damiana - perwersja w wersji light czyli podarunek samego pana naszego szatana

Rok temu otrzymaliśmy z dziewczyną sadzonkę Turnera diffusa jako prezent do nowego mieszkania . Wiedziałem o afrodyzjakalnym działaniu tego ziółka , ale moja kobieta jest wielką miłośniczką roślin i nie pozwalała mi nawet skubnąć listka z jej zielonego pupilka . Wreszcie kilka tygodni temu przyszedł czas , aby damianę troszeczkę przyciąć , gdyż wyrosła z niej prawie 1,5 metrowa smukła panienka , a przycinanie pomaga w rozkrzewianiu się . Oczywiście zabrałem się do pracy i już po kilku minutach miałem przed sobą pełna miskę liści i kwiatów - po ususzeniu wyszło tego około 20 gram . W sobotni wieczór skręciłem sobie dużego blanta z prawie 2 gramów ziółka , a resztę zaparzyłem w termosie przez godzinkę z dodatkiem miodu i 3 plasterków cytryny . Wypiliśmy z Anetą po jednej dużej filiżance naparu , ja dodatkowo wypaliłem skręta z damianą - całkiem przyjemny dym , choć paliłem bez filtra nie czuć żadnych niepożądanych substancji . Po 30 minutach zacząłem odczuwać delikatną zmianę percepcji , lecz było to tak subtelne że nie mogę napisać nic poza tym iż coś się zmieniło w pojmowaniu otaczającego mnie świata . Znikły wszystkie troski i zmęczenie jakie niósł ze sobą kończący się właśnie tydzień . Zacząłem się bez powodu uśmiechać (miałem podobno wyraz twarzy jak mój kot gdy coś nabroi - tak powiedziała Aneta). Po 2 godzinkach poszliśmy spać i wówczas moja spokojna pruderyjna Anetka zmieniła się w niewyżytą kocicę, a ja też stanąłem na wysokości zadania :)

Damiana na stale wejdzie do naszego domowego użytku , nie jest to może tak silny euforant czy relaksant jak mj, lecz jej działanie jest bardzo zauważalne i pozytywne .