hawajska drewniana różyczka
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
hawajska drewniana różyczka
Wprowadzenie.
Całość miała miejsce 14 lutego bieżącego roku, czyli podczas walentynek, będących także III rocznicą zapoznania się mojej skromnej osoby z moją wspaniałą ukochaną-A.
Na nasze szczęście siostra A wyjechała w celach zarobkowych do Angli zostawiając nam do użytkowanie mieszkanie położone w małej miejscowości paredziesiąt kilometrów od miejscowości w której mieszkam.
Niestety odłożyli wyjazd na ostatnią godzinę i okazało się, że z romantycznej kolacji nici, gdyż gazu nie ma, a rachunek będzie mógłbyć uregulowany dopiero na nastepny dzień.
Rozczarowani odłożyliśmy na następny dzień nie przywiązując wielkiej wagi do daty, co umożliwiło mi odbycie tej przygody.
Sedno.
Rozgniecenie nasion nie okazało się tak łatwe jak się spodziewałem, więc umieściłem je w swej paszczy i żułem. Po niedługim czasie zrobiły się b. miękie i dały się łatwo rozgryźć. Rozgryzione poleżały jakieś 15-20 minut pod językiem co miało sprzyjać wchłanianiu się alkaloidów, poczym zostały połknięte.
Zapaliłem kominek zapachowy, położyłem się na kanapie, nakryłem kocem i tak przygotowany oczekiwałem pierwszych efektów.
Po 20-30 minutach pojawiły się mdłośći, mniejsze niż te po ipomei. Pare buchów zioła załatwiło sprawe i wyraźnie przyśpieszyło działanie LSA wraz z kolegami na mój umysł.
Zostałem wczęsniej poinformowany o tym, że działanie HBW to praktycznie samo sedno tripu LSD, którego jednak nie zażywałem.
Mimo wszystko chyba moge się z nim zgodzić, bo zanim się obejrzałem zostałem wrzucony naprawde głeboko wgłąb mojego JA.
Nawet nie jestem w stanie określić momentu kiedy to się stało, bo pierwsze co pamiętam po paleniu to silne fale energi przechodzące przez moje ciało i niezmierzalną czarną przestrzeń. W przestrzeni tej znajdowało się wiele kulek mających chyba symbolizować materię. Jej skupiska znajdywały się daleko od siebie i w tej przestrzeni odgrywały niewielką rolę. Wirowały i były w nieustannym ruchy. Po chwili zaczeły układać się w sznury przypominające DNA. Zaczełem wchodzić w głąb nich. Tam napotkałem coś w rodzaju istoty, ale nie wiem czy nie dokonałem nadinterpretacji, wiec nie bierzcie tego dosłownie. Poprowadziła mnie ona dalej i pokazała mi coś czego się nie spodziewałem. Tutaj zaczeło być naprawde ostro.
Otworzyłem oczy i wyszedłem spod koca. Czułem się jak kompletny świr. Byłem kompletnie splątany i nie wiedziałem co się dzieje. Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem. Moja dziewczyna wyrzucała z siebie dziesiątki, setki słów, kompletnie pozbawionych sensu i zadawała pytania również go pozbawione. Słowa, słowa, słowa... O co chodzi?!? Co się dzieje?! Ja zwariowałem!!! Wyrwało mi się z ust: Bo nie ma gazu i spowrotem wgramoliłem się pod koc, mięko odpływając.
Wizje powróciły do momentu w którym się skończyły. Świat był teraz matematyką, były tylko wzory i wartości przenikające siebie nawzajem. Zaczeły układać się we wspaniałe, wielowymiarowe wzory cały czas ewolujące. Te wzory był czymś na kształt siatki akcji i reakcji ściśle ze sobą powiązanych. Mimo całej złożoności tej struktóry, była ona niezwykle piękna w swoim chaosie. Tutaj powinienem umieścić to wszytko co działo mi się w głowie, ale nie potrafie. Nie opisze tego. Nawet nie będe próbował.
Wszystko skończyło się tak samo gwałtownie jak się zaczeło. Pyk, otwieram oczy i czuje, że to już koniec. Czuje się zmieszany i fantastycznie zarazem. Kobieta widząc, że już wracam zapytała jak było tym razem. Oczywiście, że ŚWIETNIE.
Zakończenie
Byłem dość zaskoczony działaniem HBW gdyż moje wcześniejsze doświadczenie z powojem (z tą różnicą, że była to właśnie ipomea w ilości 5gr.) przypominała bardziej MDA niż silniejsze psychodeliki. Natomiast HBW w ilości 6-7 nasion okazały być się naprawde potężnym narzędziem dla psychonauty.
Dość poważnym minusem były silne nudności po całym tripie. Schodzenie po schodach okazało się nie lada wyzwaniem, pomimo, że klatka miała ich jedynie 4. Pusty żołądek zapobiegł wymiotom, ale silny odruch wystąpił parokrotnie. Miałem również problemy z wciągniecięm porządnego haustu powietrza, ale nie było to wielką niedogodnością.
Wbrew temu co słyszałem nie miałem żadnych problemów z zaśniecięm, wręcz przeciwnie. Całość wymęczyła mnie okropnie i po dwóch godzinach zasnełem jak dziecko. W moim przypadku CEV były bardzo wyraźne i złożone, OEV natomiast nie wystąpiły, choć oczy miałem otwarte jedynie przez niewielki czas.
Czas trwania? Coś około 5 godzin.
Koń po tej samej ilości nasion nie odczuł zbytnio efektów nie mówiąc już o psychodeli. Może jest to różnica wagi, która jest dość znaczna, a może tego, że on nie dopalił zioła? Stawiałbym jednak na to drugie, więc drogi narkonauto jeśli będziesz stosował te magiczne nasiona uracz się syto ziołem, które w dodatku likwiduje momentalnie mdłości.
Pozdrawiam.
Forma.
- 8436 odsłon