zagadka
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
zagadka
podobne
Na początek krótki wstęp.
Jeśli ktoś czytając ten raport liczy na opisy jakiś oryginalnych zwidów i
niesamowitych przeżyć niech lepiej skończy lekturę już w tym miejscu i przejdzie
do innego opisu. Tym razem piszę nie po to żeby podzielić się z tobą drogi
czytelniku moimi jazdami, lecz żeby ułożyć sobie w głowie to, co przeżyłem. Nie
wspomniałem jeszcze, jaką substancję zażyłem i w jakiej ilości. Otóż był to
znany i lubiany Aviomarin w ilości 750mg. No, ale zacznę od początku.
Właśnie była sobota, z
imprezy u kolegi, na którą się już nakręciłem nic nie wyszło, więc musiałem to
sobie jakoś zrekompensować. Dodam, że miałem ochotę spróbować czegoś nowego.
Wszedłem, więc szybciutko na hyperrealka i zacząłem się rozglądać za odpowiednią
używką. W dziale apteka natrafiłem na znajomą nazwę i zdecydowałem się po
przeczytaniu pierwszego trip raportu(przy okazji pozdrawiam dziewczyny, które go
napisały-faza z pokazywaniem rodzicom robaków, to jak dla mnie mistrzostwo
świata).
Podczas wieczornego spacerku
z pieskiem wstąpiłem, więc do apteki. Początkowo chciałem kupić w trzech
aptekach po jednym opakowaniu, ale kiedy wchodząc zobaczyłem farmaceutkę
obściskującą się na zapleczu ze swoim boyem uznałem, że odwiedzanie aż trzech
będzie stratą czasu. Rzeczywiście obyło się bez zbędnych pytań, po co mi tyle
tego środka. Przy wyjściu usłyszałem jednak jeszcze „Powodzenia”, grzecznie
podziękowałem i pełen optymizmu wróciłem do domku. Po drodze zjadłem moje
„zakupy” i popiłem Tymbarkiem jabłkowo-miętowym.
Ponieważ kiedy wróciłem do
domu było już parę minut po dziesiątej, wszyscy członkowie mojej rodzinki
siedzieli już w swoich pokojach i zajmowali się sobą. Ja nie chcąc odbiegać od
schematów, wykąpałem się, pościeliłem łóżko i usiadłem przed komputerem gotowy
na przyjście nieznanego…
Siedziałem tak sobie jakieś
pół godzinki w porywach do czterdziestu minut, w sumie od zażycia minęła już
godzina z hakiem, słuchałem muzyki, szperałem w internecie, pisałem esy,
zabijałem czas. W pewnym momencie stwierdziłem, że zaczynam trochę inaczej
odbierać dźwięki i widzieć monitor. Ucieszyłem się niezmiernie, pomyślałem zaraz
się zacznie, wyłączyłem więc komputer, na uszy discman, a ja pod kołdrę i
wsłuchuje się w samego siebie.
Poleżałem tak sobie parę
minut i stwierdziłem, że moje powieki są niesamowicie ciężkie, a z zamkniętymi
oczyma jest mi dużo przyjemniej niż z otwartymi, pozwoliłem więc sobie na tą
odrobinę luksusu i zamknąłem oczy. Muzyka jest niesamowicie wyrazista, ale poza
tym nie dzieje się nic nadzwyczajnego-zero wizji. Zaczynają tylko strasznie
boleć mnie nogi, czuje je całe, coś jakby mnie swędziały, ale nie do końca, do
tego dochodzi dziwne pulsowanie w okolicach łydek. Zaczynam zastanawiać się czy
Avio nie spłynął mi do pięt. To dziwne uczucie dawało się jednak znieść jeśli
zamknęło się oczy, wtedy jest naprawdę przyjemnie. Pod powiekami zaczynają
pojawiać mi się jakieś błyski, coś jakby flesze, po chwili czerwony dywan i
aleja gwiazd, a na niej jakaś kobieta w długiej sukni, chyba blondynka, ma ładny
uśmiech. Po chwili zamiast niej widzę twarz starego mężczyzny-rybaka z fajką w
zębach i na tle morza, jest zamyślony, ale sympatyczny, nagle zmienia mu się
wyraz twarzy staje się demoniczny, jeszcze teraz się boje. Nagle uświadamiam
sobie, że przecież półtorej godziny temu łykałem leki i wystarczy, że otworzę
oczy, a wszystko zniknie.
Otworzyłem wiec oczy, jestem
znowu u siebie, poprawiam słuchawki na uszach, kontroluję równowagę, sposób
postrzegania przeze mnie otaczającej mnie rzeczywistości(na ile to możliwe).
Generalnie wszystko jest zupełnie normalnie i tylko oczy mi strasznie ciążą,
nogi znowu dają znać o sobie. Próbuję zmienić pozycje, nie pomaga. Znowu
przymykam oczy. Po raz kolejny przenoszę się w inne miejsca, nie pamiętam
dokładnie gdzie, ani po co. Wiem jedynie, że wizje były na przemian demoniczne i
przyjemne, jednak wszystkie były niesamowicie realne. Jedyne co mi się
przypomina to, to że rozmawiałem ze wszystkimi osobami które spotkałem tamtego
dnia. Po jakimś czasie znowu otworzyłem oczy, wyłączyłem muzykę, nogi przestały
mi dokuczać. Na razie nie wydarzyło się jeszcze nic nadzwyczajnego, zamykam oczy
i czekam na kolejne przeżycia.
Nagle otwieram oczy, za
oknem nadal ciemno, ale czuje, że jest już ranek. Nie mam ochoty wstawać, ani
myśleć, znowu usypiam, właściwie w tym samym momencie.
Znowu się budzę, jest
dziesiąta rano. Czuję się całkiem normalnie, uświadamiam sobie, co było wczoraj
- Avio. Niestety nic więcej. Nie pamiętam, co stało się po tym jak wyłączyłem
discmana - to właśnie ta zagadka. Nie wiem czy po prostu zasnąłem, czy może
urwał mi się film(to raczej mało prawdopodobne, zdarzyło mi się tylko raz po
wypiciu butelki rumu, nigdy po prochach-bez względu na to, czy były to środki
naturalne, chemiczne, czy z apteki), mam jednak przeświadczenie, że co się ze
mną nie działo-na jawie, czy we śnie-było jak najbardziej pozytywne.
Podsumowując mam przynamniej
porządny powód żeby łyknąć Avio jeszcze raz, tym razem chce 1000mg i koniecznie
z kimś(to był mój pierwszy raz, kiedy brałem coś w samotności i stwierdzam, że w
grupie przyjaciół jest dużo lepiej choćby, dlatego że to, czego nie pamiętasz
ty, mogą pamiętać oni). Co do mojego samopoczucia teraz(piszę ten tekst w
dwadzieścia godzin po zażyciu) czuję się zupełnie normalnie pod każdym względem,
rano również nie odczuwałem już jakichkolwiek skutków wzięcia.
No, jeżeli ktoś dotarł do
tego momentu to naprawdę respekt i podziw mu się należy. Narka
- 10078 odsłon