Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

lsd-25 - listek uduchowienia

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
1 listek nasączony LSD przyjęty około godziny 22, dnia 12 grudnia 2012.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Nastawienie pozytywne, ciekawość, dobry nastrój, lekki niepokój - w końcu to mój pierwszy raz z kwasem:)
Miejscówka - mieszkanie kolegi.
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
Marihuana (regularnie), amfetamina (4 razy), alkohol(rzadko, nie lubię), tytoń (sporadycznie).

lsd-25 - listek uduchowienia

Witam, opiszę mój błogi i uduchowiony trip po dietyloamidzie kwasu lizergowego, w skróceie LSD:)

Osoby biorące udział: ja, koleżanka D i koleżanka G, kolega P.

Miejsce: mieszkanie kolegi (pokój).

Czas trwania fazy: około 10 godzin.

Ja i dziewczyny wziełyśmy LSD, a kolega najadł się grzybów.

Godzina 22 - przybycie na miejsce i listki pod język. Kolega zaczyna przeżuwać grzybki.

22:30 - listek całkowicie się rozpuścił, pojawiają się pierwsze chrakterystyczne objawy - dolna szczęka jest napięta, trochę swędzi mnie kark i czoło, zaczynam się śmiać. D i G jeszcze nic nie odczuwają, kolega P także nic.

Około godziny 23:15 zaczyna się cała przygoda. Mój umysł staje się czysty niczym kropla wody. Czuję błogostan, uniesienie duchowe. Miaj nieokreslona ilość czasu, około pół godziny i faza przechodzi w nieopanowany śmiech. Śmieję się całą sobą, to jest nie do opanowania, czuję, że znajduję się w czarnej bańce, która uniemożliwia mi wyjście dokądkolwiek. Trwa to nie mam pojecia jak długo, ale w ciągu "bańkowego okresu" około 3 razy wracam do znajomych, którzy opowiadają o obrazach widzianych na ścianie w pokoju (halucynacje wzrokowe - poziom medium). Mi jeszcze nie udało się na tyle skoncentrować, żeby zacząć patrzec na ścianę, którą tripowicze się zachwycają. Ciągle się śmieję, aż do bólu. Wpadam na idiotyczny pomysł, aby zapuścić schizujący filmik, który na MJ jest bardzo śmieszny - link: http://www.youtube.com/watch?v=FavUpD_IjVY, następnie drugi, podobny filmik: http://www.youtube.com/watch?v=-3JCESdFNyw, ale ogólnie nie polecam tego oglądac na mocniejszej bani... 

W połowie drugiego filmu mój umysł nie wytrzymuje obciążenia, widzę tak ogromny sens tego filmu, zaczynam rozmyślać nad losem występujących w nim postaci, tworzę ich historie życia, masakra jednym słowem. Znajomi widząc moje przejęcie szybko wyłączają film, co ratuje mój umysł przed zapaścią w dosłowną czarną dziurę istnienia.

Godzina 1:00 (około) - faza zaczyna łagodnieć na tyle, że mogę przyglądać się ścianie i widzę piękne rzeczy. Kolory, kształty, faktury, gwiazdy, drogi leśne, druidzi, słyszę szum morza i delikatyny wiatr w górach, cudowne uduchowienie, odczucie błogostanu, zwiększona ochota ne seks (hahaha), wyjście z ciała i miłość do zycia i istnienia. Wszyscy zaczynamy rozmawiać o życiu, sensie istnienia, o tym co jest za "nicością", jak wygląda krawędź wszechświata, co jest za tę krawędzią, jaki przybiera kolor, wnikamy w swoje dusze. Rozmawiamy o naszych przeżyciach, rodzinach, wychowaniu.

Godzina 2:30 - kolega, jako że studiuje psychologię, ma na półkach książki o tejże tematyce. Otwieram jedną z nich i współnie zaczynamy przeglądać i analizować zawarte w niej wykresy o relacjach międzyludzkich, interakcjach przyczynowo-skutkowych i innych dziwnych sprawach. Wszystko jest oczywiście jasne i klarowne. 

Godzina 3:05 - wpadamy na pomysł rysowania neonowymi markerami. Każdy dostaje kartkę i zakreślacz i jazda. Zamieniamy się rysunkami, interpretujemy swoje obrazy, dorysowujemy do nich nasze wizje. No mega przyjemne to jest.

Po około godzinie kolega robi się senny, zaczynamy się wyciszać, mysleć o spokojnych rzeczach.

O 5 mamy pierwszy autobus powrotny do domu, jesteśmy strasznie głodne. Wracamy do mieszkanka i D zapada w sen, G ogląda jakiś film, a ja rozmyślam.

Około 7 zasypiam, budzę się o 12, żeby wyjść z psem. Czuję się przytłoczona światem, na dworze jest piękna pogoda, ale jestem bardzo zmęczona. Mam lekkie halucynacje i omamy, widzę obrazy z przeszłości. Ogólnie jestem wykończona nieprzespaną nocą, ale czuję się świetnie. 

Cały trip odbieram jako baaaardzo pozytywne przeżycie, coś błogiego i na pewno chcę go powtórzyć. Niestety jest już czerwiec 2013, a ja nie mam dostępu do LSD i na razie przestałam o tym mysleć, choć w duszy marzę o powtórce. Czekam na źródło.

Poza szczękościskiem i momentem oglądania schizującego filmu, który mnie totalnie pogrążył i zamknął wewnątrz umysłu nie odczułam żadnych nieprzyjemnych rzeczy. Bardzo chciało mi się też pić przez cały czas, ale na szczęście mieliśmy wodę.

 

Polecam wszystkim, którzy się wahają, jest naprawdę super!

 

 

 

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
Nastawienie pozytywne, ciekawość, dobry nastrój, lekki niepokój - w końcu to mój pierwszy raz z kwasem:) Miejscówka - mieszkanie kolegi.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana (regularnie), amfetamina (4 razy), alkohol(rzadko, nie lubię), tytoń (sporadycznie).
chemia: 
Dawkowanie: 
1 listek nasączony LSD przyjęty około godziny 22, dnia 12 grudnia 2012.

Odpowiedzi

Moglabys troche rozwinac ten report - na pewno zdarzylo sie wiecej i gdybys chciala, mogloby to wygladac lepiej. Wrzuc rysunki :P

Aha, co do Twoich dwoch kolejnych raportow - na razie ich nie publikuje. W galkowym zaznaczylas na koncu, ze w komentarzach opowiesz co dalej. Radze po prostu dopisac do raportu, bedzie ciekawiej. A nad hometowym jeszcze troche popracuj, przede wszystkim jest przykrotki.

Tylko tego hometowego nie mam na komputerze. Napisac go mogę po prostu raz jeszcze. A gałkowy mam, to wrzucę cały gotowy. Pozdrawiam

Uszy toną w raju dźwiękach,
Psychodela jak piosenka...
Moje oczy widzą dalej -
Psychodela i fraktale...
Kocham Życie i Naturę,
kocham Radość i Spełnienie
kocham się narkotyzować,
nigdy tego już nie zmienię!

Piękno LSD sięgło kolejnyc htrzech osób, a ja czytam pięknie napisany raport i mogę sobie tylko pomarzyć.

Ale jak to wszyscy tutaj wiedzą, "Pomarzyć dobra rzecz"

Nie Ty jeden o tym marzysz 3rs ;) Oddałbym wszystkie moje tripy na dziesiątkach różnych substancji za jeden porządny kwasowy. Że już nie wspomne o DMT czy Szałwii.. No ale cóż jak to się mówi, wszystko jeszcze przed nami :)

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media