orange !!!
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
orange !!!
podobne
Były wakacje 2001 roku. Środek lipca. Razem ze starszym kumplem postanowilem sie wybrac na mj ( :P ) do parku. Po ustaleniu wszystkiego przez telefon spotkaliśmy sie w ustalonym wczesniej miejscu. Razem z nim przyszla jeszcze koleżanka ( do której startował :D ). Wspólnie poszliśmy na miejsce gdzie sa 2 wielkie kamienie na których można usiaść. Jest tylko jeden problem ... oddalone sa od siebie o około 6 metrów ( lecz to dopiero później sprawi problemy :)). Usiedliśmy wygodnie i Brzoza wyciagnął mj ALE czy to napewno była mj ? wziąłem ją to ręki. Po dłuższej chwili stwierdzilem, że to jest Orange !!! Mj z pomaranczowymi ziarenkami lub czyms takim ( koleś sam nie wiedzial skąd to wziął bo wcześniej nie zauważył ). Kiedyś, ktoś mi o tym mówił, ale teraz byłem pewnien, że to to ! Dokładnie nie wiem co to jest, czy to chemia, czy taka odmiana, czy moze jedno i drógie ? Nie zmienia to faktu ze zaczeliśmy konsumcje "tego dziwnego zakupu" z lufki. Smakowała całkiem, całkiem. Nie wiele sie różniąc od zwykłego szu. Po przejściu jednego kółka zaczęło sie ..." nie spodziewałam sie, że to może być takie mocne". Koleżanka podziękowała juz, ale my (... twardzi faceci ;D ) kontynuowaliśmy. Już po pierwszym wdechu poczułem tak jakby, energię lecz bardzo trudna do określenia. Nie miałem ani mocy, czy powera, ani otwartego umysłu. Czułem jakby coś weszło mi w głowe. Po trzecim już pulsowały mi skronie, wiec postanowiłem przystopować. Sytuacja wyglądała tak. Ja z Brzoza siedzialem na jednym kamieniu, a koleżanka na drugim. Jak juz naszło nas na rozmowe to zacząłem sie śmiać tak potężnie, że z tródem siedziałem równo na kamieniu. Świat oszalał. Poprostu sie odłaczyłem, wszystko bylo inne. Po około 10 minutach shiz nie ustępował, ale pomyślałem żeby jeszcze wziąć pare buchów. Marta ... ( chyba tak miała na imie ;P ) miała pakiet.
Powiedziałem:
- Mogłabyś mi podać jeszcze lufe na chwile ?
Usłyszałem odpowiedź, której w życiu nigdy wcześniej nie usłyszałem
przynajmniej odniosłem takie wrażenie :)) Odpowiedziała:
- Chodź i weź sobie.
Uśmiechając sie przy tym tak słodko, że aż sie zawiesiłem na moment :)
- Dobra już ide.
I tutaj znowu sie zdziwiłem. NIE MOGŁEM WSTAĆ ! Naprawde to było niesamowite. Oni zaczęli śmiać, a ja po chwili razem z nimi. Po paru próbach zrezygnowałem i postanowiłem zostać na miejscu. Mijały minuty my gadaliśmy i nagle ktoś nas zobaczył. Nie robiliśmy niczego niezwykłego, ale uczucie lekkiego przypału spowodowało zmniejszenie fazy i na oczach jakichś ludzi poszliśmy ( podkreślam poszliśmy :)) na ławke. Ja jako najmłodszy bez jakichkolwiek oporów, że koleś sie do niej przystawia położyłem sie Marcie na kolanach :) i zacząłem patrzeć w niebo. To było najdziwniejsze uczucie jakiego doznałem. Otoczenie zmieniło wygląd! W puzzle !!! Każda chmura była jakby innym kawałkiem. Patrzyłem tak chyba z 2 godziny podczas, gdy oni (chyba) gadali. Nic nie słyszałem chociaż ławka stała tyłem do ulicy za żywopłotem, a ich dwoje było dosłownie obok mnie. Myślałem o wszystkim. Przedewszystkim o życiu po śmierci i o problemach. Nie straciłem dobrego humoru, poprostu czułem sie jak we śnie. Rozluźniony i pełen energii. Tak jakbym mógł wszystko rozwiązać. Odpłynąłem i nie jestem pewnien czy nawet nie przysnąłem na moment. Czas szybko mijał. Koło 18 jak już niebo nabrało najfajniejszego odcieniu :) Marta musiała iść :/ W sumie nie mam pojecia jak dotarłem na drógi koniec miasta. Kompletnie nic nie pamietałem. Myślałem nawet o jakims telepocie :) Nie przejąłem sie tym zbytnio i poprostu czekałem na autobus na działke bo tam mieszkałem w tym czasie. Przypominał mi sie jakiś motyw, że wszedłem do sklepu i wyszedłem odrazu po wypowiedzeniu jakiegoś zdania. Starałem sie sobie przypomnieć co to było, ale bez skutku. Rozejrzałem sie wokół. Na przystanku siedziała ze mna Marta. Brzozy juz nie było nie wiem jak zniknął. Kiedy przyjechał jej autobus pocałowała mnie w policzek ( to dobrze pamietam :D ) i powiedziała:
- Za minute jest Twój autobus. Papa.
Faktycznie nie musiałem dłógo czekać. Po dotarciu na działke poszedłem nad rzeke z bratem i po pierwszym skoku to niezbyt ciepłej wody ;) i wynurzeniu faza przeszła.
Nigdy wiecej tego nie widziałem i nie paliłem. Nie była to całkowicie chemia, ale napewno troche. Mocne to było i chyba wole czystego holendra. Warto palić ( jeśli wogóle sie to dostanie ) w dzień i wieczorkiem jak jest zajebiste niebo :D i najlepiej w lato bo jak w zimie odbierze wam możliwość chodzenia to może być nieciekawie :) Podsumowując ... fajna faza :D
- 8464 odsłony