dxm hardcore trip
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
dxm hardcore trip
podobne
Barney
Nazwa substancji:
Bromowodorek Dekstrometorfanu (DeXtroMethorphan Hydrobromide) popularnie zwany DXM :D
Specyfik:
Acodin 15 mg opakowanie zawiera 30 małych białych tabsów bardzo gorzkich. Dostępny w każdej aptece w cenie 5.xx zl niestety na receptę ale przy dobrej ściemie obejdzie się bez :)
Dawka całkowita:
480 mg na 60 kg masy ciała + (650 mg paracetamolu + 60 mg pseudoefedryny zapodanych z rana w postaci Grypoleku)
Poziom doświadczenia użytkownika:
Ogólnie średnie z psychocobami jednak raczej słabe, pierwszy raz z DMX
Stan umyslu:
Od samego rana pozytywnie nastawiony w dobrym humorze dzień się ładnie układał :) Poprostu SUPER
Sposób zażycia:
Wszystko wszamalem zapijajac róznymi płynami
Intencje:
Zabicie czasu oraz experyment z nofą zabawką
Efekty:
Ogólnie to chyba mnie zmieniło. Poczułem respect dla psychocobów. Dziwny lęk wogule przed drugami ??
7:00
Budze sie z rana, słoneczko za oknem już zaczyna grzać zapowiada sie fajny dzionek. Wszamałem śniadanie wziołem 2 tabsy Grypoleku bo jestem z leksza chory i wale do szkoły. Pamiętam o Acodinie zakupionym poprzedniego dnia wiec na wszystko mam dziwną ochotę :) Dodam jeszcze ze Grypolek to bardzo ciekawe połaczenie chemi... hehe poprzedniego dnia nieźle mnie wyczesał w dawce 3 tabsów na pusty brzuch o-O
12:30
Właśnie jest długa przerwa. Ide z qmplem do kibla w celu wypalenia jednego foxa short. Naszła mnie tam ochota zarzucenia pierwszych Acodinów. Pytam się go czy wszamie ze mną jednak on nie chce, mówi ze dziś z dziewczyną sie spotyka i nie może ... cóż więcej dla mnie :) Troche przestraszony wparowaniem ochroniarza do kibla zjadłem tylko 2 tableki i wbiłem sie na lekcje.
14:20
Po szkole poszedłem do baci zjeść obiad i nagrać płyte nofa z mp3 na baze która planowalem nocą :) Aby zabic czas w oczekiwaniu na posiłek wciągnołem kolejne 3 Acodiny. Niestety nie było czasu zeby nagrać płyte bo miałem kilka telefonów. Postanowilem wpaść potem :P
15:00
Jade autobusem do domu. Nagle czuje ze weszła pierwsza dawa ... :) Czuje sie wyluzowany, bardzo spokojny. Jest mi lekko i przyjemnie. Niestety nadal odczówam warunki pogodowe które sie troche pogorszyły :( Jednak nie robi mi to już większej róznicy.
15:30
W domu zjadłem sobie coś słodkiego, jakieś ciacha do nich dostałem cherbatę gorąca którą zapilem kolejne 5 Acodinow. Na 16:00 miałem mieć spotkanie do bierzmowania, więc zaraz po zarzuceniu wyszedłem do kościoła :)
16:10
Okazuje się że spotkanie jest na godzine 17:00. Troche sie tym wqurzylem ale pomyślalem ze będe miał czas żeby zebrać kase na faje :P Spotkałem qmpli złozylismy sie ale mało kasy wyszło wiec zapuściliśmy Aresy o-O
16:50
Paląc sobie to siano poczułem dziwne ciepło. Zrobiłem sie nieziemsko lekki. Mój umysł wpadl w stan nirwany. Wszystko mnie cieszyło i bylo przyjemne. Niczym sie nie przejmowalem. Miałem kontakt z otoczeniem ale nie bawiło mnie ono. Wolalem się bic z własnymi myślami które były bardzo jasne i przyjemne.
17:40
Spotkanie dobiega końca. Dziwnie się czuje tu ogarneła mnie euforia jak po pixie. Niestety nie ta sama moc. Byłem juz dość mocno znieczulony i mięśnie miałem gumowe. Qmpel zauwazył że wyskoczyła mi wysypka. Dopiero potem dowiedziałem sie dlaczego... heh za puźno :P Zauwazyłem jeszcze ze kiedy szliśmy i podrodze wbiliśmy sie do jakiejś klatki to strasznie rajcowało mnie ciepło tamtejszego kaloryfera :)
18:10-22:30
Znóf u babki. Wpada qmpel ide z nim zajarac i obgadać impre jutrzejszą. Wkońcu dzień wagarowicza :) Odpoczywam, wczuwam się w klime. Wygladam jak pantera centkowana ale leje na to :) Długo zajeło mi nagranie płytki za dużo chciałem wrzucić. W końcu wpada po mnie siorka od koleżanki i odwozi mnie do domu na moj trip :D Yeah nareszcie sobie myśle.
22:30-23:00
Czujac nadal efekty poprzednich tabsów postanowiłem dorzucić sobie jeszcze kilka... hehe :P Zaczołem od 5 tak po 5 min kolejne 5 potem zarzucilem juz naraz 10 czyli wszamalem juz cale opakowanie. Wtedy nie myślalem ze tak mnie to wyczesze.
23:10-23:25
Zaczyna wchodzić wszystko naraz. Wchodzi dość szybko ale w odsępach czasu mniej wiecej takich jak łykalem. Słuchajac muzy która była wprost nieziemska miałą 4 wymiary. Dosłownie mogłem jej dotykać. Było zajebiscie. Zaczołem miec pierwsze visuale. Mogłem dotykać muzy. Dosłownie niektóre kawalki biły ciepłem. Widziałem wyraźną świetlistą poświate od monitora. Zaczął rozmywać sie obraz. Gałki oczne zawijały sie w różne strony. Mialem dziwne zwidy słuchowe. Przez słuchawki słyszałem sąsiadów :P
23:25-23:40
Kładę sie na łóżko. Światło od telewizora rzuca zajebiste ciene na żyrandol. Zaczynam miec visuale na otwartych oczach (OEV). Cienie tańcza. Zaczynaja wychodzić ze ściany !! Staja się dosłownie trójwymiarowe. Mogłem ich dotykac. Zatraciłem totalnie poczucie odległości. Muza mnie rozgrzewała. Ogulnie coraz bardziej było mi gorąco.
23:40
Wstaje ide do kibla. Chce mi sie niby lać. Dodam ze po spożyciu Acodinu nie czułem swędzenia ale miałem dziwną ochote na żyganie... jednak nie sam odruch wymiotny. Więc nie spodziewałem sie nic złego przezyc w klozecie. Dodam że chodzenie było nielada wyczynem. Nie wiedzialem gdzie jest góra a gdzie dól. Szedłem opierając sie o ściany. Nie wiedziałem gdzie jestem. Szedłem raczej odruchowo niż z pamięci. Nie zapalałem światła bo wiedziałem ze moge miec ostro zjebane oczy i nie chciałem zeby stara je zobaczyła. Dziwne ale widzialem w ciemności. Niestety oczy biegały kazde w inna strone i ciezko było powiedzieć co widze. I tak wszytko było bardzo zamazane.
23:45-0:30
Zaczeło się moje piekło. Kiedy otworzyłem klape od klozetu zebralo mi sie na wymioty. Zaczołem rzygac. Włozylem głowe dosłownie do muszli. Totalnie nie wiedzialem gdzie jestem. Utracilem kontakt z rzeczywistością. Wychodziła ze mnie zółć. Kiedy miałem sekunde przytomności niestesty nie zobaczyłem zadnego tabsa :( Muszle postrzegałem jako wielka przestrzeń. Cos jak ogromny ocean ale z wymiocinami. Oczy mialem zapłakane od żygania i goraczki. Widziałem jak pod wodą dosłownie. Heh ale i tak nie mogłem określic wielkości niczego. Chociaz klęczałem i opierałem sie rekami oboma na desce nieziemsko mna zarzucało. Czasami wychodziłem z ciała i chodziłem po oceanie żygowin. Ciekawe przezycie dośc. Dodam ze wogule nie czułem zapachu. Dźwieki docierały do mnie jakbym byl głeboko pod wodą. Błednik miałęm totalnie rozregulowany. Gubiłem sie w myślach. Czasami wogule je wszystki stopowałem i łąpalem świadomość. Ale nie moglem wygrać z drugiem :(
0:30-2:30
Stara woła mnie z klozetu co robię. Ledwo co to słyszę. Żeby nie złapać przypalu zbieram się na 10 sec i ściemniam ze zaczynam sie kąpać. Często to robie nocą, a że kąpie się bardzo długo to było najlepsze wyjście. Dodam ze krzyczałem przez drzwi ale z muszli klozetowej... jakoś nie pomyślalem że bedzie slychać. Ale stara chyba nie zauważyła ze coś jest nie tak i poszła spać. Zbieram się podpierajac sie o zlew i pralke i wszystko po drodze co się da idę zacząc lać wode do wanny. Odkrecam ją chociaż jest gorąca wydaje mi się zimna. Odkreciłem lekko zęby się długo lało zawsze wiecej czasu będzie. Nagle znow rzuciło mnie na wymioty i speedem do muszli wale. Teraz jest najgorzej. Trace co chwile świadmośc. Dosłownie przytomność umysłu. Wogóle nic nie dociera do mnie. Jestem w swoim świecie. Zupełnie innym. Nie czuje ciała. Jednak co pewiem czas mam ogrone problemy z oddychaniem. Tak mnie cos dusi, ściska, nierówno oddycham i na dodatek bardzo cięzko mi wogóle wciągnąc powietrze. Nos mam zapchany wiec postanowilem się wysmarkać. Faja z nosa wciągneła mnie na kilka sekund... bardzo ciekawa i przyjemna mi sie wydałą. Wprost cudowna. Jednak teraz do problemów ze świadomościa, oddychaniem, doszła arytmia. Coś takiego jak po gigantycznej dawce efedryny. Ogólnie czułem cialo cos jak po 2 paczkach Tussipectu, kofeinie, aspirynie i alkocholu naraz. Do tego jeszce dodac uczucie spalenia i kwasowe haluny. To mniej wiecej oddaje moje przeżycie. Chyba moge to porównac do bielunia. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Chociaz bardziej brały mnie efekty fizyczne niz psychiczne. Ogulnie to był koszmar. Od kibla chodziłem co chwile nagi do wanny. Czułem sie potwornie. Dziwne ale gorąca woda mnie chłodziła. Wogule patrzenie na wode mnie uspakajało jakoś. Ale nie tak żebym coś mógł zrozumieć. Co kilka min mialem róznorakie halo. A to ze korek z wanny zyje. A to że wody zaczyna przybywać. Ale wogule na nie reagowałem. Widziałem je ale wszystko było mi obojętne. Gdy spojrzałem na wyciagnietą reka wydala mi sie ogromna poprostu giantyczna. Tak samo bylo ze stopami pod wodą. Tylko ze mocniej były wieksze niz wanna. Strasznie mną to wszystko rzucało. Nie mogłem nic zrobic ze sobą. Po drodze kiedy patrzyłem w lutro idąc raz z kibla do wanny zobaczyłem się. Boże co to za widok. Jeszcze tak zećpanego człowiek jak byłem nie widziałem. Oczy czerwone całe. Nie jak po spaleniu 10 x mocniej. Dosłownie jak u królika. Źrenice gigantyczne. Nie widac wogule tęczówki. Oczy mokre od lez. Pod oczami wory wielkie. Jakbym tydzień nie spał. Cały jestem czerwony. Bardzo czerwony dosłownie jak żul stary. Mam wysypke do potęgi juz nie tylko na twarzy. Małe czerwone kropeczki od gorączki. Dodam moze ze jeszcze przy zarzucaniu jak spojrzałem na termometr bo udało mi sie po niego iść po pierwszej seri tak miałem juz gorączke 38.8 co jednak mnie jakoś nie zmartwiło bo podobało mi się to ciepło. W łazience uważam że mogło dojść prawie do 40 tempreturka moja. Z czasem od płaczu z gorąca pojawila mi sie ropa od oczami. Bardzo dużo. Nie mogłem pić. Bardzo mi sie chciało ale nachylenie się nad zlewem było prawie niemożliwe. Tak mną rzucały drgawki ze albo w wannie siedziałęm albo z głowa w kiblu mniej wiecej spałem. Dodaj jeszcze ze non stop leciał ze mnie pot. Ogromne ilości. Non stop czułem drobne kropelki spływające mi z czoła. Zauważyłem też ze mam bardzo zimne ręce. A twarz niesamowicie gorącą. Wkońcu zaczołem się modlić. Kiedy wylapałem na minutke świadomość poprostu się przeraziłem ze umre i modliłem się. Bardzo było cięzko. Ale jakoś to szło. Chociaż raczej mało sie modle jak mam giga doła tylko. Co zdarza sie raz na rok. Strach mnie opanował na chwile ale zaraz potem adrenalina przegrala z Acodinem. To był koszmar. Dodam jeszcze że wogule zatraciłem poczucie czasu. Dłużył mi sie w mekach strasznie. Jakbym miał tripa przez 10 godzin. Około 2 chyba tak kiedy udało mi sie podejść do zlewu i napić sie wody złapał mnie nieziemski odruch wymiotny. Wode szybko wyżygałem ale udało mi się znów napić. Dodam ze cały czas wyglądałem jak gówno rozjebane na drodze. Poczułem się troche lepiej po wypiciu. Odwodnienie troche odeszło zdaje mi się. Poczułem na siłach iść do pokoju. Było to bardzo cięzkie. Wogule czułem się jakbym szedł przez czarna plame do siebie do pokoju. Nadal miałem spazmy ostre ale olac to.
2:30-?:??
Wchodze do siebie. Zostawiłem włączonego kompa. W słuchawkach leciała muza. Nie mogłem jej sluchać. Wogule mnie odrzucało od kompa. To światło strasznie raziło dziwnie obraz stateczny. Ledwo co widziałem kursor. Był taka biała plamka na kolorowych plamakach. Dziwnie wyglądał. Jakoś udało mi sie wyłączyć kompa. Nie wiem sam jak. Nadal miałem włączony TV. Jednak on był mi obojętny. Wogule prawie nie słyszałem dzwieku jego. Nie dochodziło do mnie co się tam dzieje. Siedząc na łużku i patrząc sie na niego miałem nadal dzifne wizje. Jakieś że przybliża sie do mnie TV. Nagle w niego wpadam i jestem gdzies na bliskim wschodzie. Czułem się jak Neo z Matrixu wpadajac w ich rzeczywistość. Wszystko było stateczne takie i martwe jakby włączyć pauze w video. Rozglądałęm sie bezsensowenie szukajac czegoś. Po jakimś czasie udało mi sie położyć. Ale nadal nie mogłem spać. Nie miałem juz wizji z żyrandolem. Byłem zabardzo oderwany od rzeczywistości. Po pewnym czasie udało mi sie wyłączyć TV. Dalej chyba zasnołęm ale wiem ze napewno nie odrazu bo przyszedł strach przed śmiercią znów. Wogule nie wiedziałem leżąc gdzie jestem.
7:00 - Kolejny dzień
Budze się rano jakby wyrwany z strasznego koszmaru. Cały mokry ledwo żywy. Zaczynam szykować sie na impre. Czegoś się troche boje ale wogule nie da sie porównac tego z wczoraj. Wogule nie dowierzam w to co się stało. Gigant problemy z pamięcia. Jestem jakiś nieobecny.
10:00
W kwadracie u qmpla wypiłem dosłownie 2 kielkonki wodki. Boże jak mnie wyczesało. 10 min w kiblu miałem flash backa przezyć wczorajszego dnia. Shiza do potegi mnie ogarnela. Żygałem strasznie "płytko". Wróciły oczy z poprzednigo dnia. Na szczescie inne efekty nie. Latwo bardzo sie zebrałem i znof zaczołem sie dobrze bawić. Wyglad też minął ale dopiero jakos po godzinie.
Podsumowanie:
Nauczyło mnie to szacunku dla drugsów. Wogóle to było moje najmocniejsze przeżycie. Zawsze wiedziałem ile czego brać i miałem umiar. Tutaj nie byłem pewny i bardzo źle się to dla mnie skończyło. Ciesze się że nie wykitowałem. Ogólnie po tym życie wydaje mi się zajebiste. Zmieniło mnie to troche. Zaczołem wiecej myślec nad tym co robie. Jednak mam dziwna ochote znof zarzucić DXM. Jednak mam nadzieje ze stach mi nie pozoli. Boje się ze pokusa z jego doznań jest zbyt wielka. Nie da sie porównać do niczego innego. Nie wiem sam ale chyba należe do ludzi którym dekstrometorfan otwiera 2 rzeczywistość. Ale obawiam się że troche go nie trawie dobrze... To nieziemsko mnie wzmocniło. Teraz nic już chyba nie jest wstanie mnie zaskoczyć. Chociaż znająć siebie... kto wie co jeszcze zrobie :)
Pozdrofienia dla ludzi kochajacych odmienne stany świadomości !!
- 8939 odsłon