moje doświadczenia z dxm
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
moje doświadczenia z dxm
podobne
Postaram sie opisac moje dwa dotychczasowe tripy po DXM. Pierwszy z nich byl
bardzo spontaniczny. Wrocilem ze szkoly i wszedlem na hyperreala. Na jednej
ze stron znalazlem opis ciekawej substancji zwanej DXM. Przeczytalem, ze
jest legalna i do tego tania i postanowilem sprobowac. Jak pomyslalem, tak
zrobilem i szybko pobieglem do apteki. Po krotkiej rozmowie z pania magister
na temat recepty kupilem 2 syropy Acodin 150 za 8,16zl kazdy. Po powrocie do
domu szybciutko wypilem oba. Brrrr, coz za ohydny smak... Strasznie slodki.
Co ciekawe na ulotce jest napisane, ze syrop nie posiada wlasciwosci
narkotycznych :-))) Byla godzina 14:00. Przez pol godziny nic sie nie
dzialo, spokojnie rozmawialem przez LAN`a z kolega mieszkajacym w tym samym
bloku. Okolo 14:30 poczulem (nagle) ogromna chec do wstania z krzesla i
polazenia troche po pokoju. Po chwili zaczela mnie wrecz rozrywac energia.
Zaczalem podskakiwac w rytm muzyki. Wiedzialem, ze juz sie zaczelo. Spytalem
kolege, czy moge do niego przyjsc, bo nie bylem sam w domu i troche sie
balem, zeby ktos z rodziny nie zauwazyl, ze cos bralem. Juz po paru chwilach
bylem u kolegi. jeszcze przez parenascie minut skakalem i chodzilem po
pokoju, ale po jakims czasie mi przeszlo i siadlem na lozku. W tym czasie
przyszly jeszcze dwie osoby. Razem siedzielismy na lozku, sluchalismy muzyki
i rozmawialismy, choc mnie przychodzilo to z coraz wiekszym trudem. Nie
moglem rowniez ogladac telewizji ani patrzec na ekran monitora, bo widzialem
dwa obrazy. Powoli zaczynala sie najmocniejsza czesc fazy. Po zamknieciu
oczu widzialem pojedyncze figury geometryczne, najczesciej w ksztalcie
kwadratow. Na poczatku byly one jasnoszare na czarnym tle, ale w pozniejszej
czesci tripu przybieraly kolor czerwony lub zielony. Koledzy siedzacy obok
wydali mi sie bardzo dziwnie nierealni, nawet czasem wydawalo mi sie, ze sa
"martwi", lub sa jakby z kamienia. W tym czasie przezylem jeden z
nieciekawych momentow tripu: czulem, ze moje cialo jest tak samo obce jak
kolegow. Do tego stopnia obce, ze stracilem wladze nad lewa reka powyzej
lokcia. Nie czulem jej wcale i nie moglem nia poruszyc. Gdy dotykalem
palcow, nie czulem zupelnie niczego. Nawet gdy jeden z kolegow zaniepokojony
(i lekko rozbawiony tym stanem rzeczy) zaczal mnie kloc igla w reke, nie
czulem niczego. Na szczescie po jakims czasie sie to skonczylo. Wiekszosc
najsilniejszej fazy tripu spedzilem z zamknietymi oczami przygladajac sie
fascynujacym figurom, ktore czasami przybieraly bardziej skomplikowane
ksztalty, czasem nawet wygladaly jak proste fraktale. Zaobserwowalem rowniez
pobudzenie wyobrazni, co powodowalo u mnie rozne ciekawe przemyslenia.
Niestety nie mialem mozliwosci podzielic sie swoimi spostrzezeniami z moimi
kolegami, poniewaz zlozenie zdania sprawialo mi ogromna trudnosc. Najdluzsze
z wypowiedzianych przeze mnie zdan skladalo sie chyba z pieciu wyrazow. Co
ciekawe, wszyscy twierdzili, ze mowie calkiem normalnie, to samo sie tyczylo
mojego wygladu. Zadnych zmian na twarzy, nawet nie bylo nic widac po moich
oczach. Pozniej jeden z kolegow musial isc, a ja z dwoma pozostalymi
przenioslem sie do siebie do domu. Chodzenie, choc sprawialo niewielkie
trudnosci polegajace na braku rownowagi bylo bardzo przyjemne. Przyjemne, a
zarazem bardzo dziwne - wydawalo mi sie, ze chodze jakby po bardzo miekkim
materacu. Mialem niewielkie pozostalosci swiadomosci na temat tego, co sie
wokol dzieje. Bardzo podobaly mi sie bloki na moim osiedlu i nawet
zatrzymalem sie na chwile by popodziwiac ten wspanialy widok. Bardzo duze
znaczenie miala gra swiatel i cieni. Bylo w tym cos bardzo mistycznego.
Dotarlem do domu. Byla mniej wiecej 20:30 - 21:00. Po chwili znow poczulem
nagly przyplyw energii i zaczalem skakac po pokoju. Zauwazylem, ze coraz
latwiej mi sie mowilo. Faza powoli sie konczyla i miala mniej wiecej
odwrotny przebieg do tego, jak sie zaczynala. Po 22:00 juz calkiem spokojnie
moglem ogladac z kolega wybory miss swiata. Mowilem juz prawie normalnie,
rozbudowanymi zdaniami. Co ciekawe wrocilo mi poczucie humoru. Przez calego
tripa nie smialem sie nawet przez chwile. Jeszcze przed snem trip zakonczyl
sie calkowicie, a nastepnego dnia wstalem bardzo rzezki i szczesliwy.
Zadnych negatywnych efektow ubocznych, a wrecz przeciwnie - z radoscia
wstalem z lozka, co mi sie nieczesto zdarza.
Na drugiego tripa mialem poczekac dwa tygodnie, ale nie doczekalem nawet
jednego... Po szesciu dniach postanowilem ponownie wyruszyc w podroz. Ale
najpierw czekala mnie "podroz" po aptekach. W pierwszej z nich mimo moich
prosb pani magister nie zechciala mi sprzedac Acodinu bez recepty. Laski
bez. Poszedlem do drugiej, w ktorej pani nawet nie spytala mnie, czy mam
recepte. Troche dziwnie spojrzala, gdy poprosilem o dwie butelki syropu. Po
powrocie do domu zabralem sie do spozycia. Tym razem wiedzialem, czego sie
spodziewac, wiec przynioslem sobie sok i litr wody. Po trochu udalo mi sie
wypic zawartosc obu butelek syropu, jednak przyszlo mi to z trudem. 600mg
DXM bylo juz we mnie. Postanowilem, ze pojde znow do kolegi, poniewaz jak
zawsze nie bylem sam w domu. Postanowilem nie mowic koledze, ze znow
"pilem", ale po jakims czasie poczulem pierwszy objaw - przyplyw energii.
Spytalem sie, czy moge wstac i sobie troche pochodzic. Kolega troche mnie
zbesztal, ze mu nie powiedzialem o swoim stanie, ale juz nic na to nie mogl
poradzic. Mijalo okolo 45 minut od wypicia syropu. Poszlismy do kuchni,
gdzie moja uwage przyciagnely magnesy przyczepione do lodowki. Wydawaly sie
dziwnie obce i niezrozumiale. Poprosilem kolege, zeby wyjasnil mi ich sens.
niestety niczego nie zrozumialem z tego co mowil. O dziwo efekty po
dwukrotnej dawce wzmagaly sie bardzo szybko. Polozylem sie na podlodze w
pokoju i probowalem ogladac oba obrazy z telewizora. Jak poprzednio,
mowienie sprawialo mi ogromna trudnosc. Poniewaz kumpel byl bardzo zmeczony,
poszedl spac a ja siedzialem w polmroku na podlodze. Moja wyobraznia
pracowala bardzo szybko, a przy zamknietych oczach widzialem wir ksztaltow
jak w kalejdoskopie. Siedzialem w bezruchu przez okolo godzine i
rozmyslalem. Mialem rowniez calkiem nieprzyjemne mysli, wyobrazalem sobie
siebie jako brudnego cpuna spiacego na dworcu. Zauwazylem, ze bardzo wiele
rzeczy, o ktorych myslalem, lub o ktorych mowil kolega moglem sobie
wyobrazic z ogromna latwoscia, lecz nie byly to wizje a rodzaj odczuc.
Czulem, ze cos sie dzieje ale tego nie widzialem tak jak to ma miejsce na
przyklad w snach. Gdy kolega mowil, ze chlopak jednej z dziewczyn go za cos
zabije, ja "odczulem", ze ten chlopak przychodzi i maczeta odcina glowe
kolegi. Po jakims czasie lezac na podlodze poczulem, ze telefon bardzo
uwiera mnie w noge i postanowilem, ze poloze go na biurku. Zrobilem to jakby
z namaszczeniem, zupelnie jakby telefon byl swiety. Zaraz potem runalem na
ziemie, co obudzilo kolege. Spytal, co sie stalo, a ja stwierdzilem, ze
"Musze sie potoczyc do kibla". Jak powiedzialem, tak zrobilem i poturlalem
sie przez przedpokoj :-))) Po powrocie usiadlem po turecku i nadal
rozmyslalem nad sensem swojego istnienia. Wszystko bylo mistyczne i
magiczne. Niestety moje rozmyslania przerwal zgrzyt klucza w zamku - matka
kolegi przyszla z pracy. Bardzo sie wystraszylem i szybko obudzilem kolege.
Chcialem mu to jakos wylumaczyc, ale udalo mi sie tylko powiedziec "starsza
wrocila". Posiedzialem jeszcze troche u kumpla, ale poniewaz jego matka
coraz czesciej wchodzila do pokoju a ja balem sie, ze zauwazy, ze strasznie
trudno mi sie mowi, postanowilem, ze pojde juz do domu. Byla 21:00. Z trudem
zalozylem buty i wyszedlem od kolegi. Schodzenie po schodach bylo strasznie
trudne. Przejscie okolo 20 metrow do mojej klatki bylo jeszcze trudniejsze.
Prawie stracilem rownowage. Za to wchodzenie na gore bylo bardzo przyjemne.
Na tyle przyjemne, ze na drugie pietro wchodzilem dwa razy :-))) W domu
dalej probowalem rozmyslac nad sensem istnienia. Zaczalem sie bardzo bac, ze
juz nie wroce, bo trzymalo mnie juz od 7 godzin i nadal nie puszczalo.
Wyciagnalem z drukarki kartke papieru i postanowilem cos napisac. pisalo mi
sie niezwykle latwo i przyjemnie, choc niedbale. Pisalem do okolo 23:00 w
miedzyczasie na chwile przerywajac, zeby poogladac przy zamknietych oczach
fraktale i kalejdoskopy. Bardzo balem sie, ze juz nie wroce z tego tripu.
Napisalem na kartce: "Zaraz chyba mi mozg rozpierdoli. To chyba koniec." W
wielkim strachu przesiedzialem jeszcze jakis czas, a gdy faza zaczela
slabnac postanowilem pojsc spac. Po zgaszeniu swiatla przy zamknietych
oczach zobaczylem bardzo wyrazna twarz kolezanki. Usnalem. Na szczescie rano
obudzilem sie szczesliwy i co najwazniejsze: zywy. Nadal mialem jeszcze
lekkie objawy wziecia DXM - dziwnie mi sie chodzilo. W szkolezauwazylem, ze
bardzo poca mi sie rece. Na dodatek pot mial bardzo silny zapach syropu.
Dosc nieprzyjemne.
Podsumowujac - oba tripy byly bardzo przyjemne i za jakies dwa tygodnie mam
zamiar sprobowac z 750mg DXM. Wiem, ze powiecie, ze to szalenstwo, ale ja
lubie testowac rozne specyfiki. W planach mam rowniez LSD, tylko nie mam
skad go wziac.
- 7939 odsłon