dopalacze czyli palenie zwojów w mózgu
detale
raporty cannabisjaktlen
dopalacze czyli palenie zwojów w mózgu
podobne
Witam już po raz drugi zacnych forumowiczów, dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć o swoim doświadczeniu z dopalaczami
(w tym konkretnym przypadku chodzi mi o syntetyki czytaj: Mocarz etc.)
Jak wspomniałem w poprzednim TR mieszkam w uk. Jeszcze jak mieszkałem w PL miałem sporadyczne doświadczenia z tym syfem ale co dopiero w uk popadłem w to troszke mocniej.
Więc wprowadziłem sie do uk. nie znałem praktycznie nikogo (może jedną osobe) wyszedłem do parku i tam spotkałem rodaków, jako że lubie przypalić sobie zioła poprosiłem nowo poznanych ludzi żeby mi coś ogarnęli, jednakże oni stwierdzili iż dopki są lepsze
[pomyślałem że skoro już to paliłem to spoko czemu nie] w uk są tak zwane: "Mamba" "Pandora Box" jeszcze jest pare nazw ale niestety, na daną chwile nie jestem w stanie przypomnieć sobie ( a tamto towarzystwo już dawno zostawiłem).
Ale przejdzmy do sedna, pierwszy raz doświadczenie w uk miałem w jakimś małym lasku, przewrócone drzewo na którym można usiąść i wiadro (tak wiadro). Rozpalam mieszanke dopka z tytoniem, sciągam pazłotko, Biore bucha i odrazu efekty są odczuwalne, ciężar na głowie, schematy różnego pokroju. I to jest dość ciekawy ( i jednakowoż przerażający) aspekt tego syntetyku
Przed paleniem - Każdy gada, w miare miła atmosfera smiech itp. Po zapaleniu- każdy umiera, brak kontaktu ze światem, czasami odruchy wymiotne. Ślina wyciekająca z jamy ustnej ogólne odcięcie, oni to starzy wyjadacze tego syfu, ja amatorem byłem wtedy i nadal jestem więc jeszcze gadałem i starałem sie przyjmować jakieś większe korzyści z palenia tego niżeli siedzenie w bezruchu tudzież telepanie sie i ślinienie, po zadaniu pytania dlaczego to palą "Bo musze". ( nie raz zostawialiśmy takiego ruska samego sobie bo nie był w stanie sie nigdzie ruszyć a kontaktu z nim za uja nie było [ dodatkowo pamietam jak opowiadał mi że obudził sie po paleniu pandory oparty o jakiś samochód na drugim końcu miasta]) Czyli w praktyce chłopak sie teleportował. Mnie jakoś nie szczególnie ciągnęło do tego ale leciałem za grupą, Mieliśmy jednego typa nazwijmy go "K" który był w stanie zrobić dosłownie wszystko za bucha, dosłownie. Członkowie owej grupy kazali mu robić salta (chociaż mu to nie wychodziło i przeważnie kończyło sie na samookaleczeniu) to i tak to robił, ogólnie był bardzo petowany. Czyli okładany wszystkim co było pod ręką począwszy od patyków,kamieni kończywszy na pałkach teleskopowych kastetach (co najlepsze sam do nas przychodził) W przeciągu tych paru miesięcy sam byłem świadkiem łamania mu rąk,robienia skaryfikacji (raz nawet miał na twarzy bliznę bo jeden osobnik z tej "grupy" pierdolnął mu w ryj żelazkiem XD)[[PODKREŚLAM ZE NIE POCHWALAM TAKIEGO ZACHOWANIA!!!]]. [to sie działo jeszcze zanim ja dołączyłem do tej grupy, nie podobało mi się to ale nic z tym nie robiłem niestety] Raz nawet była sytuacja gdzie K wjebał typowi kose w nogę (od tak po prostu) bo powiedzieli mu ze jak chce bucha to musi to zrobić więc to zrobił [ogólnie ostrze noża przeszło ok.5mm koło tętnicy (na szczęscie randomowego przechodnia)] Na daną chwile K zniknął, przez ponad 3 lata nie ma po nim śladu (może trafił do psychiatryka kto wie). Codziennie kminienie jak tu sie upalić dopkiem, już nie wspomnę o kradzieżach różnych rzeczy byleby sie ujarać tym syfem Ogólnie rzecz biorąc bawiłem sie w to jakoś około 4-5 miesięcy (dzień w dzień) w tym okresie złapały mnie jakieś 3 bad tripy, jeden pamiętam do teraz ale troche jakby przez mgłe. zapaliłem wiadro, ale zauważyłem zaraz po wypuszczeniu dymu że faza przybiera za mocną siłe i już wiedziałem że coś jest nie tak. Siedziałem na tym przewróconym drzewie ( przez tamten okres to była nasza standardowa miejscówka) i nagle ni z pizdy zacząłem sie kołysać ( tak jakby błędnik zaczął mi wariować po prostu nie byłem w stanie utrzymać prawidłowo pozycji siedzącej ) po ok. 10 minutach dotarłem do takiego stadium telepania sie ze spadłem z tego drzewa i swiat nabrał czerwonego koloru, wszystko było dosłownie czerwone, wtedy wydawało mi sie że mam coś na wzór wylewu krwi do mózgu stąd ten wszechobecny czerwony kolor, trawa czerwona,niebo czerwone, ludzie wokol czerwoni itp itp, Rutynowe rozkminy o tym że to koniec że umrę, najgorsze w tym było to iż nie byłem w stanie wypowiedzieć żadnego spójnego zdania, coś jakby zdrętwienie ust i języka więc w praktyce gdy chciałem coś powiedziecieć brzmiało to jakby ork z qutasem w ryju chciał gadać. Porzygałem się z 3-4 razy poszedłem do domu i do końca dnia odczuwałem skutki tego bad-tripa. Reasumując cały temat: dla mnie jest to bardzo mózgojebna używka, ogólnie przez ten okres widziałem ludzi którzy grupami siadali razem po zapaleniu pandory i siedzieli na dupie śliniąc sie i nie potrafiąc wydobyć z siebie jakiegokolwiek dzwieku, po prostu tam byli i tyle, i to jest smutne nawet bardzo, spróbujcie sobie wyobrazic grupkę ludzi (ok.8-10 typa) każdy siedzi albo stoi i sie ślini, oczy zamknięte, ogólny brak kontaktu. Nie bez powodu mówi się że syntetyki palą styki. Więc jeżeli zioło przestaje cie klepać i chciałbyś sięgnąć po coś tego rodzaju, stanowczo odrazam ( ja powiedziałem sobie dosyć po Trzecim bad tripie) Już lepiej jest zrobienie sobie przerwy i piznięcie potężnego korsunga niż sięgać po ten syf.
- 16811 odsłon
Odpowiedzi
Oby to był fejk...
"...i to jest smutne, nawet bardzo..."- a jeszcze smutniejsze jest to, że zadawałeś się z takimi ludźmi. I to po co? Żeby palić dopsy? Ambitnie. Smutne jest to, co robili temu gosciowi. Jak mniemam byłeś zbyt miękki żeby im się postawić. Smutne jest to, że tak mu sprali tym beret, że był gotów dźgnąć kogoś nożem. I na koniec- smutne jest to, że mogłeś być takim kolejnym ich przydupasem, jakbyś w porę nie zastopował. Nie mam pytan- bardzo dobrze o Tobie świadczy " XD" po zdaniu "zajebał mu w ryj żelazkiem". Świat też ma swoje żelazko- karmę. Współczuję Ci, że musiałeś mieć takich znajomych i niemniej tego, że takowych chciałeś.
Powodzenia.
https://youtu.be/0_h4wFXMazk
Żenada
Żenada.
(y) MDM
(y) THC
(y) might be all ?