenie i euforycznie przeżywające
doznania. Tej obserwacji towarzyszyło uczucie zjednoczenia, które będę
ciąglę podkreślał, ponieważ dawało mi ogromną dawkę energii, satysfakcji i
radosci.
Nie bylo żadnych podtekstów sexualnych - to prostackie w porównaniu z
tym, co czuliśmy i się od nich już na samym początku odciąłem. A ty
Naga ?
[N]: Całkowicie sie z Toba zgadzam. Aż trudno uwierzyć, że spotkaliśmy
sie godzinę wcześniej i połaczyła nas taka jedność. To niewiarygodne.
[Z]: Postrzegałem Nagą cały czas jak Przyjaciólkę i Towarzysza Podróży.
Takiej wspólnej niesamowitej wędrówki, która trwa, spaja i powoduje
powstanie więzi i wzajemnej ogromnej sympatii.
[N]: Dobrze to ujales. I ja mialam w tobie Bliskiego Towarzysza Podroży.
Odwiedzilismy wiele miejsc na terenie Bajki. Praktycznie czulismy z
Nagą cały czas nienasycenie przy oglądaniu coraz to nowych scen,
postaci, kolorów. Pamiętam, ze obrazy bardzo działały na uczucia i
emocje.
[N]: O rany a pamietasz jak krzyczałam, że tyle tu fajnych rzeczy, że
nie wiem, w ktorą isc stronę i biegalam w te i spowrotem, nie mogąc
się zdecydowac????
[Z]: No pewnie :))) sam miałem podobne dylematy ! Dało się odczuć dość
mocno zjawisko polegające na tym, ze dopiero skupienie się na
elementach otoczenie powodowało nagły (ogromny) wzrost
zainteresowania. Do tego momentu były obojętne.
[N]: Bo jak zaczynales sie im przygladac to one zaczynaly ozywac!
[Z]: O, o, o - dooookładnie :-) To powodowało w nas fascynacje :-)
W jednym z pomieszczeń stały 2 łózka. Wzór na nich przypominał trochę
marmur. Oprócz tego były dość brudne. Te czynniki sprawiły, w
pewnym momencie Naga zawołała, ze widzi prawdziwe trójwymiarowe płyty
marmurowe. Po chwili widzieliśmy już oboje to samo, radośnie
komentując niesamowite doznania :-).
Jedno z interesujących doznań wywołały podkładki na podłodze,
rozrzucone i wprasowane w beton na ziemi. W skutek stymulacji LSD,
wydawały się niesamowicie pięke, a po dłuższym zatrzymaniu wzroku
ożywały i zaczynały fosforyzowac na niebiesko i falowac razem z resztą
podłogi.
Latalismy po błotach, po górkach, po dachu budynku. A on sam
mial jakies 200 m długości - taki dłuuugi niski budynek, na którego
dachu rosły drzewa. Pierwsza myśl, kiedy go zobaczyłem, to chęc wejścia
na górę. Na początku zrezygnowaliśmy z niego, ponieważ wydawał się
nierealny, ale jak się okazło, jednak była to pomyłka i przemierzyliśmy
przestrzen biegnąc koło rozwalonych kominów i pochylonych z dachu drzew.
[N]: Aha, to mi przypomina nasz pociag do rusztowan! Wszedzie gdzie
dalo sie wspiac od razu chcielismy wlazic!!
[Z]: Tak, szczególnie na to rusztowanie wielopiętrowego budynku,
podczas końcowego powrotu do cywilizacji ! :-))
W kulminacyjnym momencie podświadomie dotarliśmy do najwyższego
punktu w Bajce i ogarnęliśmy cały teren, dotychczas postrzegany jako
fragmenty. Poprzenio nie łączyliśmy ich bezpośrednio ze sobą,
przytłoczeni doznaniami, wytwarzanymi przez zmysły skanujące
otoczenie.
[N]: Wtedy ogarnęła mnie straszna radość i poczułam, że wreszcie
się to stało, tak długo na to czekałam! Wreszcie nauczyłam się latać!!!
Ja lecialam, byłam nad Bajką, widziałam wszystko z góry, ja....
LATAŁAM!!!
[Z]: W jednym momencie wszystko sie zespoliło i wtedy właśnie
weszły CEV-y.(wrazenia wzrokowe, wzmocnione kolory, smugi, błyski).
Przy pełni księżyca były naprawdę piękne. Księżyc świecił jak słońce i
pulsował. Był kolorowy i taki... jasny. Na tarczy wyraźnie widziałem
kratery.
[N]: Niebo było naprawdę niezwykłe, wyglądało
jakby też bylo z bajki!
Staliśmy tam jak cięlęta, oparci o grubą barierkę w dziurawym moście
(miałem wrażenie, że to przełęcz nad jakąś przepascią, wysoko
wysoko...) i patrzyliśmy wzruszeni na miesiąc i całą Bajkę, targani
kosmicznymi emocjami i krzycząc z radosci. A byliśmy prawie obcymi
ludzmi na początku, którzy przypadli sobie wstępnie do gustu
konwersując przez emaila.
Choćbym pisał cały dzień i pokazał fotki z tego, co widziałem, czy nawet
film, to i tak dużo to nie przekaże... Zapachy powodowały skoki
emocjonalne. Czulismy się jak pierwotni ogarnięci i przytłoczeni
ogromem przyrody.
To trzeba przezyć z kimś bliskim. Z kimś kompatybilnym emocjonalnie...
Ech ! LSD strasznie zbliża ludzi... Czuliśmy taaaaaaaką jedność...
taką ludzką, przyjacielską, jak ludzie, którzy robią cos niesamowitego
razem i mają ten swój malutki świat przez chwilę.
Pod koniec wydawało mi się czulismy się podobnie, jakbysmy spedzili ze
sobą jakąs wycieczkę górską, zjednoczeni wspólnymi i jednocześnie
przeżywanymi doznaniami.
Podczas rozmów wystepował bardzo przyjemny efekt - chcesz przekazac co
czujesz, ale placzą ci się słowa. A druga osoba nagle kończy to, co
mówisz i mówi, że ona czuje to samo, chociaż nigdy nie byłbyś w stanie
tego przekazać.
To było cudowne. LSD ma tyle faz działania, ze cały czas nie czułem
się zmeczony czy znużony tym, co się dzieje. Każda zmiana otoczenia
wywoływała skrajnie inne doznania. Pamiętam , że z biegiem
przyzwyczajałem się do euforii i różnych wrazeń zmysłowych, coraz
bardziej zauważając własny umysł.
Pani Naga Twarz, lat 28 jest stworzona do tripowania. Mówilem do niej
"nakwaszona pani psycholog" - studiowała psychologię :-), co się nam
ogromnie podobało. Ciekawe dlaczego ?
[N]: Tak strasznie mnie to śmieszyło :) Złom też jest idealnym partnerem
do tripowania. Jest bardzo bogaty wewnetrznie, wrażliwy i twórczy.
A do tego, tak jak ja, pozytywnie nastawiony do życia.
[Z]: Chyba ani razu nie było między nami zgrzytu - nawet przez zjedzeniem
LSD. Przynajmniej ja nie zauważyłem. Miałem wrażenie ze oboje jesteśmy
entuzjastycznie nastawieni do pomysłu wspólnego zjedzenia LSD :-)
Potem działo się jeszcze duzo rzeczy, opuscilismy bajkę i
spacerowalimy radośni za rękę po okolicach lasku powoli zbliżając się
do cywilizacji. Jazda zmieniła charakter na bardziej refleksyjny.
Rozmawialiśmy dużo o tym, co odczuwamy i przeżywamy, jak LSD jest w
stanie zmienić człowieka.
W pewnym momencie Naga wykrzyknęła, ze widzi najpiękniejszy widok w
jej zyciu :-) Zobaczyłem drzewo błyskające w swietle latarni i lekko
falujące niebiesko-fioletowo-jasne pąki. Był to zaiste cudowny i
niesamowity widok !
[N]: A Zlom na to: "Osz ty w pysk!" :)
Jeden z najprzyjemniejszych momentów zdarzył się na samym końcu.
Strasznie mocno się przytulilismy, tak szczerze i dziką radoscią - jakby
było to dopełnienie empatii, przyjaźni i wszystkich pozytywów jakie
między nami zaszły.
Czułem sie wtedy niesamowicie i ogarnęło mnie wzruszenie.
[N]: Wiedzialam, ze zyskalam bliskiego przyjaciela. Czulam to.
[Z]: Zrozumiałem tyle rzeczy, jesli chodzi o kontakty z ludzmi. Zrozumiałem
tez mnustwo innych zależności - świadomie już ich nie pamiętam, ale
ciągle we mnie gdzies tam siedzą, zmieniając zachowanie.
[N]: Przezyłam fantastyczną podróż pełną radości i skrzydlatego
szczęścia i poznałam wspaniałego człowieka. Dziekuję Ci Zlom.
[Z]: Ja również Ci dziękuję Naga Przyjaciółko :-) Niesamowita z Ciebie
kobieta !
Kind of magic...
- 7983 odsłony