pukając do kleju bram [1]
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
pukając do kleju bram [1]
podobne
To był pierwszy raz, wcisnąłem do samary 2 srebrne tubki kleju do dętek,
zacząłem kirać. Smak dziwny, ale nie nieprzyjemny i nagle słyszę dziwny
dźwięk ( w tym czasie nie zdawałem sobie z niego sprawy, albo nie
przywiązałem do niego wagi, nie wiedziałem, że będzie towarzyszył mi już
na zawsze podczas kirania), w jednej chwili następuje przeogromna cisza,
znikają wszelkie dźwięki, i rozlega się ten jeden (ciężko go opisać, ale
bardzo podobny do przeciągłego dyszenia takie gardłowe
"shaaaaaaaaaaaaa", nie wiadomo skąd dobiega, jakby zewsząd, napływa z
góry, z dołu czujesz, że wypełnia całą przestrzeń i jednocześnie wiesz,
że jest skierowany tylko do ciebie, brzmi jak powitanie (niestety nigdy
nie udało mi się "ustalić", od kogo lub czego, to tak jakbyś wchodził do
innego świata i cały ten świat tak cię witał, przywitanie beznamiętne,
bez emocji, później doszedłem do tego, iż być może nie było to nawet
przywitanie, ale ostrzeżenie dla kogoś z tego innego świata (dla kogo ?)
że wszedł do niego ktoś), czuję drżenie ziemi, czuję każdy krok innych
ludzi, którzy przechodzą w pobliżu, jadące samochody, wszystkie te
drgania zbierają się w jednym punkcie i przebiegają przez mój kręgosłup,
następuje wibrujący, stonowany ale nieprzeszywający dźwięk (cos jak
ukończenie levelu w Lode Runner na zx spektrum, heh czy ktoś pamięta te
czasy ?) i w tym momencie wiem ze jestem w tym świecie.
Na początku klej właściwie nie dawał żadnych przeżyć duchowych,
oczywiście wszelkie haluny były ogromnym i fascynującym przeżyciem. Dużo
dźwięku, wszelakiego, własny głos, który narastał do ryku, unosił się
nad miastem, pamiętam jak się bałem, gdy to się stało, cale miasto
słyszało, o czym rozmawiamy;), przeraźliwe cisze, które następowały
jakby cały świat wymarł i zamarł zarazem, świsty, szelesty, dudnienia i
wibracje, przenikanie dźwięku przez ciało i wszystko, dźwięk zamieniany
na napisy niczym w scrollu, co do halucynacji bardzo barwne, rzekłbym
disneyowskie, pojawiające się wszelkie rzeczy w świecie realnym,
ożywione, realne i fantastyczne. Sama rzeczywistość pozostaje
niezmieniona lub lekko zdeformowana. Przy zamkniętych oczach, bardzo
ciężko "złapać film", przynajmniej na początku, obrazy płaskie,
przeważnie w bezgranicznej czarnej przestrzeni, monokolorowe, głęboka
czerń przestrzeni i zielonkawe postacie, obiekty, obiekty od normalnych
rozmiarów do megahiperekstrawielkich, występuje poczucie odległości i
uczucie lotu, gdy zbliżam się do nich.
Taki był mój początek, zaledwie wstęp do tego, co ukazał mi klej.
Sama całościowa faza kirania, składa się z wizji i przerw, przerwy
wyraźne, w czasie nich opowiadamy sobie, co widzieliśmy, utrata czasu,
brak jego poczucia.
W dalszym czasie granice miedzy filmami a przerwami coraz bardziej
stopniowo się zacierały, do tego stanu, że cała faza była jednym wielkim
filmem, ale to już opowieść na dalsze odcinki.
Opisane efekty są pobieżne, nie napisałem o specyficznym klimacie, jaki
osiąga się w grupie kumpli podczas kirania, osiągania wspólnych wizji.
Klej umożliwiał "sterowanie" halunami, przynajmniej tymi disneyowskimi :
). Powroty w stare wizje, jednym słowem klej snuł swoją opowieść,
rzucając, co jakiś czas coraz głębszymi doznaniami, towarzyszyły mi
skrajne uczucia od euforii po bezgraniczny strach, występowało dużo
motywów UFO, skoki w czasie, ogólnie bardzo dużo z kosmologii,
gigantomachia, telepatia ( heh do dziś nie wiemy czy to był film czy
prawda, po prostu później klej wprowadził tak specyficzny klimat,
subtelny, że trudno było odróżnić rzeczywistość od halucynacji)
Jeżeli kogoś to zainteresuje to postaram się napisać więcej.
Pozdrawiam
Pozus
- 11993 odsłony