[entada rheedii] działanie z dużym opóźnieniem
detale
Plus wiele innych wynalazków.
raporty anon
- [N2O] Co w tym fajnego?
- [Synaptolepis Kirkii] Średniej mocy zioło snu
- [Helinus Integrifolius] Ubhubhubu nie kopie
- [Silene Capensis] Narzędzie do sennych podróży
- [Entada Rheedii] Działanie z dużym opóźnieniem
- [Aceton] Gra nie warta świeczki cz.1
- [N2O] Rzut okiem na ulotny świat psychoaktywnego gazu
- [Calea Zacatechichi] Okropny smak, lipne działanie.
- [Szałwia Wieszcza] Nieplanowana wizyta po innych wymiarach
- [HEX-EN] Subiektywne spostrzeżenia na temat działania
[entada rheedii] działanie z dużym opóźnieniem
Entada Rheedii inaczej African Dream Herb czyli Afrykańskie Zioło Snu. Występuje w formie wielkich twardych nasion wielkości kasztanów, które w środku mają jasny biały twardy miąższ który jest tą porządaną częścią. W tym raporcie piszę o 50x ekstrakcie z tego miąższu.
11.11
Śniła mi się tylko sceneria a było to pole z wysokimi kępami trawy które unosiły się na wietrze. Kolory były bardzo żywe, wręcz pastelowe. Pamiętam szum wiatru między kępami traw w tle.
13.11
Dziwna sytuacja w kuchni przy stole podczas walenia alko z jakimiś randomami. Nie wiadomo skąd leci muzyka uk garage – dookoła nie było żadnego źródła dźwięku.
14.11
Wiele godzin byłem jakby zawieszony między różnymi snami uwikłany w sytuacjach przypominających te z mojej przeszłości, do których jednak nigdy tak naprawdę nie doszło. W jednej z tych sytuacji byłem na hali w pracy na której były rzeczy którymi ktoś powinien zająć się już dawno a mimo to były ciągle odkładane w czasie, czekały aż się nimi zajmę ja lub ktoś inny. Do hali wchodziło się kompletnie inaczej niż się z niej wychodziło, odczułem wrażenie jakbym już wcześniej tam pracował a mimo to miał nagle jakieś otumanienie i się kompletnie zgubił nie mogąc wyjść z miejsca pracy. Typowy znak snu, ale zamiast go wyłapać chodziłem szukając wyjścia.
16.11
Byłem na grupowym kursie obsługi ciężkich maszyn, czegoś w stylu dźwigu z łyżką od koparki. Kurs był prowadzony w bardzo dziwny sposób. Generalnie w pewnym momencie rozglądam się wkoło i wszyscy stoimy bez butów w jakby kopalni odkrywkowej na ziemi pokrytej jakąś sadzą a operator maszyny ciśnie tą łyżką tak nisko nad nami że musimy się kłaść na ziemi i wyczołgiwać się z tego miejsca przeciskając się na zewnątrz. Rozglądam się i totalnie nie czaje co tu się odjaniepawla ale czołgam się w bezpiecznym kierunku. Kiedy osoby kierujące kursem ogłosiły przerwę wszyscy poszli w kierunku windy. Ja po chwili się zawróciłem szukać butów bo nie czaiłem dlaczego mam tu chodzić w skarpetkach, jakiś czas tak szukam, nie mogłem ich znaleźć więc dobra idę do tej windy może są na górze. Nie dość że nie zastałem windy to nie zastałem nawet jej szybu! Winda odjechała mi z przed nosa z pozostałymi kursantami razem z szybem. No przecież muszę jakoś wdostać się na górę, nie mam zamiaru zostawać tu samemu, rozglądam się wkoło i pusta powierzchnia kopalni z tamtym koparko dźwigiem, nic więcej wkoło mnie, brak jakiejś drogi wyjścia. Na początku zacząłem się wspinać po półkach skalnych w górę, ale po chwili zastanawiania się na drugiej takiej półce skąd ja w ogóle się tu wziąłem i od kiedy umiem się wspinać dotarło do mnie że jazda ze znikającą windą była znakiem snu. „Skoro śnię, to mogę podlecieć do góry” skupiam się i po chwili odrywam się od ziemi i zawisłem w powietrzu. Z dużą prędkością uniosłem się bardzo wysoko tak ze 100 metrów ponad teren całej tej kopalni, rozejrzałem się widząc ogrom jej powierzchni i wpadłem na pomysł żeby spaść tuż nad ziemię nie uderzając w nią. Zacząłem swobodnie spadać kompletnie jakbym skoczył na bungee, z tym samym przyspieszeniem i tym samym bananem na twarzy, wyhamowałem jakieś 3metry od ziemi i wzniosłem się z tym samym rozpędem z powrotem w górę na tą samą wysokość…
Przyjechałem do domu rodzinnego gdzie czekała już na mnie rodzinka w komplecie, nie miałem ochoty z nimi siedzieć. Co niecodzienne dla mnie jako prezenty dla nich przywiozłem masę kolorowego alko a co najlepsze było to luzem wrzucone do wózka ze supermarketu i tak wjechałem jakby nigdy nic na podwórko mojego domu rodzinnego. Dowiedziałem się że w Polsce zmieniono format adresów pocztowych i nie wiadomo skąd czeka na mnie w domu wiele paczek z jakimiś kompletnie dziwnymi adresami i jakieś naprawdę dziwne awiza. Adresy były jakby żywcem wyjęte z darknetu, dane były całkiem różne na różnych kopertach a o dziwo wszystkie trafiły w to samo miejsce, do którego bym ich po pierwsze nie zamówił.
Poszedłem sobie później do fryzjera i zupełnie nie zdziwiło mnie to, że idąc po ulicy jestem kompletnie gdzie indziej niż w moim rodzinnym mieście wyglądało to raczej na jakąś totalnie zachodnią Polskę albo wschodnie Niemcy. Sen był tylko częściowo świadomy w tej fazie. W środku trzy młode fryzjerki, a za parawanem właściciel. Siadam, mówię fryzjerce żeby przycięła mnie tylko troszkę, wystarczy przyciąć górę o 5mm. Tamta wzięła nożyczki i ciapła mnie na środku grzywki pozbawiając mnie włosów na górze głowy praktycznie do zera, tak patrzy, i mówi, że „Chyba dziabnęło mi się troszeczkę więcej ale to się zaraz wyrówna” z debilnym zakłopotaniem. Patrzę tak na nią 3sekundy potem w lusterko a tam moje odbicie z fryzurą jakbym był jakiś niedojebanym genetycznie średniowiecznym wyłysiałym mnichem. W środku mnie coś pękło, pomyślałem że to nie może być prawdziwe życie to co tu się odpierdala. Fryzjerki patrzą na moją czerwoną z wkurwienia twarz i coś tam szepczą. Ja wstaje, robie awanturę, wywalam blat który był przede mną na ziemię i zwalam jakieś rzeczy z półek. Właściciel wychodzi z za parawanu i mówi że zaraz zadzwoni na policję. Wychodząc powiedziałem tylko że Wyjebane mam w jego zakład i a policja może mi naskoczyć. Po wyjściu przeszedłem jakieś 5 metrów za winkiel i po wejściu na nową ulicę kompletnie przestałem zwracać uwagę na moją nową fryzurę.
Widać wyraźną różnicę między snami z nocy początkowych a nocą ostatnią. Właściwie to dopóki nie nadeszła ostatnia noc, byłem zdania że ta roślinka okaże się lipna. Używałem 50x ekstraktu, przez pierwsze trzy noce łącznie troszkę ponad połowę tego co miałem, ostatniej nocy resztę która mi została z wyjściowych 3gramów ekstraktu.
Ekstrakt był tą białą częścią orzecha ze środka nasiona, zmieloną na pył. Piłem to zawsze w roztworze z ciepłej wody jakieś 15-30min przed snem, w smaku przypomina trochę orzech włoski, smak neutralny. Zapach to samo. Pierwszego dnia po wypiciu w ciągu 10min poczułem zdecydowaną poprawę nastroju ale w kolejnych dniach to się już nie powtórzyło i po wypiciu czułem się właściwie bez zmian. Po 10min delikatny ból głowy, delikatne jakby mdłości, ciśnienie w głowie te efekty też były najsilniejsze pierwszego dnia a potem stopniowo malały ale za każdym razem dało się je wyłapać. Próbowałem też palić, ale bardzo dziwnie się to pali, większość tematu się stapia i zwęgla a buchy wychodzą jakieś zjebane. Nie polecam.
Przez pierwsze noce poza tym, że zapamiętałem swoje sny właściwie nie odczuwałem żadnych efektów działania zioła dopiero przy naprawdę dużej ilości biorąc pod uwagę moc ekstraktu odczułem niepodważalnie wpływ rośliny. Czy wychodzi to ekonomicznie? Nie, skoro musiałbym zjeść ponad 50gram normalnej rośliny żeby mieć taki efekt.
Starałem się spać każdorazowo około 8h, i najlepsze efekty miałem kiedy nie budziłem się w ciągu nocy próbując korzystać z jakiejś z technik LD tylko spałem od początku do końca. Sny jak widać kompletnie zwykłe, nic wyszukanego, totalnej abstrakcji ani żadnych proroczych czy wkrętowych akcji. Ostatnio w mojej sennej głowie głównie przestrzeń: pola, polany, i praca, hale, przemysł, maszyny. Definicja odpoczynku i przestrzeni vs zapracowana codzienność.
Ogólne działanie Afrykańskiego Zioła Snu jest dużo lepsze niż np. Calei Zacatechichi. ADH wprowadza w stan w którym czułem we śnie bardziej realnie, powiedziałbym że to stan snu ale o krok od codzienności. Nie trudno w tych snach wyłapać znaku snu, czułem się na tyle przytomny w tym świecie że kiedy coś było drastycznie pojebane czułem że coś tu nie gra i często docierało do mnie że to może być sen. Jeżeli ćwiczysz świadome śnienie pewnie sam wiesz że na co dzień to nie jest aż takie oczywiste. Moją najczęstszą metodą żeby sprawdzić czy to sen jest oderwanie się z ziemi w powietrze i zawiśnięcie w nim. Kiedy udało mi się wzbić w górę banan nie schodził mi z twarzy – jak to we śnie, emocje zawsze są podkręcone na maksa. Żeby to jakoś zobrazować to porównałbym radość wzbijania się w niebo z radością podczas pompy na 2C-E z jakiś abstrakcyjnych rozkmin z kumplami. W końcowej fazie snu, tej całej dziwnej akcji z fryzjerem moje podkurwienie też było przekręcone aczkolwiek burdel w środku lokalu zrobiłem już świadomie. Sytuacja z odbiciem w lustrze była tak chora że dotarło do mnie że to nie rzeczywistość.
Zaskakujące w tej roślinie jest to że działa z tak dużym opóźnieniem, najwidoczniej kumuluje się w organizmie z dnia na dzień. Używałem jej codziennie, od 11.11 do 15.11 a opisywany przeze mnie główny sen przyszedł następnej nocy po wypiciu to znaczy 16.11. Z nocy 15.11 po wypiciu tego i spaleniu bicia z dużej lufki nie zapamiętałem kompletnie nic. Za to następnej miałem pełnię sennych efektów.
Segregując zioła snu od najlepszego do poziomu beznadzieja jeśli chodzi o wpływ na moje sny:
Silene Capensis > Synaptolepis Kirkii > Entada Rheedii > Calea Zacatechichi > Helinus integrifolius
Próbowałem po kolei wszystkich obiecujących ziół snu o których wiem i Silene Capensis jest tym które działa najlepiej. Efekty są mocne, jeszcze tego samego dnia po użyciu i z dużym dream recall oraz najwyższym prawdopodobieństwem na świadomy sen ze wszystkich wymienionych.
Entada Rheedii czyli Afrykańskie Zioło Snu działa nieprzewidywalnie bo z opóźnieniem, opisywane działanie „mocne” jest i tak niższe jakościowo niż w przypadku Silene Capensis. Ilościowo trzeba znaczne ilości żeby osiągnąć słabsze efekty a do tego dream recall tak samo na niższym poziomie. ADH wygrywa z Silene Capensis jedynie smakiem, ale w obu tych przypadkach smak jest bardzo znośny i neutralny porównując do ultra spierdolonej Calei Zacatechichi. Nie mam zamiaru kupować tego więcej bo i po co skoro mam coś co jest pod praktycznie każdym względem lepsze – Silene Capensis.
Afrykańskie Zioło Snu – 4/10, są lepsze rzeczy.
- 8664 odsłony