[kodeina] zakodowana przyjemność
detale
bonio z tytoniem i damianą (pojemność cybucha ~4 lufki),
2 lufki Ex-Sesa czystego
raporty green dreamer
- Improwizowane spełnienie amerykańskiego snu
- [4-HO-MET] Matka natura
- [Kodeina] Zakodowana przyjemność
- [pFPP] Pierwszy test tej piperazynki
- [Mefedron] Przygód kilka
- [2C-E] Powrót na łono fenyloetyloamin
- [Miks] Radość ponad umysłem
- [Sinicuichi] Muzyczna podróż w nieznane
- [DXM] Odlot w czasoprzestrzeń mentalną
[kodeina] zakodowana przyjemność
podobne
Ekstrakcję zrobiłem z pomocą Boba oraz Psycho, którzy mi na gg sporo doradzili. Zimna woda>mokry ręcznik>szklanka i zaczynamy, skruszone tabletki wsypałem do ~80ml niemal lodowatej wody włożyłem jeszcze na 15 minut do lodówki, po czym zacząłem zabawę w młodego kodera Płyn wyszedł nawet nawet, wypity na pusty żołądek o 9:03.
W oczekiwaniu na efekty ułożyłem sobie listę z muzyką (reggae i ballady rockowe oraz trochę glam rocka), rozmawiałem z Bobem na gg i czytałem sobie tripy na neuro, powoli pogrążałem się w ogarniające mnie… ciepło? Taką przytulną atmosferę, o 9:30 już siedziałem z uśmiech od ucha do ucha i coraz leniwiej się poruszałem, łapałem charakterystyczne jak po paleniu zawiasy ale było to miłe bo miałem mnóstwo czasu na rozmyślania w rytm pozytywnej muzyki napływającej do uszu. O 9:40 udałem się do salonu pooglądać wesołe kreskówki i bohaterów okładających się młotkami i innymi ogromnymi przedmiotami, przy okazji zapale z bonia tytoń wymieszany z damianą. Tak, czuję że faza będzie wyjątkowa Przechodząc obok lustra zauważyłem moje źrenice… malutkie szpilki.
I ciekawy zbieg okoliczności – właśnie odwiedzili mnie (jak co miesiąc…) „Jehowcy” i (jako, że jestem już zakodowany) przyjąłem pokornie od nich jakieś pisma… o nałogach Grzecznie podziękowałem i powróciłem do kreskówek i przypalania z bonia.
Akurat leciały też Zwariowane Melodie (królik Buggs itd.) które świetnie wpasowały się w mój stan, oglądałem je z wielką przyjemnością i radością na duszy, uczucie odprężenia i relaksu… cudowne, tyle powiem, słownikowy błogostan. Zacząłem rozmyślać nad losem bohaterów tych kreskówek - jakie to mają szczęścię, że nie czują bólu, dzięki temu możemy oglądać te prześmieszne sytuacje jak komuś na głowę spada fortepiam, albo te kieszenie bez dna i wyciąganie z nich bazooki czy całego działa. Właściwie to nie wiem po co o tym myślałem.
Ok. 10:30 poszedłem wypalić lufeczkę czystego Ex-Sesa do ogrodu na ławeczkę, w słoneczku i z muzyka na telefonie na czas palenia, po czym wróciłem do domu położyć się i posłuchać dalej muzyki. I to było to – cudowny chill i tak niesamowicie przyjemne myśli, czułem się bosko, dosłownie Wspomniana lufka bardzo ładnie wpasowała się w fazę dodając jej jeszcze więcej chillu.
Teraz, o 11:00 wyczuwam schodzenie efektów, jednak błogostan nadal jest niesamowicie przyjemny, a muzyka brzmi i wchodzi idealnie. Przez całą fazę dużo myślałem ale w sumie nie wiem o czym, chyba o niczym ważnym, ale było to przyjemne myślenie.
Jakieś podsumowanie by się przydało, więc… jak na pierwszy raz z kodeiną było bardzo dobrze, lepiej niż sądziłem, choć zdaję sobie sprawę że receptory mam jeszcze nie wyrobione i dopiero 3-4 trip będzie w pełni wykorzystywał moc kodeiny. Nie miałem żadnych mdłości czy nudności, co zaliczam na wielki plus, smak płynu… do przeżycia, choć posmak pozostał na długo. Z pewnością za jakiś czas wrócę do „antka”, wiem na pewno, substancja warta poznania. Pisząc to podsumowanie palę sobie lufkę czystego Ex-Sesa.
- 17073 odsłony