metafizyczny terror
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
metafizyczny terror
podobne
- ::Psychodeliczny Raj:: (by Black Panther)
- TO NIE JEST UTWÓR DLA POLACZKÓW. SPIERDALAJCIE, BO JA, IRLANDCZYK, ZNAM POLSKI LEPIEJ NIŻ WY, ŚMIECIE.
- 2C-I : "naspeedowane króliczki atakują" - podstawowe informacje v. 2.0
- Jak zabiłam YHWH, with a Little Help From My Friends...
- królom dzięki za Łazienki
Substancja i dawka: 18 mg 2C-I.
Postanowiłem opisać moje doświadczenie z 2C-I, ponieważ znacznie różni się ono od pozostałych, tu opisanych. Kiedy wszyscy piszą, że czuli się super, mieli megawizuale i że fajnie się im tańczyło, ja miałem myśli samobójcze i byłem na skraju załamania nerwowego i płaczu. Doświadczenie to generalnie ma pozytywny efekt ? nabrałem pokory do narkotyków i przekonało mnie, że nie wolno szarżować z narkotykami, którymi się nigdy nie miało do czynienia. Pokazuje to też, jak różne mogą być reakcje na ten sam narkotyk. Trip wyglądał w skrócie tak: Poszedłem do kumpla na małą imprezę. Przypaliliśmy delikatnie mj. Nie byłem wtedy jeszcze przekonany czy chce brać to 2C-I.
Znajomi próbowali upalić się kanną, ale bezowocnie. Coś mnie nagle tknęło, i stwierdziłem, że muszę zjeść tą kapsułę teraz. Była równiutko godzina 24. Paląc papierosy i oglądając film ?Potwór z błękitnej laguny? czekałem na efekty. Dopiero po 1,5h zacząłem czuć pierwsze efekty ? charakterystyczne dla fenetylamin ?uniesienie?, delikatnie wyostrzone kolory oraz rozmyte krawędzie. Pomyślałem ze to jakaś lipa, albo mi sprzedali zwykłe MDMA albo jestem nieczuły na 2C-I. Zapomniałem w ogóle, że to łyknąłem i poszedłem się zjarać. Po jaraniu poszedłem się wkręcać w wakacyjne hity MTV :) Wszyscy poszli do innego pokoju a ja zostałem sam na sam z telewizorem. Po jakiś 2-2,5 h od łyknięcia, poszedłem do reszty, wtedy zaczęło się. W pokoju gdzie wszyscy siedzieli było mi TAK źle, że musiałem od razu z niego wyjść.
Odrywałem się od rzeczywistości. Cały czas chodziło mi po głowie, że jestem ?out of space?. Zniknęły dla mnie wszelkie prawa. Wszystko musiałem odkrywać na nowo. Byłem przekonany ze umiem lewitować i chodzić po ścianach. Resztki zdrowego rozsądku podpowiedziały mi żebym nie próbował. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie ?normalnej? rzeczywistości. Absolutnie wszystkie płaszczyzny bytu wszystkie wymiary, uległy zniekształceniu ( może to głupio brzmi, ale to stan niebywale trudny do opisania ). Raz czułem się malutki jak pyłek, i widziałem przeogromny pokój i wodospad łóżka, innym razem czułem, że mogę skakać po blokach, ze mogę je wszystkie zniszczyć jednym skinieniem palca. Mógłbym to porównać z upaleniem salvią, tylko, że bez tylu fizycznych efektów, jak przyciąganie do ścian, czy zawroty głowy. Wyobraź sobie 8 godzin upalenia salvią ? to właśnie przeżyłem. Zupełnie nie rozumiałem, co inni do mnie mówili. Nie miałem odniesienia do przeszłości. Bo przeszłość i przyszłość zniknęły. Wszystko zniknęło! Zostały tylko moje myśli, moje odczucia. Czułem się zagubiony w tym obcym i strasznym świecie. Wszystkie przedmioty były przesycone różnymi energiami. Wszystko było magiczne i mistyczne. Miałem również halucynacje ?fizyczne?. Czułem, że pod skórą chodzą mi robaki. Nie byłem w stanie się tego pozbyć. Wszystkie te odczucia były przesycone strachem, ukryte pod maską, wesołego i upalonego konia. Potem położyłem się obok mojej dziewczyny. Ona dotknęła mojej twarzy, przeszedł mnie przyjemny zimny dreszcz.
Stwierdziła, ze jestem kurewsko gorący. W jednej chwili stwierdziłem, że przedawkowałem, że jestem wyjątkowo nadczuły na 2C-I, ze się zaraz przegrzeję i umrę. Nie była to ot tak rzucona w wir umysłu papierowa myśl. Tylko głębokie przekonanie, że to już koniec. Zabawne, ze przez cały ten czas, dopisywał mi humor, i miałem czasem napady śmiechu, nie do opanowania. Znajomi mówili, że wyglądam dosyć normalnie z zewnątrz. Starałem się tłumić to wszystko w sobie. Bałem się im to powiedzieć.
Dlaczego? Tego nikt nie wie :) W TAKIM stanie nie mógłbym bawić się na większej imprezie czy tańczyć w klubie. Dla mnie było to przeżycie porównywalne z LSD a nie znacznie płytszym MDMA. Co do wizualni, to grały one tu raczej drugoplanową rolę ( odwrotnie niż na 2C-T2 ). Cały czas miałem przed oczami kolorowy śnieg z telewizora. Żółty, czerwony, niebieski, zielony, fioletowy. Ściany się ruszały, mosty falowały, bloki się śmiały. Każdy pieprzyk na twarzy mojej dziewczyny to była kolorowa, brokatowa, migająca gwiazdka. Wzory były wszędzie. Na ścianach, cienie układały się w ciekawe formy, Podłoga z paneli zmieniła się w wzorzysty dywan perski. Ogólnie halucynacje podobne do tych po LSD. Cały trip to generalnie mieszanka LSD i MDMA. Mimo iż cały czas się bałem, to było to doświadczenie niesłychanie pozytywne, chociaż nie jestem pewien czy chcę je powtórzyć. Teraz już wiem, że nie wolno lekceważyć ŻADNEGO narkotyku. Po 2C-I spodziewałem się łatwej, przyjemnej jazdy, spacerku. Dostałem piekło i niebo. Zachęcam do narkotyków z research chemicals, a zniechęcam do apteki. Pozdrawiam
- 8853 odsłony