parę (nie)działających (na mnie) roślinek.
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
parę (nie)działających (na mnie) roślinek.
podobne
Może to nie będzie typowy trip raport, ale chciałbym podzielić się tutaj moimi doświadczeniami z różnymi roślinami, które to (zauważyłem) staja sie powoli coraz bardziej popularne za sprawą internetowych (i nie tylko) sklepików.
Dream Herb (Calea Zacatechichi).
Po raz pierwszy testowałem Calea Extract X 10 - czytałem, że 1 g. tegoż środka wystarcza na ok 5-6 razy. Wyjąłem zbity wałek ziół z pojemniczka i podzieliłem go m.w. na 5 równych części. Załadowałem jeden z tych kawałków do fajki wodnej i podpaliłem. Dym dość lekki ( pewnie przez wodę ), spaliłem to w kilku buchach. Efekt - brak jakichkolwiek efektów.
Po raz drugi zabrałem sie do tego po kilku dniach. Wziąłem resztę extraktu, połowę zjadłem, połowę spaliłem taką sama metodą. Czyli wyszło ok. 800 mg. extraktu X 10. Efekt - praktycznie nieprzespana noc, zasnąłem nad ranem. Brak świadomego śnienia.
Potem udało mi się skombinować zwykłe ziele Calea. Próbowałem to palić i pić napar. Efekt - tak jak poprzednio. Po 7, czy 8 razie poczułem przy paleniu lekkie odprężenie i uspokojenie i to wszystko, żadnych świadomych snów.
Wielu moich znajomych zdawało mi relacje jakoby to na nich jednak działało - np. kontynuacja przerwanego snu, zapamiętywanie snów, rewelacyjne samopoczucie następnego dnia etc. I to bez żadnych dodatkowych ćwiczeń umysłowych. Na mnie nie działa. Ale po wypiciu naparu z tego ziela mogę pić już najbardziej gorzkie świństwa tego świata (w tym nalewke piołunową) i będzie to dla mnie lajcik, zapewniam.
Sinicuichi (Heimia Salicifolia).
Nastawiłem napój. 10 g. suszonego ziela zalałem zimna woda i postawiłem na słońcu. Ponieważ zrobiłem to niedawno i słońca wrzesniowego było niewiele postało to to ok. tygodnia. W przepisie mówi się o kilku dniach (mninimum 24 godziny), ale nie wydaje mi się, żeby dłuższe stanie miało jakis wpływ. Przeciwnie to chyba nawet lepiej. Po tygodniu odparowałem troche wywar. Ostudziłem i wypiłem. Smak gorzki, ale da się to wypić (w porównaniu z calea to ambrozja). Efekt - po ok. 1-1,5 godz. troche jakby uspokojenie, ale raczej stawiałbym na placebo, czyli 0 efektów.
Potem próbowałem to jeszcze palić w fajce wodnej. Ochydny ostry dym i również 0 efektów.
Wild Dagga (Leonotis Leonurus).
Spaliłem na pierwszy raz 1/2 g. samych kwiatków w fajce wodnej. Strasznie ostry dym. Nie odczułem kompletnie niczego. Nabiłem jeszcze 1 g. i tez spaliłem. Efekt - tak jak poprzednio.
Chciałem zrobić z tego extrakt. Na stronce etnobotaniczne herbarium jest napisane, zeby suszone kwiatki zalać alkiem i chyba octem ( nie pamietam dokładnie ), ale nie wiem w jakiej proporcji ten alkohol ma być do octu, a niestety autor strony nie odpowiada na maile...........
........ech !
Argemone Mexicana
Takiego świństwa dawno nie zdarzyło mi się palić. Może dlatego, ze tym razem spróbowałem zapalić nie w fajce wodnej, a w zwykłej metalowej. Dym dosłownie rozrywa płuca, jest potwornie drażniący i ostry, po jedym z większych buchów miałem wrażnie, że w płucu zrobiła mi się dziura. Kaszel na maxa przez kilka minut i efekt tak jak przy poprzednich specyfikach, czyli 0 efektów. Spaliłem 1 gram. Zaczynam się poważnie nad sobą zastanawiać! Może herbatka z większej ilości coś by dała ? Nie wiem.
Damiana(Turnera Difusa).
Paliłem ja w połączeniu z W.Dagga. Cos jakby senność, jakby do powiek ktoś mi przyczepił małe odważniki, ogólne rozleniwienie, ale może to też placebo? Robiłem też z niej nalewkę. Dałem ok. 2 x więcej Damiany niż było w przepisie. Efekt - alkoholowy.
Muira Puama.
Próbowałem w postaci nalewki, również dałem 2 x więcej Muira niż było w przepisie. Efekt - alkoholowy, może tylko coś jakby bardziej kręciło się w głowie po m.w. 0,02 l. czyli bardzo mały kielonek. Po tak małym kielonku samej wódki w ogóle nie odczuwam jej działania (no może robi mie trochę cieplej), więc to chyba jednak efekt Muira, sam nie wiem.
Sarsaparilla.
Suszone ziele (2 x wiecej niż w przepisie) zalałem wodą i pozostawiłem na ok. 5 dni. Powinno to to stać 1 dobe, ale jakos tak wyszło. Efekt - 0 efektu.
Canna (Sceletium Tortuosum).
Wciągnąłem to to nosem tylko raz (ok. 200 mg.) - tragedia, łzawienie, kinol i zatoki zatkane przez ok. 1-1,5 godz. To psuło cały trip. Musiałem wkraplać sobie do nosa Xylometazolin w celu oczyszczenia zatok. Potem miłe odprężenie połączone z ożywieniem, ale ten poczatek w dużej mierze przeszkadza.
Palenie - z fajki wodnej ok. 300 - 400 mg. Dla mnie to je to. Początek to oszołomienie przechodzące z wolna w totalnie miły nastrój i aż chciało mi sie wyjść do lasu, spacerować, podziwiać przyrodę; rozumiem dlaczego ludzie mówią na to naturalny Prozac. Rzeczywiście coś jakby kombinacja koki z MJ, ale inaczej jednak, inaczej. Delikatniej. Przyznam, że swojego czasu zacząłem to palić prawie codziennie, ale odstawiłem. Wprawdzie nie zauważyłem u siebie niczego niepokojącego, żadnych skutków ubocznych, ale zacząłem trochę zwiększać dawki (0.5, 0.6 g ). Podobno looz, ale chyba jak dotąd nikt nie przeprowadzał badań nad wpływem Mesembryny na organizm ludzki przy częstej intoxykacji.
A to zostawiłem sobie na koniec. To cos o nazwie Space Commander !
Nazwa totalna. Znajomy przywiózł to z Amsterdamu, kupił to w jakimś smartshopie o nazwie MagicMushroom. Postać - biało-niebieska kapsułka, taka jak antybiotyk.Otworzyłem ją, a w środku był jakiś proszek, widać było, że to mieszanka jakiś ziół - 100 % naturalne, żadnej chemii. Ten typ zgubił ulotkę co to zawiera, więc szczerze mówiąc miałem lekkiego pietra, ale co tam. Połknąłem. I to było naprawdę super ! Miało tylko jedną wadę - nie działało.
Pozdrawiam.
Bez odbioru.
- 12433 odsłony