[mxp] metoksyfenidyna 500-700mg - sigma plateau, pcp-mode
detale
20:00 Kodeina 225mg + kawa
21:00 MXP 500-600mg + kawa
[mxp] metoksyfenidyna 500-700mg - sigma plateau, pcp-mode
podobne
------------------------
Prolog
------------------------
Jestem chory na nerwicę lękową. Od jakiegoś czasu już się nie pojawia, czasem tylko mam lekkie objawy somatyczne, które nie są tak uciążliwe. Przyjmuję codziennie paroksetynę (Parogen, 0-0-20mg), olanzapinę (Ranofren, 0-0-10mg) i klorazepat (około 70mg tygodniowo). Moją ulubioną grupą substancji psychoaktywnych są dysocjanty. Od 5 lat używam ich sporadycznie, ale mam to do siebie, że lubię bardzo dalekie loty, wolę raz a porządnie. Na samym DXM nigdy nie zaliczyłem przypału, mimo ponad 200 tripów z rodzicami w domu. Po MXE zaliczyłem przypał kilkukrotnie, ale to nie było nawet w małym stopniu coś takiego jak to, co planuję tu opisać.
Jestem (jak myślę) dość znaną postacią w dziale DXM. Byłem swego czasu bardzo zaangażowanym dekstronautą, ale byłem odpowiedzialny w tym co robiłem. Od czasu jak zachorowałem na nerwicę lękową, zacząłem ekspertymentować z depresantami, przez co nabawiłem się uzależnień od benzodiazepin (wyleczone uzależnienie od alprazolamu i bromazepamu w oddziale całodobowym) i kodeiny (do teraz próbuję wyzerować, jestem coraz bliżej celu)
Mam bardzo kochającą kobietę, starszą ode mnie, która wie o moich uzależnieniach i zafascynowaniu substancjami psychoaktywnymi. Wie praktycznie wszystko o moich przygodach z narkotykami. To prawdziwa bratnia dusza, mogę jej powiedzieć wszystko, zawsze mogę na nią liczyć, jest najcudowniejszą osobą jaką znam i nie poznam już lepszej osoby, bo taka nie istnieje. Większość czasu mieszkam z nią, w domu rodzinnym jestem może 1-2 razy w tygodniu, resztę czasu spędzam w jej domu.
------------------------
Wstęp do Trip Raportu
------------------------
W czwartek skończyłem pracę, wcześniej dostałem informację, że paczka z MXP i bonusami jest już w paczkomacie. Postanowiłem tam polecieć, chciałem użyć metoksyfenidyny (MXP) jako wspomagacza w odstawce kodeiny. Po powrocie do domu wziąłem dawkę na oko, myślę że około 150mg przerobione na cytrynian. Myślałem, że efekty będą minimalne, a jednak odkleiło mnie na podobę 450mg DXM. Nie unikałem kontaktu z rodzicami w zupełności, ale mocno ograniczyłem. Siedziałem przy komputerze i słuchałem muzyki z dawnych lat tripów na deksie. Włączyła się mocna nostalgia, wizuale były lekkie, przy zamkniętych oczach czułem że lecę, mijałem drzewa, widziałem siebie na fotelu dryfującego przez jezdnię otoczoną lasami do jasnego punktu, bardziej plamy, myślę że to była poświata od monitora, która została po zamknięciu oczu. Sam dysocjacyjny feeling był mocno wyczuwalny, ale mimo wszystko była lekka pustka. Zarzuciłem 225mg kodeiny, wypiłem kawę i siedziałem przy komputerze wsłuchując się w muzykę. Po jakichś 3 godzinkach postanowiłem, że jest za słabo i dorzucę konkretną dawkę, która pozwoli mi wystrzelić się do astralnego świata. Wziąłem po raz kolejny dawkę na oko, myślę że to było około 500-600mg, przerobiłem na cytrynian mieszając w kieliszku z wodą MXP z kwaskiem cytrynowym. Chlupnąłem na raz, zapiłem kolejną kawą, oblizałem narzędzie którym nabierałem proch. Po jakichś 10-15 minutach zacząłem czuć potężne efekty, położyłem się do wyra, w którym przygotowana była empetrójka z pełną baterią i albumem, którego chciałem słuchać (Atomine Elektrine - Archimetrical Universe). Położyłem się i...dziura w pamięci
------------------------
Trip właściwy
------------------------
Cała reszta będzie chaotyczna, zupełnie chaotyczna, nie jestem w stanie poskładać wszystkiego w całość. Całość miała bardziej charakter halucynacji, niż wizji. Mogłem wchodzić w interakcję z każdym z tych obiektów, mogłem dowolnie poruszać się po wszystkich moich halucynacjach i robić wszystko, było tak realnie, że byłem przekonany że to wszystko dzieje się na prawdę.
• Pokój konferencyjny
Znalazłem się w pokoju konferencyjnym, w którym razem z moim kierownikiem rzucaliśmy pomysły do środka, gdzie była taka kopuła otoczona światłami ledowymi. Całe pomieszczenie było czarne, ale kontury każdej rzeczy miały taki lśniący srebrzysty kolor. Sama kopuła miała w środku taką kulę, która po wrzuceniu swojego pomysłu świeciła bodajże na niebiesko, a po skumulowaniu wszystkich pomysłów zmieniała kolor poświaty na zielony i wyrzucała rozwiązanie, które było pozbawione wad, idealne, był wypadkową wszystkich wrzuconych pomysłów. W międzyczasie pamiętam poruszanie się po pokoju, wszędzie było pełno urządzeń, coś jakbym przeniósł się 100 lat do przodu, panele dotykowe, drzwi wysuwane znikąd. Monitory na ścianach bez ramy, po prostu sam obraz, coś jak rzutnik. Mogłem robić co chciałem, to była pełna halucynacja, poruszałem się po pomieszczeniu i zachwycony wszystkimi urządzeniami bawiłem się tym wszystkim.
• Poruszanie się po jednostce wojskowej
Pamiętam że miałem do załatwiania sprawy, chodziłem po budynkach, załatwiałem sprawy i wszystko było okej. Byłem pełen motywacji, wszystko było zachwycające, pomagałem kierownikowi w robocie. Byłem pewien, że to się dzieje naprawdę.
• Pokój dla prawcowników wojskowych, więzienie dla pracowników
Jakoś w międzyczasie okazało się, że pracownicy dowiedzieli się, że przedawkowałem narkotyki. Chyba z tego powodu zamknęli mnie w pomarańczowym pomieszczeniu, ubrali w pomarańczowy uniform. Pilnował mnie jakiś wojskowy, gadał do mnie, nic nie rozumiałem, nie mogłem powiedzieć nic, nie mogłem z siebie przez długi czas wydobyć żadnego dźwięku. Byłem wkurwiony. Zrozumiałem, że zamknęli mnie w jednym z budynków, gdzie jest więzienie dla pracowników, w każdym pomieszczeniu był jeden pracownik ubrany tak samo jak ja i jeden wojskowy, który go pilnował. Chciałem wolności, więzili mnie bez powodu, jak otwierały się drzwi od mojego pomarańczowego pokoju to widziałem ludzi chodzących po korytarzu, to sami wojskowi którzy wchodzili do pomieszczeń, gdzie znajdowali się inni więźniowie. Nagle weszła moja mama, byłem przekonany że jestem w pracy, nadal jestem w jebanej pracy, po godzinach, istne więzienie. Narobiłem mamie przypału, będzie chujowo. Wojskowy przestał wydawać mi rozkazy, widziałem mamę, długo zajęło mi dojście do tego, że to moja matka, przecież wszyscy ludzie są tacy podobni, niczym się nie różnią. Mama zniknęła, pojawiła się druga. Zrozumiałem, że skoro tamta zniknęła i pojawiła się ta, to jest ona klonem. Mama pojawiała się i znikała w różnych miejscach, wszystkie były jebanymi klonami. Byłem agresywny, nie chciałem klonów, byłem ich przeciwnikiem, chciałem zniszczyć wszystkie klony. Byłem przekonany że po zlikwidowaniu wszystkich klonów problem zniknie, będzie 1 egzemplarz każdej osoby.
• Jazda karetką, taksówką, kilkukrotnie
Pomiędzy halucynacjami i wizjami jeździłem taksówką, transportowali mnie gdzieś. Widziałem na własne oczy, czułem wszystkimi zmysłami, że jestem transportowany w różne miejsca. Nic nie rozumiałem, myślałem że może jadę do szpitala, byłem w pracy, nagle jestem więźniem w innym miejscu. Nie wiem co się działo przez długi czas, potem nagle otworzyłem oczy i ogarnęło mnie ogromne zdziwienie...
------------------------
Wracanie zmysłów, sklejanie wszystkiego do kupy
------------------------
Otworzyłem oczy, cały pokój zdewastowany, monitory leżą na podłodze, kolumny leżą na podłodze, szafka koło łóżka wywrócona do góry nogami i leży dwa metry od miejsca gdzie normalnie stoi, potłuczone szklanki, zbite kubki. Na krześle ktoś siedzi, po jakimś czasie wpatrywania się w tą osobę zdałem sobie sprawę, że to mój tata. Pierwsze co przyszło do mojej głowy to: "Jak ja się tu znalazłem? Przecież dopiero co byłem więźniem w wojsku", "Jak oni mnie wnieśli na moje łóżko i położyli?" "Jak dostałem się z taksówki na swoje łóżko?", "Czemu moi rodzice zdewastowali cały mój pokój?", "Zrobili mi przeszukanie?", "Czemu zrobili to tak, a nie inaczej?". Miałem w chuj dużo pytań, a odpowiedzi brak. Próbowałem spytać się mojego taty, ale nic nie mogłem wydukać, chciałem wstać, tata donośnym głosem powiedział do mnie "LEŻ! Nie ruszaj się!". Pokazałem palcem na biurko z ogromnym zdziwieniem, tata tylko na mnie patrzył, chciałem zapytać, ale nie mogłem. Po jakimś czasie udało mi się powiedzieć "pić". Tata przyniósł mi dużą szklankę wody, wypiłem całą na jeden raz. Okazjonalnie wiłem się po łóżku, rzucałem. Co jakiś czas próbowałem coś powiedizeć, tata mi mówił rzeczy w stylu "Śpij, zaraz do pracy masz iść". Nie rozumiałem o co chodzi, przecież narobiłem sobie takiego przypału w pracy, że już na pewno tam nie pracuję. Myślałem, że minęło kilka dni, kilka zupełnie pojebanych dni. Przeżyłem tyle rzeczy a pamiętam tylko urywki. Wszystko było tak pokurwione.
O 5:10 zadzwonił budzik. Wstałem i poszedłem, momentami się czołgając na papierosa. Na dole pojawili się moi rodzice, nadal nie wiedziałem o co chodzi, spytałem mamy "Co się stało? Jak się tu dostałem?". Mama uświadomiła mi, że przecież cały czas byłem w pokoju. Spytałem się też, co się stało w moim pokoju. Powiedziała mi że w szale demolowałem wszystko wkoło, co chwilę się przewracałem, kopałem i obijałem się o wszystko. To by wyjaśniało dlaczego wszystko mnie napierdalało. O 7:00 mama zadzwoniła do pracy w moim imieniu (pracujemy w tym samym miejscu) i wymyśliła lipę, została ze mną cały dzień. Powiedziała, że mam nie odbierać telefonów jakby ktoś dzwonił w pracy, nigdzie nie dzwonić. Wytrzeźwieć na spokojnie. W nocy tata i mama siłą wrzucili mnie pod prysznic, oblali zupełnie zimną wodą. Nic z tego nie pamietam, nie pamiętam demolowania pokoju. Za to najbardziej pamiętam wszystko to, co było halucynacjami. Byłem tak pewien i tak przekonany, że to wszystko wydarzyło się na prawdę, że nie mogłem uwierzyć, że cały czas byłem we własnym domu. Nadal pamiętam jak jechałem taksówką, jak jechałem karetką, jak byłem w pomarańczowym uniformie. Wydaje mi się, że pomarańczowy uniform to była moja skóra po tym jak rodzice mnie rozebrali żeby wrzucić pod prysznic. Wziąłem MXP około 21:00, około 4:00 mogłem powiedzieć pierwsze słowa. Rozmawiać mogłem o godzinie 13:00.
------------------------
Podsumowanie
------------------------
Jestem przekonany, że po raz pierwszy w życiu doświadczyłem sigma plateau. Wszystko co widziałem było tak realistyczne, nie mogłem uwierzyć, że to nie działo się na prawdę. Nawet jak już zaczynałem myśleć w miarę logicznie to składając fakty do kupy wplatały mi się tam moje halucynacje, rzeczy które nie miały miejsca. To była najbardziej pokurwiona noc w moim życiu. Jestem przeszczęśliwy, że nic z mojego sprzętu komputerowego (wartego kilka dobrych tysięcy) nie ucierpiało. Kilka godzin zajęło mi zrobienie z mojego pokoju coś, co przypomina normalny pokój. Sigma plateau to coś niesamowicie pokurwionego, nie chciałbym doświadczyć tego ponownie. Za duże konsekwecje. Tata powiedział mi tylko, że gdyby mnie nie trzymali to najpierw rozjebałbym wszystko w pokoju a potem sam siebie zabił. Miałem dużo szczęścia, że byli ze mną.
- 10455 odsłon
Odpowiedzi
---
Fajny opis.
Odniosę się tylko do plateu sigma. Miałem coś takiego po DXM. nic nie zdemolowałem ale przeżycia były tak realne, że pamiętam każdy szczegół... Reszta u mnie na profilu.